Merkel: Ta nowa rzeczywistość jest gorzka
25 sierpnia 2021W wygłoszonym w Bundestagu oświadczeniu rządowym kanclerz Angela Merkel zapowiedziała zakończenie lotów do Afganistanu „w ciągu kilku dni". Nie powinno to jednak oznaczać, że byli współpracownicy niemieckiego wojska i organizacji humanitarnych, jak również inni potrzebujący w Afganistanie nie będą chronieni, Merkel dodała, że pracowano nad tym „na wszystkich szczeblach".
W swoim wystąpieniu szefowa niemieckiego rządu mówiła o trudnej decyzji dotyczącej wycofania lokalnych pracowników. „Wyobraźmy sobie przez chwilę sytuację, w której Niemcy wiosną zaczęły nie tylko wycofywać Bundeswehrę, ale także personel i miejscowych pracowników niemieckich organizacji pomocowych. Niektórzy z pewnością doceniliby to jako dalekowzroczną roztropność – mówiła Merkel, dodając, że z drugiej strony rząd spotkałby się z zarzutem porzucenia ludzi w Afganistanie. – Oba poglądy byłyby uzasadnione – uważa kanclerz.
„Nie przerzucać odpowiedzialności"
Niemiecki rząd widział wówczas bardzo dobre powody ku temu, aby po wycofaniu wojsk nadal pomagać mieszkańcom Afganistanu, przynajmniej w zakresie współpracy rozwojowej – „bardzo konkretnej, podstawowej pomocy, od oddziałów położniczych po dostawy wody i elektryczności", mówiła kanclerz. W tym celu, jak powiedziała, trzeba byłoby nadal polegać na miejscowym personelu, w którym było wielu chętnych do pozostania i dalszej pracy w swoim kraju. – Na pewno nie chcę zrzucać odpowiedzialności za podjęte decyzje na tych ludzi i ich stosunek do pomocy – wyjaśniła.
Z perspektywy czasu, powiedziała, łatwo jest analizować i oceniać sytuację. Ale decyzja musiała być podjęta w ówczesnej sytuacji. Teraz rząd „z całą mocą” koncentruje się na lotach ewakuacyjnych.
Niedoceniane tempo wydarzeń
Merkel nazwała wydarzenia ostatnich dni „strasznymi". Dla wielu ludzi w Afganistanie były one „jedną wielką tragedią". Talibowie „są teraz rzeczywistością w Afganistanie, a wielu ludzi tam bardzo się boi". – Ta nowa rzeczywistość jest gorzka – powiedziała. Dodała, że jej rząd nie będzie się „wzbraniał" przed prowadzeniem rozmów również z radykalnymi islamskimi talibami. – Naszym celem musi być zachowanie jak największej części tego, co udało nam się osiągnąć w zakresie zmian w Afganistanie w ciągu ostatnich 20 lat – stwierdziała kanclerz.
Podkreśliła, że rozwój wypadków był gorzki również dla sojuszników, którzy przez lata walczyli w Afganistanie o liberalne struktury i przeciwko terroryzmowi. Wyjaśniła, że zawsze było jasne, „że cała misja dosłownie stoi i upada wraz ze stanowiskiem tego, kto jest w Sojuszu najsilniejszy – USA".
Merkel stwierdziła, że społeczność międzynarodowa spodziewała się, że dojdzie do walk ze wzmocnionymi talibami. Była jednak zaskoczona szybkością, z jaką afgańskie siły bezpieczeństwa zrezygnowały z oporu – lub że w ogóle nie chciały go stawiać. Zaznaczyła, że sytuacja uległa przyspieszeniu, gdy afgańscy przywódcy polityczni uciekli z kraju. – Wszyscy oczywiście nie doceniliśmy tempa rozwoju. Dotyczy to również Niemiec – przyznała.
Merkel powiedziała, że do tej pory Bundeswehra wywiozła z Afganistanu ponad 4600 osób. To ludzie z 45 narodów, z czego prawie połowa to kobiety. Kanclerz podkreśliła, że Niemcy nie przyjęły w Afganistanie żadnej specjalnej koncepcji. Wszystko odbywało się w ścisłej koordynacji z sojusznikami.
Lokalne siły „w pułapce”
Podczas debaty w Bundestagu opozycja atakowała rząd za decyzje związane z ewakuacją z Afganistanu. Kandydatka Zielonych na kanclerza Annalena Baerbock mówiła o „katastrofie polityki zagranicznej". Oskarżyła rząd federalny o celowe ignorowanie sygnałów alarmowych napływających przed przejęciem władzy w Afganistanie przez radykalnych islamskich talibów. Rząd – według Baerbock – przedstawiał kraj jako stabilny, bo chciał „kontynuować deportację do Afganistanu”. Teraz staje się jasne, „w jaką katastrofę” rząd wpędził „nie tylko Bundeswehrę, ale i ludzi, w Afganistanie, którzy liczyli na naszą pomoc”. Zdaniem Baerbock, niepowodzenia rządu w ratowaniu lokalnych sił na czas doprowadziły do tego, że znaleźli się oni teraz „w pułapce”.
Dietmar Bartsch, lider grupy parlamentarnej Lewica, wezwał do wyciągnięcia konsekwencji personalnych. Błędy popełnione w szczególności przez federalnego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa (SPD) i minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer (CDU) są „niewybaczalne”. Jego zdaniem osoby zaangażowane w akcję ewakuacyjną „nigdy nie powinni wejść ponownie do rządu federalnego”. Bartsch uważa, że lokalni pomocnicy powinni byli zostać wycofani przed wycofaniem się Bundeswehry – taka byłaby „logiczna kolejność”. Polityczną odpowiedzialność za niepowodzenie misji Bartsch przypisał kanclerz Merkel.
Życie żołnierzy za prawa afgańskich kobiet
Szef frakcji FDP Christian Lindner zarzucił rządowi federalnemu „nieodpowiedzialność i niezdolność do działania”. – Ostatnie dni i tygodnie wzmocniły wrażenie zdezorganizowanej nieodpowiedzialności – powiedział. Obecna sytuacja to „katastrofa”, ale „nie wzięła się znikąd”. Gdyby rząd zadziałał na czas, można by było ewakuować setki ludzi więcej.
Przewodniczący frakcji AfD Alexander Gauland określił międzynarodową misję w Afganistanie jako błędną od samego początku. – W Afganistanie idea eksportu zachodniego stylu życia poniosła sromotną klęskę – powiedział. – Większość Afgańczyków nie chce westernizacji. Każdy, kto wierzy, że głębokie, etniczne tradycje kulturowe można leczyć za pomocą kursów oświecenia i genderowego mainstreamu, pokazuje jedynie potworną ignorancję – uważa prawicowy polityk, krytykując także fakt, że jednym z celów międzynarodowej misji było wzmocnienie praw kobiet. – Aby zaprowadzić sprawiedliwość płci w świecie muzułmańskim, niemieccy mężczyźni musieli oddać tam swoje życie – argumentował, dodając pytanie: „Ile afgańskich kobiet na najwyższych urzędach czy dziewczynek w szkołach tak naprawdę równoważy jednego zabitego niemieckiego żołnierza?”
DPA, AFP / sier