Prasa o braku mieszkań: Państwo powinno odrobić swoje lekcje
22 września 2018Przy okazji „szczytu mieszkaniowego”, jaki odbył się wczoraj w Berlinie, „Badische Neueste Nachrichten” z Karlsruhe zaznacza: „Samo państwo, nawet wydając miliardy, nie zlikwiduje braku mieszkań. Nie da się tego zrobić bez prywatnej inicjatywy. Żeby chociaż załagodzić ogromne problemy, potrzeba jest wielu zabiegów: ochrony najemców, wsparcia nabycia prywatnej własności czy usunięcia z drogi niepotrzebnych przeszkód, na jakie napotykają wynajemcy”.
„Frankfurter Rundschau” jest zdania, że szczyt mieszkaniowy w Urzędzie Kanclerskim nie przyniósł wiele nowego. „Przynajmniej jednak rząd zasygnalizował, że poważnie podchodzi do problemu tanich mieszkań. Od czasu objęcia rządów wiosną chadecko-socjaldemokratyczny rząd już sporo zrobił w dziedzinie polityki budowlanej i mieszkaniowej. Wzięto się za reformę prawa wynajmu, ulg podatkowych dla inwestorów czy korzystnych warunków przekazywania komunom należących do państwa parcel pod budowę mieszkań. Dziwne tylko, że minister, w którego gestii leży budownictwo, tak niewiele wnosi do tej debaty. Potrzebny jest jednak ogólnonarodowy wysiłek i to przez kilka lat, żeby poradzić sobie z brakiem mieszkań. Przydałby się minister, który zajmowałby się tylko tym problemem. Partie koalicyjne powinny się zastanowić, czy było tak mądrze podłączyć ten resort pod MSW. Ale to można przecież zmienić. Po wyborach w Bawarii byłaby ku temu najlepsza okazja”.
Także „Mitteldeutsche Zeitung” z Halle krytykuje ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera, któremu podlega budownictwo. Jak twierdzi komentator, swoimi „eskapadami w kwestiach migracji i bezpieczeństwa woli on doprowadzać do szału partnera koalicyjnego, niż zajmować się tematem, który naprawdę dokucza ludziom. Odsunięcie na boczny tor bardzo kompetentnego wiceministra ds. budownictwa Guntera Adlera przy okazji sprawy Maassena przed kilkoma dniami ukazuje, jaką wagę Seehofer przypisuje temu tematowi. Impulsy w polityce mieszkaniowej przychodzą przede wszystkim z ministerstwa sprawiedliwości i finansów”.
„Die Welt” dobitnie krytykuje fakt, że „uczestnicy ‘szczytu mieszkaniowego' obwieścili, że to inwestorzy i firmy budownictwa mieszkaniowego są problemem, i że to im należy jak najbardziej uprzykrzać życie. Jednocześnie politycy w Berlinie są przekonani, że nieudolna w planowaniu służba publiczna dokona zwrotu, ingerując w swobody przedsiębiorców i zlecając budowę tanich mieszkań państwowym firmom budowlanym. Zamiast uprościć planowanie, obniżyć podatek od nabywania gruntu czy wykorzystać tereny działkowe albo miejskie nieużytki pod budowę domów, teraz oprócz krajów związkowych i samorządów, także federacja chce zająć się obrotem nieruchomościami. Zamiast odpowiedzi na złożoność życia w przyszłości, cementuje się status quo bez jakichkolwiek ambicji”.
„Westfaelische Nachrichten” z Monastyru twierdzi, że „Spojrzawszy trzeźwo, już na przedpolu szczytu było wiadomo, że problemów, które piętrzyły się przez lata, nie uda się rozwiązać w czasie 2,5-godzinnej narady. A przecież klucz do rozwiązania problemu jest w zasięgu ręki. Dla stworzenia nowych mieszkań wystarczyłoby, żeby samo państwo odrobiło swoje lekcje: obniżyło podatki od nabywania gruntów zamiast je podnosić, wspierało budownictwo mieszkaniowe nie tylko dla rodzin z dziećmi, czy znosząc opłaty za wpis do ksiąg wieczystych. Podatki obficie płynące z przegrzanego rynku nieruchomości są najlepszą wskazówką, gdzie leżą bolączki”.