Niemiecka prasa: Czym jest apel o gromadzenie zapasów?
23 sierpnia 2016"Leipziger Volkszeitung" zauważa:
"Czy myśmy aby nie zwariowali? Najpierw minister spraw wewnętrznych chce zakazać zabierania plecaków na festyny ludowe, a teraz, jak w latach zimnej wojny, ludność ma gromadzić w domu zapasy żywności i wody pitnej, aby przygotować się na najgorsze. Od strony polityki komunikacyjnej zakrawa to na katastrofę. Okazuje się bowiem, że teraz musimy liczyć się znowu z wybuchem wojny, a nie tylko atakiem terrorystycznym. W ten sposób szerzy się strach i panikę. Powstaje też wrażenie, że niektórzy nasi politycy nie panują nad sytuacją".
Inaczej widzi to "Landeszeitung" z Lüneburga:
"Przypomina to apele z dawnych czasów, w których MSW zachęcało ludność do gromadzenia zapasów, żeby w ten sposób być przygotowanym na braki w zaopatrzeniu w razie ataku terrorystycznego, albo katastrofy żywiołowej. Partia Lewica nie zawahała się zarzucić ministrowi spraw wewnętrznych panikarstwa. W istocie rzeczy przesadą jest nie tyle sam apel MSW o gromadzenie w domu zapasów na wszelki wypadek, tylko reakcje nań. Rząd w Berlinie nie wzywa nas przecież do przygotowywania się do wojny, tylko właściwego stawienia czoła możliwym, przyszłym wyzwaniom".
Tego samego zdania jest "Straubinger Tagblatt/Landshutter Zeitung":
"Nowy model obrony cywilnej nie ma to nic wspólnego z sianiem strachu i paniki, jak twierdzą partie opozycyjne. Wręcz przeciwnie. Państwo, które coraz bardziej zaostrza przepisy związane z polityką bezpieczeństwa wewnętrznego i ogranicza przez to zakres swobód obywatelskich, ma obowiązek być przygotowane na wszelkie możliwe zagrożenia i sytuacje nadzwyczajne, aby móc skutecznie strzec bezpieczeństwa obywateli. A to oznacza, na przykład, że musi ono dysponować wystarczającym zapasem szczepionek i lekarstw. Wezwanie ludności do gromadzenia w domu minimalnego zapasu żywności i wody pitnej, to naprawdę minimum tego, czego można od niej wymagać".
"Märkische Allgemeine" z Poczdamu się z tym nie zgadza:
"Istota problemu polega na tym, że w ostatnich latach w katastrofalny wręcz sposób zaniedbano u nas obronę cywilną kraju. Teraz próbuje się to nadrobić, ale robi się to chaotycznie i nieumiejętnie, ocierając się chwilami o panikarstwo. Nasi politycy nie robią wrażenia, że działają w przemyślany, celowy sposób. A potem dziwią się, że ludzie są coraz bardziej zaniepokojeni, i że im się to wszystko nie podoba".
"Die Tageszeitung" z Berlina komentuje ironicznie:
"Kiedy wyobrażę sobie, że nie mogę z jakichś powodów podjąć pieniędzy z bankomatu, to te 2 euro 95 centów, które mam w portmonetce raczej mi nie wystarczą do wieczora. A gdyby w mieszkaniu wyłączono mi jeszcze nagle wodę, to mogę napić się tylko resztki wódki z butelki, która cudem uchowała się w lodówce. A to akurat jest całkiem niezłym pomysłem na uporanie się z taką sytuacją. No, to na zdrowie!".
opr. Andrzej Pawlak