Niemiecka prasa: "Wolność słowa nie jest zabawką"
21 września 2012Frankfurter Rundschau stwierdza, że "Ani głupoty islamofobów, ani nienawiści islamskich samobójczych zamachowców nie da się ukrócić na drodze prawnej. Kiedy jednak głupota islamofobów przeradza się w przemoc albo prowokuje przemoc, i staje się obelgami pod adresem innych narodów, wtedy powinna wkroczyć prokuratura. Film "Niewinność muzułmanów" historycy powinni już dziś odłożyć ad acta. Film ten i jego fatalne konsekwencje są splamionym krwią przykładem tego, co może się stać, kiedy głupota zderzy się z nienawiścią".
Stuttgarter Zeitung przypomina, że "W tych dniach nikt nie rzuca na szalę wolności słowa i jako przeciwwagi prawa papieża do nietykalności osobistej, który mógł czuć się dotknięty karykaturalnym rysunkiem jego osoby w splamionej sutannie. Nie bronimy także wolności słowa wobec jakiegoś autorytarnego państwa. Stawiamy jednak tę wolność w relacji do życia ludzi w państwach islamskich, życia ambasadorów pełniących służbę dyplomatyczną czy zdrowia dzieci, które chodzą tam do zachodnich szkół".
Aachener Nachrichten uważa, że "W przypadku antyislamskich karykatur niektórzy w RFN myślą, że możnaby cofnąć czas. Ultrakonserwatywne kręgi upominają się o ustawy zabraniające bluźnierstwa. Czyli co? Powrót do czasów sprzed 1969 roku? Tak miałaby wyglądać odpowiedź naszego liberalnego społeczeństwa na poczynania fanatycznych oszołomów? Jeszcze czego! Nie: kto podżega nienawiść obrażając inne religie już dziś dopuszcza się karalnego czynu. Wszystko inne to wolność poglądów".
Neues Deutschland uważa: "Po tym, jak w trakcie protestów w krajach islamskich doszło do ofiar śmiertelnych, preparowanie nowych prowokacji zza redakcyjnego biurka w Paryżu nie jest już żadnym wielkim czynem. W niebezpieczeństwie są bowiem inni - nie bez powodu Francja i inne państwa zamykają swoje ambasady i szkoły. Paryscy satyrycy powołujący się na wolność słowa są niepoważni. Ta wolność bowiem nie zmusza nikogo to robienia czegoś. Wolność słowa nie oznacza, że mówi się wszystko, co można; ona oznacza, że wolno wszystko powiedzieć - i właśnie dlatego należy się zastanawiać, co się mówi. Wolność słowa nie jest zabawką tylko zdobyczą i trzeba się z nią rozważnie obchodzić. Wiąże się z nią także odpowiedzialność za konsekwencje publikacji tekstu lub rysunku".
Zapowiedź niemieckiego magazynu satyrycznego Titanic o publikacji materiałów nawiązujących do szydzącego z proroka Mahometa filmu komentuje Delmenhorster Kreisblatt: "Obraźliwy film, paryskie karykatury i Titanic wskakują na jadący wózek wykorzystując nabrzmiewające już od dłuższego czasu nastroje w świecie islamskim, aby zwrócić na siebie uwagę i zbić kasę. Mediom wolno tak robić, ale mogłyby też się od tego powstrzymać. Pewnie jeszcze przez dłuższy czas będziemy musieli liczyć się z takimi publikacjami - tylko bardzo proszę nie w imię wolności słowa!"
Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek