Niemiecka prasa: Steinbrueck mógłby sobie porozmawiać z Helmutem Schmidtem
31 grudnia 2012Ukazujący się w Koblencji i Moguncji Rhein-Zeitung pisze:
„Komuś, kto nie przebiera w słowach, może się zdarzyć, że się sparzy. I właśnie to udało się Peerowi Steinbrueckowi jego wypowiedzią, że kanclerz zarabia za mało. Z czym mamy tu do czynienia? Z przedterminowymi negocjacjami z Republiką Federalną na temat zbiorowego układu pracy? Właśnie teraz ten, który postawił sobie za cel zastąpienie we wrześniu rządu Merkel, powinien wiedzieć, jaki efekt wywołuje takie przesłanie u wyborców. Akurat ten, który w swoim programie obiecuje, że po zwycięstwie będzie się opowiadał na rzecz sprawiedliwości socjalnej, nie mógł strzelić większego byka.”
Dziennik Westfälische Nachrichten z Münster komentuje:
„Facet spada w dół. Lud wyborczy jest wprawiony w zdumienie, towarzysz partyjny już tylko się dziwi… W wyborach w Dolnej Saksonii 20 stycznia Steinbrueck będzie bardziej kulą u nogi, niż pomocą. Nawet w razie sukcesu wyborczego w Hanowerze, nowy rozbieg kandydata na kanclerza, Steinbruecka, będzie trudnym przedsięwzięciem. Tyle, że do jesiennych wyborów do Bundestagu upłynie w Szprewie jeszcze dużo wody. Przynajmniej socjaldemokraci mogą czerpać z tego jeszcze nadzieję.”
Na ten sam temat Ludwigsburger Kreiszeitung:
„Czyżby kandydatowi na kanclerza chodziło właściwie tylko o pieniądze? Pytanie to będzie sobie stawiało teraz wielu obywateli. Jeszcze nie przebrzmiała dyskusja o dodatkowe zarobki Steinbruecka, a bez potrzeby znowu otwiera zarobkową puszkę Pandory. Graniczy to z politycznym harakiri, jeżeli w walce wyborczej chce się postawić na takie tematy jak sprawiedliwość i odpowiedzialność socjalna. Steinbrueck powinien nareszcie zacząć wypowiadać się na temat naprawdę istotnych dla kraju problemów, zamiast troszczyć się o stan konta szefa rządu.”
Wychodzące w Kassel Hessische Niedersächsische Allgemeine stwierdza:
„Co ma myśleć o problemach Steinbruecka kucharz z pensją 2100 euro brutto? Albo sekretarka z 2400 euro? Co ma powiedzieć mechanik z 2300 euro? Wszyscy widzą kogoś, kto mając w perspektywie wielokrotność przeciętnego zarobku w Niemczech, uważa się za ofiarę. Z pewnością: 25 tys. euro od miejskich zakładów w Bochum były szybciej zarobionym pieniądzem. I osobliwe, ale greccy i chińscy szefowie rządów są o wiele bardziej bogaci, niż niemieccy. I co z tego? Peer Steinbrück był ministrem. Przetłumaczył sobie raz ten tytuł na niemiecki? Sługa. Kandydatowi na kanclerza opłaciłoby się, gdyby raz porozmawiał sobie o tym z Helmutem Schmidtem.“
Noworocznie
Badisches Tagblatt o kończącym się roku 2012:
„Co dalej? W gospodarce można stawiać na dobre prognozy, przy czym niezmiennie znaczną rolę odgrywa duży popyt na rynku wewnętrznym. W polityce wewnętrznej w powietrzu wiszą już wybory do Bundestagu. Jak dotąd jednak nic nie wskazuje na przełomowe roztrzygnięcia. Z jakimi uczuciami wchodzi w rok 2013 każdy z nas, załeży nie tylko od warunków społecznych, politycznych i gospodarczych, tylko od tego, jak weźmiemy w ręce własne życie. Dobrym drogowskazem jest wdzięczność za minione i radość z małego, nowego początku. Nie tylko dzisiaj.”
Natomiast Darmstädter Echo o czekającym nas roku 2013:
„Jeżeli spojrzy się na bilans roku trzeźwo i uczciwie, łatwo stwierdzić: uchwycenie rąbka szczęścia jest dziś możliwe dla znacznie większej grupy ludzi, niż w jakimkolwiek innym momencie w przeszłości. … Coraz więcej ludzi żyje na ziemi – większości wiedzie się dzisiaj lepiej, niż kiedykolwiek.”
Elżbieta Stasik
Red. odp.: Andrzej Pawlak