Lider FDP: Media społecznościowe ważniejsze niż tradycyjne
3 kwietnia 2018– Jestem przekonany, że w następną kampanię przed wyborami do Bundestagu dużo silniej zaangażowane będą media społecznościowe niż media tradycyjne – powiedział Wolfgang Kubicki w rozmowie z agencją prasową AFP. Liczy się on z tym, że mniejsze znaczenie będzie miał bezpośredni kontakt z wyborcami.
Tradycyjna kampania tylko dla zdjęć
– Kampania wyborcza, polegająca na bezpośrednim kontakcie z ludźmi, w obecnych czasach jest bardzo nieefektywna – stwierdził polityk FDP zajmujący stanowisko wiceprzewodniczącego Bundestagu. – W trakcie kampanii wyborczej można raz czy dwa wyjść do ludzi, by tradycyjne media mogły np. zrobić zdjęcia. Ale kosztuje to niesłychanie dużo czasu i jednocześnie tą drogą dociera się do garstki wyborców, podczas gdy w mediach społecznościowych można docelowo zwracać się do zainteresowanych osób.
Ze względu na skandal wokół sprzedaży danych ponad 50 mln użytkowników przez koncern Facebook, pod presją znalazła się brytyjska firma analizy danych Cambridge Analytica. Dane te miały być rzekomo wykorzystane w kampanii wyborczej obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa. Po wybuchu skandalu podniesiono głośne żądania, by Facebook ujawnił, według jakich zasad rozsyła użytkownikom konkretne informacje.
Szybki odzew
Wolfgang Kubicki jak najbardziej docenia zalety mediów społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter dla polityków, w przeciwieństwie do tradycyjnych mediów. – Dzięki mediom społecznościowym możemy szybko stwierdzić, czy nasze wypowiedzi odbijają się echem u ludzi, do których chcielibyśmy dotrzeć w wyborach – nawet ryzykując shitstorm. W przypadku mediów drukowanych muszę czekać, aż przyjdą listy od czytelników. W mediach społecznościowych już po 2 godzinach widzę, czy to co mówię, idzie we właściwym kierunku, czy nie – wyjaśniał 66-letni liberał. Podkreślał przy tym, że bardzo podoba mu się taka bezpośredniość w komunikacji z obywatelami. Zastrzega jednak, że może być ona niebezpieczna i wymaga od wszystkich dużej odpowiedzialności.
Łaska i niełaska tradycyjnych mediów
Wolfgang Kubicki sam nie tweetuje, na Facebooku ma 55 tys. followerów. – Kiedy udostępniają oni moje posty, rozchodzą się błyskawicznie. Czasami docierają nawet do 750 tys. osób, czyli więcej niż grupa tych, do których mogę dotrzeć przez regionalną prasę. Dla polityków oznacza to także uniezależnienie się od tradycyjnych mediów. Wykorzystując sieci społecznościowe, szansę na zwrócenie na siebie uwagi mają także politycy, którzy w minionych dziesięcioleciach byli zdani na łaskę i niełaskę tradycyjnych mediów – stwierdza Kubicki będący wiceprzewodniczącym partii FDP.
On sam nie zajmuję się swoim kontem na Facebooku. W tym celu jego biuro zatrudniło administratora. – Ja sam reaguję bardzo impulsywnie. To czasami może być niebezpieczne – przyznał, dodając, że w swoich wypowiedziach chętnie posługuje się ironią, co w przekazie politycznym niestety nie zawsze się udaje.
Za przykładem AfD
Tradycyjne media odgrywają jego zdaniem wciąż jeszcze istotną rolę w propagowaniu poglądów. Ale szczególnie media drukowane tracą coraz bardziej na znaczeniu, podczas gdy znaczenie mediów społecznościowych w dalszym ciągu rośnie. To posłużyć może jako wyjaśnienie faktu, dlaczego klub poselski AfD chce urządzić własny newsroom. Alternatywa dla Niemiec zapowiedziała, że chce powołać własny zespół redakcyjny, który przez media społecznościowe będzie informował o pracy klubu.
Kubicki jest przekonany, że także inne frakcje pójdą za tym przykładem. – Fakt, że przez media społecznościowe możemy dotrzeć do milionowej publiczności bez filtra klasycznych mediów, jest zarówno wyzwaniem, jak i szansą – zastrzegł.
Małgorzata Matzke /afp