Niemiecka prasa: "Merkel i Netanjahu nigdy nie zostaną przyjaciółmi"
7 grudnia 2012Monachijski Münchner Merkur pisze:
"Od dziesiątków lat społeczność międzynarodowa próbuje doprowadzić na Bliskim Wschodzie do rozwiązania, opartego na koncepcji dwóch państw, by doprowadzić do zakończenia kluczowego konfliktu, który stanowi zagrożenie dla połowy świata. To prawda, że strona palestyńska jest skłócona, wysuwa maksymalne żądania i dąży do ich realizacji przy pomocy terroru i przemocy. Prawdą jest również, że przywódcy izraelscy, wbrew wszelkim zapewnieniom, stwarzają fakty przy pomocy buldożerów i betoniarek, co uniemożliwia jakiekolwiek rozwiązanie polityczne".
Berlińska Die Welt poddaje pod rozwagę, że:
"Ale Izrael wie doskonale, że państwo palestyńskie, którego utworzenie nie zasadza się na wspólnie ustalonych gwarancjach bezpieczeństwa, byłoby następnym, tryskającym nienawiścią, wrogim przyczółkiem w bezpośrednim sąsiedztwie. W Europie jakoś nikt nie przyjmuje do wiadomości, że "umiarkowana", a w rzeczywistości skorumpowana, rządząca autorytarnie organizacja Fatah Mahmuda Abbasa, systematycznie fałszuje historię, żeby dowieść, że całe terytorium dzisiejszego Izraela od zawsze było ziemią palestyńską a nigdy żydowską. Europejczycy i widocznie też zwykle proizraelska Angela Merkel jakby to ignorowali, żeby nie zaciemniać sobie obrazu dobrodusznych Palestyńczyków skupionych wokół Anioła Pokoju, Abbasa".
Stuttgarter Zeitung twierdzi, że:
"Kanclerz Angela Merkel i premier Izraela Beniamin Netanjahu nigdy nie zostaną przyjaciółmi. W końcu nie trzeba się przyjaźnić, żeby móc sprawy pchnąć co nieco do przodu. Ale wyobcowanie między Netanjahu i Merkel pomału przeobraża się w pełną frustracji bezradność. Po niemieckiej kanclerz widać, że większą część energii spożytkowuje na rozwiązanie kryzysu w Europie".
Antyrakiety Patriot do Turcji
Mitteldeutsche Zeitung z Halle komentuje:
"Turcja jest zagrożona syryjską wojną domową jak żaden inny sojusznik NATO. Syryjski dyktator Baszar Asad stał się nieobliczalny. Kto wysyła samoloty bojowe przeciwko własnemu narodowi, może też ostrzelać rakietami swoich sąsiadów. W Niemczech często się zapomina, że Turcja ma od 60 lat w NATO swój znaczny wkład również w bezpieczeństwo Niemiec. Teraz, gdy pod jej oknem toczy się wojna, zasłużyła sobie na solidarność ze strony wszystkich partnerów".
Oldenburska Nordwest-Zeitung podsumowuje:
"Co do zobowiązania sojuszniczego, stanowiącego fundament NATO, nie ma żadnych wątpliwości. (...) Nikt nie może przewidzieć, czy reżim Assada w Damaszku nie zaatakuje może w swych ostatnich podrygach Turcji, przykładowo przy pomocy rakiet. To, że Niemcy, Holandia i USA przyjdą Turcji z pomocą, zabierając ze sobą jeden z najnowocześniejszych systemów antyrakietowych, będzie służyło zabezpieczeniu jednego z państw sojuszu NATO".
Iwona D. Metzner
red. odp. Bartosz Dudek