Klata reżyseruje w Düsseldorfie
11 stycznia 2010Jan Klata zalicza się do najciekawszych i najoryginalniejszych przedstawicieli europejskiego krajobrazu teatralnego ostatnich lat.
Na międzynarodowej scenie- jak mówi Chrustoph Lepschy, dramaturg düsseldorfskiego Schauspielhaus- ceni się szczególnie bezkompromisowy stosunek Klaty do sztuki i społeczno-politycznej rzeczywistości, podobnie jak skoncentrowany na formie, bardzo choreograficzny i widowiskowy warsztat reżyserski. " Dlatego cieszymy się, że mogliśmy wspólnie i ze znakomitym efektem zrealizować ten projekt".
Ravenhill postawił na Klatę
"Zostałem zaproszony na festiwal do Wiesbaden z polsko-niemieckim projektem "Transfer" i spotkałem tam Marka Ravenhilla. Owocem tego spotkania było to, że zdecydował się powierzyć mi to bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie"- opowiada jan Klata.
Praca na jednej z największych scen w Niemczech- kontynuuje artysta- w dodatku nad materiałem jednego z najwybitniejszych dramatopisarzy końca 20. wieku, o który ubiegały się również inne znane teatry, to zaszczyt ale i ogromne zobowiązanie.
Oryginalny miks krótkich form
Düsseldorfska ekipa wpadła na oryginalny pomysł, by ten epicki cykl krótkich sztuk- jak określa swoje dzieło sam Ravenhill- połączyć w jeden spektakl i stworzyć pewnego rodzaju "play-listę" dla poszczególnych utworów.
Oglądać więc można nadzwyczaj udany kolaż sceniczny, który w charakterystycznej dla Klaty kaskadzie ironii, groteskowego humoru jak i zaskakujących często muzyczno-wizualnych czy słowno-ruchowych asocjacji, bierze pod lupę różne oblicza przemocy.
"Inscenizacja ta kreśli obraz społeczeństwa zachodniego w epoce takiej permanentnej wojny z terrorem, opowiada jak ta międzynarodowa przemoc infekuje rodziny, infekuje związki i znajduje w nas takie dobre, cieplutkie miejsce" - wyjaśnia reżyser.
Międzynarodówka strachu
Bronimy się przed poczuciem rosnącego zagrożenia z zewnątrz poprzez często paranoiczne wręcz nasilanie środków bezpieczeństwa.
Jednak Ravenhill- jak mówi Klata- stara się nam uzmysłowić, iż ten rodzaj zagrożenia jest często przerysowany, wypływający bardziej z własnego egzystencjalnego strachu niż z zewnątrz.
Władze wykorzystują oczywiście nasze obawy by wzmocnić swoje prerogatywy, na co my się godzimy, wyzbywając się wolności. Obserwuja nas kamery, bramki bezpieczeństwa skanują nasze ciało, czy nie mamy gdzieś bomby między nogami." Czyż nie jest to coś w rodzaju międzynarodówki strachu ? "- pyta reżyser.
Wieloznaczność scenografii
Zaprojektowana przez Justynę Lagowską oprawa sceniczna ukazuje terminal lotniskowy, który równie dobrze może być schroniskiem dla elit przed zamachem terrorystycznycm czy pełnym kamer laboratorium eksperymentalnym. "Jest to w każdym razie miejsce publiczne cywilizacji dobrobytu" - zaznacza Klata.
"Stosujemy tu taki zabieg, że wszystkie postaci z tych sztuk przebywają wciąż w jednej przestrzeni. Rodzi się więc taki mikrokosmos, w którym jednostki ludzkie są na siebie skazane".
Jest to zdaniem artysty pewien rodzaj eksperymentu społecznego w stylu Zimbardo.
Monteverdi i współczesny konflikt kultur
Jak zwykle u Klaty całość spektaklu oprawiona jest muzyką, co nadaje mu dodatkowej emocji. Oprócz aktorów i statystów umieścił reżyser tym razem na scenie zespół muzyki dawnej Neue Düsseldorfer Hofmusik, wykonujący na żywo madrygały miłosne i wojenne C. Monteverdiego.
Madrygały te traktują o starciu cywilizacji chrześcijańskiej i islamskiej. "Korespondują więc znakomicie- zauważa polski reżyser- z centralnym tematem tej inscenizacji, to znaczy, nasilającym się aktualnie konfliktem obu kultur. Z drugiej zaś strony muzyka ta nadaje przedstawieniu zupełnie inny kontekst, kontekst wielkich dzieł cywilizacji"- dodaje
Obopólne komplementy
Dla polskiego reżysera było to pierwsze doświadczenie przygotowania pełnowymiarowego spektaklu, wyłącznie z niemieckim zespołem aktorskim
"Rzuciło mi się w oczy, że praca nad scenami zespołowymi przebiega tu dużo sprawniej i z ogromną pasją. Są precyzyjne pytania, uwagi i niesamowita kolektywność. My w Polsce jesteśmy bardziej takimi anarchistycznymi indywidualistami"- uśmiecha się Klata.
Pełen uznania dla współpracy z polskim twórcą są rownież aktorzy, podkreślający jednogłośnie jego niekonwencjonalny warsztat pracy.- "to reżyser, który pobudza intuicyjnie aktora, prowokuje go do kreatywności i improwizacji, którą później na swój sposób zapładnia."
Klatowski teatr nie zawiódł
Gorące przyjęcie premierowego spektaklu przez publiczność jak i pozytywne głosy co bardziej opiniotwórczych środowisk düsseldorfskich pozwalają sądzić, iż "Shoot. Get Treasure. Repeat" to kolejny majstersztyk Jana Klaty, na którym trudno się nudzić. I jak powiedział jeden z recenzentów, to znakomita odtrutka na wszystkie dufne i wyniosłe produkcje teatralne.