Niemiecka prasa: przesiedlenia z terenów powodziowych to tańsza alternatywa
14 czerwca 2013Norymberska gazeta Nürnberger Nachrichten:
„Minął czas bieganiny w gumiakach. Teraz zaczął się czas lataniny za pomocą finansową dla ofiar powodzi. Do specjalnego funduszu federacji i krajów związkowych ma wpłynąć prawie 8 miliardów euro. Tylko jeszcze nie wiadomo skąd wziąć te środki. Obciąć wydatki, podwyższyć podatki, wprowadzić specjalne opłaty, czy też zadłużyć się na nowo? Za ponad trzy miesiące odbędą się wybory. Politycy wolą się widzieć w roli dobroczyńców niż uganiających się za pieniędzmi”.
Monachijski Münchner Merkur:
„Doprawdy brak słów: ten pakiet ratunkowy dla powodzian przeszedł bezszmerowo tak, jakby znów chodziło o ratowanie bezalternatywnego euro. W latach wyborczych również powodzianie są ważni. Niezrozumiała jest tylko postawa Unii Europejskiej wobec pomocy dla krajów związkowych, dotkniętych powodzią. Twierdzenie komisarza UE ds. budżetu (Janusza Lewandowskiego, dop. red.), że jego kasa jest pusta, nie może być ostatnim słowem. W przeciwnym razie można by odnieść wrażenie, że Niemcy są w Europie tylko do płacenia”.
Mannheimer Morgen:
„Już tak zwana powódź stulecia z 2002 roku kosztowała państwo 6,5 miliarda euro. Gdyby Niemcy postawiły wtedy bardziej na prewencję, ani fundusz pomocowy zasilony jak na razie kwotą 8 mld euro nie byłby potrzebny, ani też pomoc Unii Europejskiej. Prewencja, również w tej dziedzinie, jest lepszą, bo tańszą alternatywą”.
Neue Westfälische z Bielefeld:
„Nic nie poradzimy. Siła wyższa! Teraz trzeba wspólnie, federacja z krajami związkowymi, dźwigać ciężar skutków powodzi nad Łabą i Dunajem. Niezwykle szybko i bezproblemowo, runda kryzysowa doszła do porozumienia w sprawie pakietu pomocowego w wysokości 8 mld euro, który sfinansuje pewnie przy pomocy nowych długów, a więc przez nas samych. Niby wszystko w porządku. Ale przy bliższym przyjrzeniu się, wcale tak nie jest. Bo w miarę podnoszenia się poziomu wody, pokazały się zaniedbania w ochronie przeciwpowodziowej”.
Saarbrücker Zeitung:
„Wznoszenie coraz wyższych wałów, to na dłuższą metą za mało. Nawet, gdyby to miało być dla niektórych obywateli bolesne, trzeba zastanowić się nad przesiedleniami. Gdy się porówna cenę takiego przedsięwzięcia z horrendalnymi kosztami powodzi, to odpowiedź nasunie się sama. A brzmi ona: federacja i kraje związkowe powinny przedłożyć poszkodowanym przez powódź rozsądne oferty, żeby oni sami dobrowolnie zdecydowali się na taki krok. Wywłaszczenie tych ludzi dla dobra ogółu - jeśli w ogóle - może być tylko ostatecznym środkiem”.
Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek