Niemiecka prasa: lewica musi odciąć się od przemocy
11 lipca 2017Komentator opiniotwórczego dziennika Sueddeutsche Zeitung pisze: „Przemoc, którą widzieliśmy w Hamburgu, ma do czynienia z lewicą, z otchłaniami lewicowej ideologii. Bo istnieje lewicowa tradycja rewolucyjnego przewrotu przy użyciu siły, tradycja walki. To, że europejska lewica w zdecydowanej większości myśli i żyje bardzo pokojowo, a wręcz pacyfistycznie, jest szczęśliwym biegiem rzeczy, jaki dokonał się w powojennej Europie. Wśród lewicowych radykałów, walka pozostała jednak częścią systemu myślenia. Żywi się ona mitami hiszpańskiej wojny domowej, partyzantki i oporu wobec faszyzmu, żywi się Che Guevarą i latynoamerykańskimi ruchami wyzwoleńczymi. (…) Niemcom nie grozi upadek z powodu lewicowej przemocy. Ale nie można dłużej traktować jej jako przesadnej reakcji na, w gruncie rzeczy, usprawiedliwiowny gniew. To, co się stało, nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek uzasadnionym gniewem. (…) Lewica musi sama zdobyć się na konfrontację z własną ideologią”.
Również opiniotwórczy Die Welt ocenia: „Na końcu winni byli wszyscy: policja, przestępcy, Angela Merkel, burmistrz Hamburga, CDU, słowem wszyscy, tylko nie partia Lewica. Dla niej ważniejszy niż współczucie dla ofiar i poszkodowanych był obowiązek utrzymania w czystości swojej majestatycznej idei. (…) Lewica prędzej ogłosiłaby, że ziemia jest płaska, niż przyznała się do błędu. Po utracie klasycznych rewolucyjnych podmiotów, pozostaje jej tylko moralność i działanie jak moralne supermocarstwo. (…) Uczynienie antyfaszyzmu centralną kolumną niemieckiej tożsamości to cenne osiągnięcie amerykańskiej reedukacji. Ale ślepota na lewe oko zemściła się”.
Komentator regionalej gazety Rhein-Zeitung pisze: „Po szczycie G20 w Hamburgu nikt nie będzie zaprzeczał, że lewicowi ekstremiści mogą być gotowi do przemocy. Po Hamburgu polityczna lewica ma podobny problem do tego, jaki pokojowi muzułmanie mają z agresywnym islamizmem. Trzeba się od tego dystansować, nawet jeśli nie ma się żadnych punktów stycznych”.
W gazecie Stuttgarter Zeitung czytamy: „Debata o zdystansowaniu się jest potrzebna. Tak samo jak dostrzeżenie faktu, że debata ta jest zbyt słabo prowadzona w lewicowym środowisku. Kto chce pozostać wiarygodnym w politycznej konfrontacji, musi określić, gdzie leży granica. Istnieje tu dość prosty konsensus, który musi obowiązywać we wszystkich politycznych kierunkach: kto odrzuca konstytucję i chce zmienić kraj nie z pomocą większości, ale przemocy, jest wrogiem państwa”.
Gazeta Allgemeine Zeitung z Moguncji ocenia: W przypadku Hamburga trzeba zadać pytanie czy policja i kontrwywiad odpowiednio prześwietliły środowisko lewicowych autonomistów i jak wygląda wymiana informacji pomiędzy służbami specjalnymi w Europie. Agresywni sprawcy z Hamburga wyglądali na dobrze zorganizowanych. Widać było, że mieli plan. W przyszłości trzeba pokrzyżować takie plany zanim staną się podpalającą i krwawą rzeczywistością”.
Opr. Wojciech Szymański