Niemcy: Wielki Post bez alkoholu i ... facebooka
19 kwietnia 2011W ostatnim czasie powstrzymywanie się od różnych przyjemności stało się bardzo popularne w Niemczech. Zdaniem dostojników kościelnych każdego roku poszczą dwa miliony osób. Właściwie można mówić o większej liczbie, gdy weźmie się pod uwagę tych, którzy mają z religią niewiele wspólnego. W okresie rozpoczynającym się Środą Popielcową aż do świąt Wielkanocnych pracują oni nad własnym charakterem. Najwięcej Niemców (około 78 procent) rezygnuje z alkoholu, w dalszej kolejności – ze słodyczy i mięsa. W czasie poprzedzającym Wielkanoc coraz więcej osób nie włącza telewizora i nie używa telefonów komórkowych przez kilka tygodni lub podróżuje – zamiast dotychczas eksploatowanym samochodem – pociągiem i rowerem. Wielbiciele komputerów – zgodnie z mottem „Jestem offline” – nie logują się na portalach społecznościowych, takich jak facebook. Michael, który jest użytkownikiem facebooka, oznajmił swoim znajomym w sieci: „Przyjaciele, mój iphone nie ma połączenia z portalem. Na ekranie komputera serwis nie ukazuje się jako strona startowa. Do zobaczenia za sześć tygodni!”.
Przez siedem tygodni nie kłamać
Trzydzieści lat temu Kościół ewangelicki wprowadził akcję postną pt. „Siedem tygodni bez”. Jej celem była rezygnacja z wszelkich przyjemności, której mogą towarzyszyć nawet największe wyrzeczenia. Jej celem jest zmiana – najlepiej samego siebie. Rzecznikiem inicjatywy, która w tym roku odbywa się pod hasłem eliminacji małych, codziennych kłamstw, jest Arnd Brummer, redaktor naczelny ewangelickiego miesięcznika „Chrismon“. Doskonale zdaje on sobie sprawę z tego, jak łatwo rodzą się drobne kłamstewka: „Kiedy spóźnię się na konferencję lub posiedzenie mojego związku zawodowego, najlepszym argumentem jest korek”. Wystarczy przypomnieć sobie o plagiacie eks-doktora Guttenberga, by stwierdzić, że duże kłamstwa wywołują ogromne oburzenie.
Decydować o losie
O powstrzymaniu się od przyjemności decydujemy sami, a czasem zmuszają nas do tego okoliczności. O tym, jak ważne jest świadome działanie, przekonuje przypadek Soltana. Mężczyzna doświadczył na własnej skórze, jak poznaje się ludzi „na trzeźwo” (w sensie dosłownym i przenośnym) i w jaki sposób te znajomości mogą wpłynąć na nasze życie.
Pewnego spokojnego, bezalkoholowego popołudnia w jednej z knajp w berlińskiej dzielnicy Kreuzberg Soltan poznał Marię. Oboje wymienili się adresami mailowymi. Niewykluczone, że, będąc pod wpływem alkoholu, również otrzymałby kontakt mailowy dziewczyny, lecz prawdopodobnie zagadka, o której Marii mowa, pozostałaby nierozwiązana. Mężczyzna, śmiejąc się, opowiada dalszy ciąg historii: „Teraz bym zapewne spał, na śniadanie zjadłbym może gyrosa i popiłbym spezi (napój z coca-coli i lemoniady). Cztery godziny później leżałbym w łóżku, mając w głowie przyjemny szum po wypiciu Martini, pół butelki wina i kilku litrów piwa. Być może obudziłbym się, widząc lezącą obok Brittę, Consuelę czy Paulę”. Jaki wniosek można z tego wyciągnąć? Nic nie dzieje się przypadkiem, zwłaszcza wtedy, gdy nie zagląda się do kieliszka.
Nie zabraknie piwa bezalkoholowego
Podczas Wielkiego Postu w wielu miejscach osoby poszczące spotykają się z większym zrozumieniem niż zazwyczaj. Soltan może to potwierdzić: „W tych dniach człowiek nie jest osamotniony, ani lekceważony przez innych. Nie staje się też wyrzutkiem społecznym. W barach i knajpach oferuje się również w tym czasie więcej piwa bezalkoholowego”.
Piwo bezalkoholowe nie tylko konkuruje ze swoim bratem pod względem smaku, lecz także koloru. Niejeden abstynent może niepostrzeżenie wcielić się w rolę obserwatora. To prawdziwa przyjemność podczas Wielkiego Postu, także dla 33-letniego Stefana, który przez siedem tygodni nie pije alkoholu. Mimo że został ochrzczony i wychował się w katolickiej rodzinie, post traktuje jak sport. „To, czy będę wierny postanowieniu, nie zależy od wiary w Boga. Raczej od wiary w swoje możliwości”. Młody makler nieruchomości, z jednej strony, jest dumny ze swego silnego charakteru. Z drugiej zaś chętnie przygląda się innym w tym okresie”.
Jeśli post może dawać tyle radości i pozwala poznać samego siebie, to dlaczego wraca się do czasu przed rozpoczęciem postu? Post oznacza rezygnację z czegoś, co się lubi, wykonuje z przyjemnością. Rezygnacja z alkoholu dla niewylewającego za kołnierz odległa będzie zatem od idei postu.
Wystarczy kilka tygodni
Celem postu nie jest wyleczenie się z uzależnienia lub uczynienie rezygnacji z wszelkich uciech podstawą życia codziennego. Zdaniem Soltana post to „raczej rodzaj praktyki. Człowiek przygląda się innym i czerpie przy tym wartości dla siebie”.
I kiedy smak bąbelkowego napoju czuć ponownie w gardle, nieuniknione jest spotkanie ze starym przyjacielem – z samym sobą. Soltan przestał pić przed karnawałem, czyli pości już ponad sto dni. Dla niego oczekiwanie Wielkiejnocy wypełnione jest prawdziwą radością. „Wówczas pierwszy kufel piwa, po długim okresie wstrzemięźliwości, jest prawdziwą rozkoszą dla podniebienia. Także drugi smakuje wyjątkowo. W końcu zarobiło się na tę przyjemność”.
Silke Wünsch / Monika Skarżyńska
red. odp. Bartosz Dudek