Nepotyzm po bawarsku. 90 tys. euro kieszonkowego z kasy państwa
29 maja 2013O takim kieszonkowym normalne dzieci mogą tylko pomarzyć; dla dwóch nieletnich synów bawarskiego polityka Georga Wintera była to rzeczywistość: każdy z nich w okresie od roku 2000 do 2012 otrzymał z kasy rządu krajowego Bawarii, czyli z kieszeni podatnika w sumie po 45 tys. euro.
Dobry tatuś
Georg Winter, piastujący ostatnio funkcję przewodniczącego komisji budżetowej zatrudniał oficjalnie swych synów jako pomocników w biurze i to co robił było jak najbardziej legalne. Georg Winter w jednym punkcie złamał przepisy zatrudniając małoletnich.
Wysokość tych uczniowskich zarobków, które tatuś musiał tymczasem zwrócić - podała do wiadomości we wtorek, 28 maja przewodnicząca bawarskiego parlamentu Barbara Stamm (CSU). Na tym jednak nie koniec: zaprezentowała dziennikarzom także listę wszystkich deputowanych do landtagu Bawarii, którzy w roku 2000 na krótko przed wejściem w życie zakazu zatrudniania w biurach poselskich swoich krewnych, skorzystali z karencyjnego okresu przejściowego i alimentowali swoich najbliższych.
Winter, który ustąpił już ze stanowiska szefa komisji budżetowej jest jednym z tych przypadków na liście. Ogółem jest to 16 posłów: 12 z CSU i 4 z SPD.
Większość to chadecy
12:4 to dość żenująca dla chadeków proporcja, bo kiedy afera ta zaczęła powoli wychodzić na światło dzienne, frakcja CSU podkreślała bezustannie, że do tej regulacji stosowali się politycy wszystkich partii zasiadających w landtagu. Obecnie widać jak na dłoni, że większość z nich to byli jednak chadecy, którzy szybko jeszcze zawarli umowy z krewnymi, by obejść nadchodzący zakaz.
Georg Winter zatrudnił na przykład swoich synów dopiero w listopadzie 2000 r., gdy dokładnie było wiadomo, kiedy zakaz wejdzie w życie i że umowy te będzie chronił okres karencyjny. 5 lipca 2000 grupa robocza rekrutująca się z członków wszystkich partii obradowała nad zakazem i ewentualnym okresem przejściowym dla zadawnionych przypadków.
"Wszystko zgodnie z prawem"
Kiedy odbywało się posiedzenie tej grupy roboczej można było przewidzieć, że temat staje się coraz bardziej "gorący". Ale deputowani do landtagu już wcześniej mogli przeczuwać, że zatrudnianie członków rodziny na koszt państwa w biurach poselskich jest wątpliwe pod względem moralnym: komisja ds. diet poselskich już w marcu 1999 zaleciła wydanie takiego zakazu, w styczniu 2000 Zieloni wnieśli do landtagu projekt ustawy w tej sprawie.
Podobnie jak Georg Winter, także inni posłowie pospieszyli się z alimentacją rodzin zanim nie zapadła klamka zakazu: Gerhard Eck (1.09.2000), Johannes Neumeier (1.09.2000), Bernd Sibler (1.09.2000) i poseł SPD Dieter Appelt (1.08.2000).
Ujawniając listę przewodnicząca landtagu zaznaczyła, że wszyscy oni działali zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jeszcze w styczniu 2000 CSU i SPD w prezydium landtagu opowiadały się za tym, by wszystko pozostało po staremu, i by można było zatrudniać w biurach swoich krewnych. Także Zieloni wycofali swój projekt ustawy.
Wyrozumiały elektorat
Możnaby pomyśleć, że afera ta odbije się negatywnie na wynikach chadeków w sondażach przedwyborczych (15 września br. wybierany będzie nowy landtag) - lecz nie w Bawarii. Jak wynika z sondaży instytutu Forsa przeprowadzonych na zlecenie tygodnika "Stern" na CSU głosowałoby obecnie 46 proc., na SPD tylko 20 proc. Zieloni mogliby liczyć na 12 proc, Wolni Wyborcy na 9,4 proc, a FDP i Lewica nie dostałyby wymaganych 5 proc. Dla premiera obecnego bawarskiego rządu i szefa CSU Horsta Seehofera oznaczałoby to wielki sukces: powrót do absolutnej większości.
dpa, afp / Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik