Niemcy wypowiadają walkę przestępczym klanom
23 września 2020Punktualnie o godzinie szóstej we wtorek, 22 września,policja stała przed drzwiami. Funkcjonariusze przeszukali 18 mieszkań, biur i domów w Berlinie, Brandenburgii i Szwajcarii. Jednym z obiektów była willa Arafata Abou-Chakera, niedaleko Berlina. 44-latek jest uważany za szefa przestępczego klanu rodzinnego z arabskimi korzeniami. Prokuratura mówi o „podejrzeniu przestępstw podatkowych w bardzo poważnym zakresie w związku ze świadczeniami menadżerskimi w środowisku raperów”.
Ludzie Abou-Chakera długo utrzymywali ścisłe kontakty ze znanym raperem Bushido. Od 2018 roku Bushido jest objęty ochroną policyjną. Kiedy w tych dniach 41-letni muzyk pojawi się w berlińskim sądzie, przybędzie w policyjnym konwoju, a do sądu uda się w towarzystwie ochroniarzy w kamizelkach kuloodpornych i kominiarkach.
Bushido, właściwie Anis Mohammed Youssef Ferchichi, muzyk o tunezyjskich korzeniach, jest głównym świadkiem oskarżenia w procesie toczącym się przeciwko Arafatowi Abou-Chakerowi i jego trzem braciom. W swoich zeznaniach Bushido ilustruje swój stosunek do klanu jako rodzaj poddaństwa. Mówi o haraczu i ciemnych interesach – i o przymusie. Szef klanu Arafat Abou-Chaker i jego bracia mieli zastraszać i terroryzować Bushido, kiedy postanowił zerwać z nimi interesy.
Wgląd w świat równoległy
Bushido zeznawał już parokrotnie, dając wgląd w zamknięty świat przestępczych klanów z ich równoległym społeczeństwem. 30 procent swoich dochodów musiał oddawać Abou-Chakerowi – przed ich opodatkowaniem. Przez lata zebrało się jakieś dziewięć milionów euro. Bushido miałby płacić haracz także po śmierci szefa klanu – jego spadkobiercom. Kiedy prokurator domagała się sprecyzowania, z czym się liczył, gdyby nie płacił, muzyk i producent przyznał: „Z działaniami od werbalnych po cielesne, nie z pismem od adwokata”.
Można było nabrać orientacji, z jak potężnymi sumami ma do czynienia środowisko gangsta rapu – stwierdza Tom Schreiber, ekspert SPD ds. polityki wewnętrznej w berlińskim parlamencie. – Dążenie do władzy, zdobycia wpływów, pieniędzy, wywieranie nacisku – są to podstawowe elementy zorganizowanej przestępczości. Zastraszanie odgrywa jedną z decydujących ról – uzupełnia socjaldemokrata w rozmowie z DW.
Biznesowa reguła – zastraszanie
Równie ważną rolę odgrywa zastraszanie świadków, o czym dobrze wie prokurator generalny Berlina Ralph Knispel. Od prawie trzech dziesięcioleci Knispel pracuje w stołecznej prokuraturze. Dzisiaj jest szefem wydziału ds. ciężkich przestępstw, a tym samym podlegają mu przestępstwa idące na konto przestępczych klanów. Proces Arafata Abou-Chakera wyróżnia się od całej masy klanowych spraw, ponieważ z zeznaniami Bushido po raz pierwszy rzeczywiście zeznaje przed sądem świadek. A to rzadkość. – Może to doprowadzić człowieka do skraju rozpaczy, jeżeli w policyjnym przesłuchaniu świadkowie udzielają daleko idących informacji, by potem w sądzie ich nie powtórzyć – mówi Knispel DW.
Świadków raz po raz opuszcza odwaga, kiedy mają powtórzyć swoje zeznania nie tylko w obecności oskarżonych i ich obrońców, ale też „w obecności odpowiednich przyjaciół i znajomych, którzy siedzą na sali”. Jak stwierdza prokurator „świadkowie dochodzą wówczas do przekonania, że muszą zrelatywizować swoje wcześniejsze zeznania albo je odwołać”.
Bracia Abou-Chaker stojący przed sądem w związku ze swoimi powiązaniami z Bushido, należą do jednego z wielu rodzinnych klanów arabskiego pochodzenia, wielokrotnie podpadających policji. Ze swoimi 250 członkami „rodzina” Abou-Chakera wcale nie jest największą. Na przykład klan Remmo liczy, ostrożnie szacując, 500 członków. Jeden z jego najbardziej spektakularnych wyczynów – kradzież w 2017 r. z berlińskiego Muzeum Bodego złotej monety o ciężarze 100 kg. Trzech członków klanu Remmo zostało w związku z tym skazanych w lutym br. na wieloletnie kary pozbawienia wolności. Złotej monety o wartości ponad trzech milionów euro nie odzyskano do dziś. Prawdopodobnie została stopiona.
Wymiar działalności klanów w Republice Federalnej Niemiec stał się widoczny jesienią ubiegłego roku. Federalny Urząd Kryminalny (BKA) po raz pierwszy w swoim raporcie na temat przestępczości zorganizowanej zajął się klanami. Ich główne pola działania, to handel narkotykami, włamania i kradzieże. Lwia część prowadzonych w związku z tym spraw przypada na Nadrenię Północną-Westfalię.
„Rodzina jest wszystkim”
Thomas Jungbluth prowadzi wydział przestępczości zorganizowanej w Krajowym Urzędzie Kryminalnym (LKA) w Duesseldorfie. – W przeciwieństwie do innych ugrupowań, takich jak włoskie lub rosyjskie zorganizowane grupy przestępcze, czy też kryminalne bandy motocyklowe, przestępcze klany są bardzo silnie związane – mówi Jungbluth w rozmowie z DW. – Rodzina jest wszystkim. Jej honoru należy bronić za wszelką cenę. I obowiązuje prawo silniejszego. Decydujące są nader archaiczne wyobrażenia – tłumaczy.
W połowie sierpnia Jungbluth stał obok ministra spraw wewnętrznych NRW Herberta Reula, kiedy ten przedstawiał już drugi raport dotyczący klanów przestępczych w NRW. Według tegoż raportu w 2019 r. aktywnych było ich nie mniej niż 111. Blisko 3800 podejrzanych miało popełnić ponad 6 tys. przestępstw. Wszystko to tylko w Nadrenii Północnej-Westfalii.
„Mamy tu do czynienia z przestępcami i kryminalistami najcięższej kategorii. Chodzi m.in. o rabunek, oszustwa i przestępczość zorganizowaną. Dowodzi to, że część klanów gra w tej samej lidze, co mafia” – podkreślał minister Reul, przedstawiając raport.
Równoległe sądownictwo
Za centrum przestępczości klanowej uchodzi w Nadrenii Północnej-Westfalii licząca blisko 600 tys. mieszkańców metropolia Zagłębia Ruhry – Essen.
– Jeżeli dużo się podejmie przeciwko klanom, także w mediach pojawiają się wątpliwości – stwierdza lapidarnie burmistrz Essen Thomas Kufen (CDU). Jak zauważa, większość mieszkańców uważa, że klanowa przestępczość ich nie dotyczy, „bo chodzi o przestępstwa narkotykowe, wymuszenie haraczu, prostytucję, pranie brudnych pieniędzy – rzeczy, z którymi normalny zjadacz chleba właściwie nie ma nic wspólnego”.
Co jednak ludzi wzburza, to powstała subkultura z należącymi do niej zjawiskami. Thomas Kufen wylicza: „Pozbawione szacunku zachowanie; wrażenie, że ulice należą do klanów; przekonanie, że prawo jest sprawą rodziny i w razie konfliktów wywierana jest presja, by nie zawiadamiać policji czy brać adwokata; załatwianie konfliktów we własnym kręgu kulturowym”. Burmistrz wymienia też wendetę. – Są to równoległe struktury, równoległe sądownictwo, których nie możemy tolerować – przestrzega chadek.
Konferencja bezpieczeństwa
Na potrzeby walki z przestępczymi, równoległymi strukturami został zainicjowany w Essen jedyny w całych Niemczech tego typu projekt pod nazwą „Konferencja bezpieczeństwa Ruhry”. – Miasta z całego Zagłębia Ruhry połączyły siły i wiążą swoje kompetencje i doświadczenia z dziedziny polityki komunalnej, władz porządkowych, urzędów ds. cudzoziemców, urzędów celnych, dochodzeń podatkowych i policji – wyjaśnia Thomas Jungbluth. – Powstają dzięki temu nowe założenia, które pozwalają na odpowiednie, celowe wykrywanie i śledzenie przypadków łamania zasad, reguł i prawa przez członków klanów – dodaje ekspert LKA.
Burmistrz Essen Kufen konkretyzuje: nieustannie są kontrolowane bary sisza i hale z automatami do gry. Dokładniej patrzy się na kawiarnie, sklepy i zakłady fryzjerskie, „w których nigdy nie ma klientów, ale w urzędzie finansowym są podawane jakieś dochody i podejrzewamy, że chodzi w nich o pranie brudnych pieniędzy”. Słowami szefa MSW Nadrenii Północnej-Westfalii Reula, jest to „polityka wtykania 1000 szpilek”.
Porażka polityki integracyjnej
Zdaniem Thomasa Kufena same represje jednak nie wystarczają. Obok wyznaczania granic i twardej ręki muszą być też oferowane szanse. Kufen zna problematyczy status wielu członków klanów, którzy – chociaż urodzeni w Niemczech – żyją w tym kraju tylko z tzw. tymczasowymi pozwoleniami na pobyt i jako bezpaństwowcy są w Niemczech zaledwie tolerowani.
Integracja zawsze zależy też od oferowanej perspektywy – podkreśla burmistrz Essen i ubolewa, że w kwestiach dotyczących praw obcokrajowców samorządy mają znikomą swobodę ruchów. Ale zarazem stawia sprawę jasno: – Niewystarczający status prawny nie może być wymówką dla stania się w Niemczech przestępcą.
Berliński socjaldemokrata Tom Schreiber mówi, że politycznie odpowiedzialni całkowicie tu zawiedli, a odnosi to do matek i ojców rodzinnych klanów, którzy przybyli do Niemiec w latach 40-50 lat temu. Schreiber powołuje się na badanie, według którego są w klanach ludzie, „którzy koniec końców zostali pchnięci w przestępczość”. Ekspert ds. polityki wewnętrznej jest przekonany, że „jeżeli ludzie nie są integrowani, nie mają żadnych możliwości na rynku pracy, ani szansy nauczenia się języka niemieckiego, stania się częścią społeczeństwa, tylko są wykluczani, trudno się dziwić, że tworzą się pewne struktury”.
Z tego punktu widzenia związek Arafata Abou-Chakera z Bushido był dla niego podwójnie opłacalny: dzięki milionom, jakie otrzymał od rapera i dzięki otaczającemu go nimbowi, który spadł także na niego. Pokazanie się obok muzyka na czerwonym dywanie było może najważniejszym symbolem odniesionego w Niemczech sukcesu.
Tymczasem Bushido nie zdaje się polegać tylko na niemieckiej policji, kiedy chodzi o ochronę jego samego i rodziny. Nowi partnerzy w muzycznych interesach raperach pochodzą ponoć z klanu Remmo.
Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>