Niemiecka prasa: uwrażliwić na niemy krzyk dzieci
12 maja 2020Dziennik "Frankfurter Rundschau" zauważa: "Koronakryzys i jego konsekwencje w postaci zamrożenia życia społecznego sprowadziły zapewne na bezbronne dzieci i kobiety jeszcze więcej cierpienia. Wprawdzie jak dotąd policja nie odnotowała znaczącego wzrostu przemocy lub molestowania w środowisku domowym. Trzeba się jednak z tym liczyć. Po pierwsze przemoc wobec kobiet i dzieci w dwóch trzecich przypadków dokonuje się we własnych czterech ścianach. Po drugie izolacja w mieszkaniach i związany z tym większy stres, ciasnota i egzystencjalne lęki prowadzą częściej niż zwykle do wzrostu przemocy. Tylko z tego powodu konieczne jest, by wraz z odmrażaniem życia szybko zamienić przedszkola i szkoły w funkcjonujące społeczne instytucje pomagające zagrożonym i wykorzystywanym dzieciom".
Regionalny dziennik "Stutttgarter Nachrichten" zwraca uwagę na inny aspekt: "Koronawirus ma jeszcze inny efekt uboczny, który społeczeństwo może wykorzystać - jak pod lupą ujawnia problemy, które istniały i bez niego. Słusznie pełnomocnik rządu ds. przemocy seksualnej nazywa ją osobną pandemią i mówi o ciemnej stronie naszego społeczeństwa. Co roku pojawiają się przerażające statystyki, za którymi kryją się losy pojedynczego człowieka, którego to oświecone społeczeństwo nie chroni".
Inna regionalna gazeta, "Ludwigsburger Kreiszeitung", konstatuje: "Kiedy do publicznej wiadomości podawane są okrutne losy zaniedbanych, bitych i wykorzystanych dzieci, tak jak w Luegde czy Bergisch Gladbach, politycy dyskutują jak polepszyć ochronę dzieci. Ci jednak, którzy robią to z urzędu, są często pozostawiani sami sobie. To musi się zmienić. Poza tym musi się polepszyć współpraca między urzędami ds. młodzieży, szkołami, przedszkolami, policją i instytucjami pomagającymi młodzieży. Szczególnie teraz należy uwrażliwić społeczeństwo na niemy krzyk dzieci".
Zdaniem komentatora dziennika "Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung": "Kary są zbyt łagodne, brakuje zdecydowanych działań przede wszystkim, po to, by zatamować wynaturzenia internetu. Brakuje też pieniędzy, by wzmocnić prewencję. Uczniowie, rodzice i nauczyciele już od pierwszej klasy muszą być uwrażliwiani na niebezpieczeństwa. Wielu rodziców nie wie, że sprawcy nawiązują kontakt z ich pociechami za pomocą czatów w czasie niewinnych gier komputerowych. Poza tym brakuje stosownego języka do opisu problemu. Mówienie w przypadku przemocy seksualnej jedynie o wykorzystywaniu bagatelizuje te czyny. Dopiero gdy nazwiemy tę hańbę po imieniu, możemy ją skutecznie zwalczać".