Niemiecka prasa: AfD w Bundestagu groźniejsze niż protesty
1 września 2020W „Sueddeutsche Zeitung” czytamy: „Koniec końców, wyznawcy teorii spiskowych wszelkiej maści dobrze czują się w swoim własnym towarzystwie. Nie zaprzeczają sobie nawzajem, co więcej, uważają, że wzajemnie potwierdzają swoje istnienie. Zupełnie nie na miejscu są polityczne uspokajające twierdzenia, że to tylko ekstremiści”. Zdaniem gazety są to antysemici i rasiści, a wspólnym mianownikiem ich narracji jest „pogarda dla muzułmanów i przeklinanie Żydów, a kto nie pamięta, do czego to prowadzi, niech spojrzy na Halle czy Hanau”.
„Koelner Stadt-Anzeiger" komentuje: „Obrazy minionego weekendu nie powinny się powtórzyć. Ale też nie są jeszcze zmierzchem demokracji. Zwłaszcza że o wiele większym zagrożeniem od radykałów na schodach parlamentu są ci, którzy już znaleźli się w tym budynku, i to nie z powodu nieuwagi policji. 89 posłów Alternatywy dla Niemiec zostało wybranych zgodnie z prawem. Wielu z nich pokazało w ciągu minionych trzech lat, czym jest dla nich demokracja parlamentarna: niczym”.
Przesłanie płynące z demonstracji pokazuje, że coraz więcej ludzi doszło z powodu pandemii do jakiejś granicy – podkreśla „Volksstimme” z Magdeburga. „Wśród demonstrantów byli pracownicy gastronomii i przedstawiciele wolnych zawodów, którym załamały się podstawy egzystencji. Ludzie, którzy tracą pracę. Większość Niemców nadal znajduje się w strefie komfortu chronionej przez państwo. Ale jest wiele osób, których zarażenie przeraża mniej niż restrykcje wynikające z pandemii. Chcą przede wszystkim upomnieć polityków, by wdrażali adekwatne restrykcje i lepiej uzgadniali ze sobą nawzajem swoje koncepcje, tak by warto było dla nich poświęcić wolność. Bierzcie na poważnie zmęczonych koroną! Jest ich coraz więcej” - czytamy.
„Rhein-Zeitung” z Koblencji pisze: „Przesłanie musi brzmieć: dotąd i ani milimetra dalej. Przede wszystkim należy ściślej egzekwować istniejące już przepisy. Po drugie trzeba się zastanowić, czy ochrony wokół Bundestagu nie należy wzmocnić. Po trzecie: po doświadczeniach ostatnich tygodni krytycy restrykcji wynikających z pandemii wiedzą już, że są wykorzystywani przez prawicowych ekstremistów i wyznawców teorii spiskowych. Formułując uprawnione pytania i wątpliwości wobec zarządzania kryzysem, demonstranci powinni iść własną drogą, a nie dawać się prowadzić. W demokracji potrzebne są głowy. W dyktaturze – nie. To powinno się stać dla nich jasne".