Niemcy. Prasa o Putinie wykorzystującym rocznicę Stalingradu
3 lutego 2023„Nawet po 80 latach nazwa Stalingrad wciąż pozostawia Niemców i Rosjan bez tchu”, pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Ale podczas gdy w Niemczech jest ona synonimem agresji, która nigdy nie powinna ponownie wyjść z niemieckiej ziemi, to Władimir Putin wykorzystuje historię walki z nazizmem, „przed którą kłaniają się wszyscy Rosjanie” do uzasadniania agresji przeciwko Ukrainie. Bazuje ona na „wielkim kłamstwie, że w Ukrainie trzeba wyeliminować 'nazizm z nowoczesną twarzą', który stanowi zagrożenie dla Rosji”. Tymczasem zagrożenia, które w rzeczywistości chce zlikwidować Putin, to demokracja, podział władzy i prawa człowieka, które zagrażają jego dyktaturze, uważa FAZ.
W Wołgogradzie odsłonięto pomnik Stalina i „duch czerwonego dyktatora został więc całkowicie wypuszczony z butelki”, pisze lokalna „Volksstimme” z Magdeburga. Oczywiście Putin nie reaktywuje obrazu masowego zbrodniarza, tylko zwycięskiego przywódcy. O ile kiedyś to Niemcy byli agresorami, to dzisiaj są to Rosjanie w Ukrainie. „Ale nad wszystkim unosi się duch Stalina: Słowo władcy Kremla jest prawem. Każdy, kto się temu sprzeciwia, zostaje ganiony lub zamknięty. Jedyne czego brakuje w systemie Putina to gułag”, komentuje dziennik.
Poza tym prasa komentuje szczyt UE-Ukraina, który odbywa się dziś w Kijowie.
Szczyt może być sukcesem, uważa „Frankfurter Rundschau”. Aby tak się stało, Ukraina potrzebuje nie tylko pieniędzy i pomocy wojskowej, ale „przywódcy UE powinni nakreślić także perspektywę na przyszłość, określając etapy planowanego przystąpienia kraju do UE”, pisze dziennik. Przy tym należy sobie zdać sprawę, że Kijów musi spełnić kryteria akcesyjne, co zajmie lata – pisze komentator. Teraz „zachodni sojusznicy Kijowa muszą stanąć u jego boku przeciwko agresorom ze wszystkim, co jest potrzebne”.
„Reutlinger General-Anzeiger” uważa, że „poza całą solidarnością i wsparciem, jakiego UE i Zachód w pełni zasłużenie udzielają Ukrainie, nie należy zapominać, że kraj ten już przed wojną miał poważne problemy”. Mowa jest o korupcji i niskim PKB, z którego po wojnie „zostanie tylko ułamek”. Zdaniem dziennika trzeba będzie „dziesięcioleci i setek miliardów euro, zanim Ukraina będzie mogła funkcjonować we wspólnej przestrzeni gospodarczej na mniej więcej równych zasadach”.
Dla „Leipziger Volkszeitung” największą przeszkodą w przyjęciu Ukrainy do UE pozostaje fakt, że wspólnotę „dzielą lata świetlne od własnych zdolności obronnych. Jedyną skuteczną ochroną Europy jest NATO. Bez dostaw broni i pomocy finansowej ze strony USA przywódcy UE prawdopodobnie nie mogliby się spotkać w Kijowie”.