Nadrenia Północna-Westfalia szykuje się na wybory
11 maja 2017Bywały już lepsze czasy dla Nadrenii Północnej-Westfalii. Ten niemiecki kraj związkowy – sztuczny wytwór Brytyjczyków po 1945, ma wiele ról: to Niemcy w pomniejszeniu, centrum gospodarcze i przekrój społeczny Niemiec. Ale to też land w kryzysie. I to w ważnym dla Niemiec roku wyborczym.
Torsten Albig – były premier Szlezwika-Holsztynu wszystko popsuł. Socjaldemokraci są na niego wściekli. Opowiadanie na krótko przed wyborami o swoim nieudanym małżeństwie i nowym związku skończyło się porażką dla Albiga i SPD. A przecież socjaldemokracja miała w tym niewielkim landzie dobre notowania, po tym jak Martin Schulz został konkurentem Merkel.
W salonie socjaldemokracji
„Efekt Schulza“ został raptownie zahamowany. Kolejny sprawdzian już w niedzielę 14 maja. Do wyborów przystąpią mieszkańcy Nadrenii Północnej-Westfalii – najbardziej zaludnionego kraju związkowego Niemiec. 18-milionowy land zawsze uchodził za papierek lakmusowy RFN.
To twierdza SPD. W swojej 50-letniej historii land ten tylko raz miał chadeckiego premiera. Pod względem politycznym i gospodarczym to potęga. Co piąty wyborca mieszka w Nadrenii Północnej-Westfalii. Niezależnie od partii politycznej, bez posłów tych nie obejdzie się żadna większość parlamentarna w Berlinie. Mimo, iż ostatnia kopalnia zamknie tu podwoje w przyszłym roku, kraj ten nadal jest ośrodkiem przemysłu ciężkiego. Stąd pochodzi większość notowanych na giełdzie przedsiębiorstw.
Land wielki i słaby
Ale Nadrenia Północna-Westfalia słabnie. Stopa bezrobocia (7,7 proc. w 2016) wprawdzie zmalała, ale z tej części Niemiec pochodzi aż 27 proc. bezrobotnych w całych Niemczech. W 2010 stanowili jeszcze 24 proc. Z drugiej strony od lat rośnie stopa ubóstwa. Rząd w Düsseldorfie wydaje na edukację mniej niż inne rządy krajowe. Także w statystykach kryminalnych Nadrenia Północna-Westfalia ma wiele do zrobienia. Wskaźnik wykrywalności wynosi tam zaledwie 50 proc., podczas gdy np. w Bawarii 66 proc. Krytykowana jest też polityka fiskalna.
Nadrenia Północna-Westfalia jest także mistrzem, np. … korków. W żadnym innym miejscu RFN kierowcy nie tracą tyle czasu na drogach co nad Renem i Ruhrą. Nie wszystko to jest winą rządu Hannelore Kraft (SPD), ale chadecka opozycja chętnie robi z tego temat wyborczy.
„Mdły“ chadek, przystępna premier
Hannelore Kraft, dziecko Zagłębia Ruhry, ma dobre podejście do ludzi. To jej przewaga. Z obcymi rozmawia tak, jakby codziennie jadała z nimi obiad. I za to ją lubią. Od siedmiu lat na stanowisku premier, ale jej pozycja słabnie. A SPD nie jest już niepokonana na zachodzie kraju. Największą jej siłą 14 maja może być słabość CDU. Konkurent Kraft Armin Laschet uchodzi za „mdłego“ (to także znaczenie jego nazwiska - DW) i takimi określa się jego slogany wyborcze, odgrzewane co kilka lat (więcej nauczycieli, więcej policji itp.-DW). Kraft wyprzedza Lascheta, raz mniej, raz więcej. Obie partie zdają się korzystać na wielkich tematach ostatnich czasów: czy to Brexit, czy prawicowy populizm, czy Donald Trump. I przeżywają mały polityczny wyż jako gwaranci spokojnego społecznego centrum.
Bambi i liberałowie
Wszyscy z zainteresowaniem patrzą na Christiana Lindnera, czołowego kandydata liberałów, który chce ożywić FDP nie tylko w Düsseldorfie, ale przede wszystkim w Berlinie. 39-letni szef wolnych demokratów był w wieku 22 lat najmłodszym posłem do landtagu, co dało mu przydomek „Bambi". Teraz jest solistą FDP, a cała kampania wyborcza wolnych demokratów koncentruje się na nim. Oczekuje się od niego dobrego wyniku w Düsseldorfie, aby we wrześniu FDP mogła znowu wejść do Bundestagu. W sondażach przedwyborczych w Nadrenii Północnej-Westfalii partia osiąga kilkanaście procent i może być drogim koalicjantem. Obojętnie dla kogo.
Niegroźna AfD
Wyścig największych partii SPD i CDU, straty Zielonych i szum o nową FDP zepchnęły Alternatywę dla Niemiec (AfD) na margines. Według sondaży wejdą do Landtagu, ale zapewne tylko z kilkuprocentowym poparciem.
Nadrenia Północna-Westfalia nie była wprawdzie pionierem koalicji SPD i Zielonych, ale land ten miał swój skromny wkład do takiej koalicji w Berlinie za kanclerza Schrödera. Dlatego kraj ten uchodzi za polityczne laboratorium dla Berlina. Koalicja CDU i Zielonych – od dawna dyskutowana – jest raczej mało prawdopodobna. Układu CDU, FDP i Zielonych nie chcą ci ostatni. Jednak w świetle wyników niektóre umowy i postanowienia zostały już skorygowane. Bo jedno jest pewne: najbardziej prawdopodobna nad Renem i Ruhrą jest wielka koalicja, ale ona jest niepopularna i nie byłaby sygnałem dla Berlina i jesiennych wyborów, bo tam już rządzi. Martin Schulz liczy się ze wszystkim. Także z nieprzewidywalnym.
Wiadomo też, że Hannelore Kraft nie potknie się z powodu jakieś nieszczęśliwej historii z życia rodzinnego. Tylko raz rozpowszechniła coś prywatnego w mediach – swoje zdjęcia w białej sukni ślubnej.
Volker Wagener / Katarzyna Domagała