Niemiecka prasa: Biden zawsze o krok za późno
19 listopada 2024"Ilekroć Joe Biden wspinał się na nowy poziom w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie, zawsze był o krok za późno" – komentuje dziennik "Süddeutsche Zeitung". "Reagował tylko na eskalację działań ze strony Rosji. Niezależnie od tego, czy chodziło o czołgi, haubice, myśliwce F-16 czy broń kierowaną: Dynamika tej wojny jest określana przez Kreml, a nie przez Ukrainę, a już na pewno nie przez USA.
Dlatego oskarżanie Joe'go Bidena o niebezpieczną prowokację, ponieważ zgodził się on na wykorzystanie pocisków ATACMS do rażenia celów na terytorium Rosji, jest śmieszne. W najlepszym razie jego decyzja pokazuje, jak niezdecydowane są Stany Zjednoczone (i nie mniej Europejczycy) w obronie Ukrainy i jak bardzo chcą ukryć swoje zaangażowanie w wojnę. Biden zawsze dążył do umiarkowanego zaangażowania, aby zapobiec rzekomemu automatyzmowi tej wojny. Ta potrzeba kontroli miała na celu przekazanie wrażenia, że tylko Ukraina padła ofiarą agresji, mimo że Putin wypowiedział wojnę całemu Zachodowi. Historia tej wojny dowodzi, że cokolwiek zdecyduje Zachód - Putin zawsze wykorzysta to do nowej eskalacji. (...)
Jeśli jest coś, co Putin rozumie, to jest to język ataku i kontrataku, prowokacji i odpowiedzi. Joe Biden nigdy nie odszedł od tej logiki, nigdy nie postawił Putinowi ultimatum, nigdy nie wyznaczył czerwonej linii. To jest prawdziwa tragedia tej wojny, która trwa już tak długo: wyważona reakcja Zachodu zawsze miała na celu kontrolowanie eskalacji, a nigdy odwrócenie dynamiki, która zepchnęłaby Putina do defensywy".
Inaczej widzi to komentator dziennika "Handelsblatt": "Frakcja Bidena chce to wiedzieć. Ponieważ wciąż urzędujący prezydent USA jest przede wszystkim zainteresowany tworzeniem faktów przed zmianą w Białym Domu, których jego następca nie będzie mógł już odwrócić. Innymi słowy: sprowokować dokładnie taką eskalację, o jakiej mówi się w kręgach podżegaczy wojennych z ramienia Demokratów, że rosyjskie ostrzeżenia przed nią i tak są tylko blefem. Amerykańska dyskusja na temat wojny w Ukrainie posługuje się upiorną argumentacją. Mówi się, że Władimir Putin ma awersję do ryzyka. Że nigdy nie zrealizował na poważnie swoich gróźb. Dlatego nie trzeba się ich obawiać. Może Amerykanie nie muszą; ich wojna toczy się w Europie".
Uparty Scholz
Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" koncentruje się na reakcji kanclerza Scholza i jego odmowie wysłania do Ukrainy rakiet manewrujących typu Taurus.
"Kanclerz podjął jasne zobowiązanie i nie zmieni swojego stanowiska: To, co brzmiało jak oświadczenie rzecznika rządu w sprawie kandydowania kanclerza na kolejną kadencję, odnosiło się do innego pytania, na które Scholz przez długi czas odpowiadał jednoznacznym „nie” - czy Niemcy dostarczą Ukrainie rakiety manewrujący Taurus. (...) Jednak Taurus to nie tylko system uzbrojenia, który pomoże Ukraińcom i wyśle Putinowi sygnał z Berlina. Dla kanclerza, „nie” dla pocisków manewrujących służy zademonstrowaniu „roztropności”, którą obiecuje Niemcom w przypadku reelekcji. Nawet jeśli CDU i CSU, Zieloni i FDP już opowiadają się za dostarczeniem taurusów Ukrainie: Resztki rządu Scholza tego się już nie dotkną, cokolwiek by się nie działo".
Temat ten podejmuje także prasa regionalna, np. "Saarbrücker Zeitung":
"Scholz znajduje się teraz pod znaczną presją z powodu zmiany zdania prezydenta USA, aby zgodzić się na dostawę niezwykle skutecznych pocisków manewrujących Taurus. Sytuacja polityczna jest niezręczna, ponieważ Scholz jeszcze w zeszłym tygodniu w swoim oświadczeniu rządowym wielokrotnie odrzucał dostawy taurusów. Zapewne zresztą z taktycznych powodów wyborczych, ponieważ mógł mieć nadzieję na poparcie dla SPD ze strony osób, które aprobują jego ostrożne, czasem niezdecydowane podejście do polityki ukraińskiej, a które do tej pory chciały głosować na Sahrę Wagenknecht".
Również regionalny dziennik "Lepiziger Volkszeitung" zaznacza: "Zarówno Biden, jak i Scholz to kulawe kaczki – politycy, którzy mają niewiele do powiedzenia, ponieważ albo odchodzą z urzędu, albo czekają ich nowe wybory. Powinni wykorzystać czas, który im pozostał, by zmobilizować masowe wsparcie dla Ukrainy. Przyszły prezydent USA Donald Trump wielokrotnie kwestionował poparcie Amerykanów dla Ukrainy. Jest możliwe, że próbuje wymusić negocjacje między Kijowem a Moskwą. Aby to zrobić, Zachód musi postawić Ukrainę w pozycji siły – także we własnym interesie: Ponieważ im silniejszy Putin tym większe zagrożenie dla wolnego świata".