Rachunek płacą ci, którzy ponoszą najmniej winy
22 czerwca 2020„Heilbronner Stimme” pisze, że o tym, że zmiana warunków pracy to tylko jedna strona medalu i podkreśla, że drugą jest sposób, w jaki władze obchodzą się z tym ogniskiem epidemii. Dziennik pyta, za ekspertami, dlaczego natychmiast zamyka się wszystkie szkoły, przedszkola i żłobki, pomimo, że pracownicy zakładów mięsnych Toennies w swoich „robotniczych hotelach” z tą grupą osób nie mieli żadnego kontaktu.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pyta, co Toennies robił mniej niż miesiąc temu? „Nie tylko oburzony przestrzegał przed podejrzeniem, ale próbował też stylizować się na uczciwego w branży. Pycha poprzedza upadek”. Dziennik przypomina, że w zakładach Toennies już ponad 1 300 osób jest zakażonych koronawirusem, a tym samym Rheda-Wiedenbrueck stało się największym ogniskiem zakażeń w Niemczech. „Toennies teraz pokazuje się skruszony i świadomy odpowiedzialności, ale już chwilę później jest na tyle bezczelny, by wysuwać roszczenie, by wciąż decydować o regułach gry: «To pewne, że zmienimy tę branżę». Jak pisze dziennik, przeciwnie: „musi się to wydarzyć bez niego i ludzi jego pokroju”. Pointuje, że zaufanie do Toenniesa jest równe zero, powołując się na zdanie szefa sztabu kryzysowego w Guetersloh. „Dlaczego właściwie dopiero teraz?”, kończy FAZ pytaniem.
„Westfaelische Nachrichten” odnosi się ze zrozumieniem do złości sztabu kryzysowego Guetersloh na brak współpracy zarządzających zakładami Toennies w kwestii podania adresów pracowników, ale zaznacza równocześnie, że na tym przykładzie kolejny raz widać, że „trzeba w końcu skończyć z przenoszeniem odpowiedzialności podwykonawców”. Gazeta upomina się o zakaz umów o dzieło w przemyśle mięsnym, który według niej musi nastąpić „teraz”. „Rachunek płacą ci, którzy ponoszą najmniej winy za skandaliczne warunki: pracownicy tymczasowi i ludzie w okolicy, którzy muszą żyć z ogromnymi ograniczeniami”.
„Frankfurter Rundschau” sugeruje, że „jeśli by pominąć uzasadnioną złość i słuszne oburzenie farsą przemysłu mięsnego i polityki w ostatnich dniach, prawdziwe mogłoby się okazać często cytowane hasło o kryzysie jako szansie”. Aby tak się stało, „baron branży mięsnej Clemens Toennies i wielu polityków musiałoby wdrożyć jedynie to, co niedawno zarozumiale obiecywali: musieliby drastycznie zmienić branżę mięsną”. Według dziennika Toennies „nie wykorzystywałby dłużej pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej, a płacił im należycie i zapewniał godziwe zakwaterowanie. Polityka nie tolerowałaby znanego od lat niewłaściwego stanu rzeczy i zakazała niedopuszczalnych warunków pracy w rzeźniach”. Gazeta z Frankfurtu dodaje, że ponadto, w takiej sytuacji, polityka nie wymyślałaby „bezskutecznych etykiet dla dobra zwierząt, tylko z powagą i w zrozumiały sposób zajęła się hodowlą zwierząt i wszystkim wokół tego, mając na uwadze perspektywę długofalową”. Zdaniem gazety, wówczas może dojść do happy endu, a w innym razie, tragedie w rzeźniach będą trwać.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>