Niemiecka prasa o Pokojowym Noblu 2013: "Bardzo mądre posunięcie"
12 października 2013"Nie ze wszystkimi decyzjami Komitetu Noblowskiego można się było zgodzić".- zaznacza "Der Tagesspiegel". "Niektóre wyróżnienia przyszły za wcześnie (Obama) i później nie można było już ich zrewidować (Arafat), niektóre przyszły za późno, albo wcale nie zostały podjęte (Gandhi). Łatwo jest nagradzać starszych, zasłużonych mężów stanu, którzy już wiele złego nie mogą zrobić. W sytuacji aktualnych kryzysów więcej odwagi wymaga już nie tylko nagradzanie Noblem indywidualnych osób czy organizacji, lecz także wspieranie ich działalności, z ukrytą myślą, że nadzieje te mogą okazać się na końcu płonne. Tegoroczny wybór Komitetu Noblowskiego jest jednak właściwy. Zadanie wypełnione przez tę organizację w Syrii jak najbardziej spełnia wymóg fundatora nagrody, by wspierać tych, którzy budują pokój i forsują rozbrojenie, z największą korzyścią dla ludzi".
"Frankfurter Rundschau" uważa także, że "Leciwi panowie z Komitetu Noblowskiego mieli teraz szczęśliwszą rękę niż w przeszłości. Za przyznaniem nagrody Unii Europejskiej jest dziś równie mało dobrych argumentów, co kiedyś. Dużo więcej przemawia za nagrodą dla Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW). Jest ona idealnym laureatem po myśli fundatora Alfreda Nobla. Chociażby tylko za to, że w ogóle istnieje. I ze względu na jej rolę w Syrii".
"Muenchner Merkur" jest mniej entuzjastyczny: "Jeżeli Komitet Noblowski spodziewa się, że tym wyróżneiniem przyspieszy nieco procesy polityczne, to się może przeliczyć. OPCW nie jest inicjatorem rozbrojenia, lecz tylko jego narzędziem. Działania muszą podjąć rządy: w Moskwie, Waszyngtonie i Damaszku. Zbrodniczej wewnętrznej wojny nie zmieni zniszczenie asadowskiego arsenału broni chemicznej. Cynicy mogliby wręcz powiedzieć, że syryjski dyktator być może kupuje sobie tym sposobem trochę czasu i zabezpiecza polityczne i fizyczne przeżycie. Nie, absolutnie nie był to żaden wspaniały wybór".
"Neue Osnabruecker Zeitung" uważa, że "Tegoroczna decyzja jest bardzo mądrym posunięciem. Bowiem z tym wyróżnieniem łączy się spora dawka krytyki - nie tylko pod adresem Syrii, ale też Rosji, a przede wszystkim światowego mocarstwa USA. Na pewną ironię zakrawa to, że Komitet przed rokiem przyznał nagrodę akurat prezydentowi Obamie, czyli człowiekowi, od którego, jak wyeksponowano, w dużym stopniu zależy dążenie do światowego rozbrojenia".
"Jeżeli tegoroczny Pokojowy Nobel ma nie pozostać pustym apelem, muszą podjąć działania kraje, które tak grzecznie oklaskiwały teraz decyzję kapituły Nagrody z Oslo" - zaznacza "Nuernberger Nachrichten", wymieniając na pierwszym miejscu Stany Zjednoczone. "Bo to nie Syria, ale USA wraz z Rosją posiadają największe arsenały broni chemicznej. Właściwie zapasy te miały być zniszczone do 2012 roku. Obydwa kraje członkowskie Rady Bezpieczeństwa się z tym jednak ociągają".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Cöllen