Raport SIPRI: boom na światowym rynku handlu bronią
16 marca 2015Jak wynika z najnowszego raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), w ciągu ostatnich pięciu lat światowy eksport i import broni wzrósł o 16 procent. Największym eksporterem broni pozostają w dalszym ciągu Stany Zjednoczone, które w tym czasie zwiększyły sprzedaż o jedną czwartą. Nowym zjawiskiem na rynku broni są nieznane wcześniej zjawiska, takie jak wojna hybrydowa. Wcześniej o eksporcie uzbrojenia decydowały głównie czynniki polityczne i strategiczne, ściśle związane z polityką sojuszy militarnych oraz siła nacisku kompleksu zbrojeniowo-przemysłowego, twierdzi starszy analityk SIPRI Siemon Wezeman.
Rosja zbroi siebie i innych
Tegoroczny raport SIPRI potwierdza utrzymywanie się trendów wychwyconych i opisanych w latach ubiegłych. Stany Zjednoczone nadal są liderem na liście największych sprzedawców broni, ale w ciągu ostatnich 5 lat Rosja odrobiła straty i na jej konto ponownie przypada 37 procent światowego eksportu uzbrojenia. - Po wojnie z Gruzją w roku 2008 Rosja uruchomiła daleko idący program unowocześnienia przemysłu obejmujący przede wszystkim sektor zbrojeniowy - podkreśla Jan Grebe z Międzynarodowego Centrum na rzecz Konwersji w Bonn (BICC). Stąd też bierze się wspomniane wyżej 37 procent.
- W tej chwili rząd Rosji boryka się z poważnymi problemami finansowymi, przez co nie może w pełni wcielić w życie przyjętej wcześniej strategii szeroko zakrojonej modernizacji sił zbrojnych, która w niektóryach obszarach utknęła w miejscu - mówi Grebe. Z drugiej strony właśnie dlatego Moskwa zwiększyła eksport uzbrojenia, bo dzięki zarobionym w ten sposób pieniądzom może ograniczyć straty, a po drugie może je przeznaczyć na rozwój nowych technologii i systemów uzbrojenia, które w mają dla niej największe znaczenie - dodaje. Chętnych na rosyjską broń, stosunkowo tanią, prostą io niezawodną nie brakuje. Zwłaszczy w Afryce i Azji. Ale Rosjanie sprzedają ją swoim sojusznikom także w innych regionach.
Drobnica "Made in China"
To określenie może być mylące. Faktem jest, że Chiny w dalszym ciągu sprzedają wiele broni strzeleckiej, produkowanej w wielkich seriach w państwowym koncernie zbrojeniowym Norinco, ale sprzedają też coraz więcej zaawansowanych technologicznie systemów uzbrojenia oraz licencje na nie. Budżet obronny Chin ustępuje w tej chwili tylko budżetowi amerykańskiemu, a sprzedaż przez Państwo Środka broni konwencjonalnej wzrosła w ciągu ostatniego pięciolecia aż o 143 procent. Chiny są dziś trzecim eksporterem broni na świecie, po USA i Rosji, i wyprzedziły Republikę Federalną, zajmującą do tej pory trzecie miejsce w światowym rankingu. - Inna rzecz, że o Chinach wciąż można mówić, że są swoistym dyskonterem w handlu bronią, bo chińska broń nadal jest tania, tańsza niż rosyjska, ale pod względem jakości ustępuje jej coraz mniej - podkreśla Jan Grebe z BICC.
Na chiński sukces eksportowy złożyło się kilka czynników: ogromny wzrost nakładów na praxce badawczo-rozwojowe w zbrojeniówce, "swobodne" podejście do patentów i praw licencyjnych w połączeniu ze szpiegostwem przemysłowym, względnia tania siła robocza i coraz lepsze wyposażenie techniczne zakładów produkujących sprzęt na potrzeby wojska.
Obiecujący klient: terroryści
Zdaniem autorów nowego raportu SIPRI w światowym handlu bronią nie obowiązują praktycznie żadne ograniczenia. Mimo szumnych deklaracji polityków i zawartych umów, każde państwo, jeśli tylko tego chce, może zakupić taką broń, jakiej potrzebuje. Problem polega na tym, że nie każdy nabywca broni ma pokojowe zamiary, a na pewno nie mają ich takie duże ugrupowania terrorystyczne jak Państwo Islamskie w Syrii, czy Boko Haram w Nigerii.
Mogłoby się wydawać, że uchwalenie w grudniu 2014 roku traktatu o handlu bronią (ATT) ograniczy handel bronią konwencjonalną, a zwłaszcza strzelecką, a przynajmniej ułatwi kontrolę nad nim. Nic podobnego na razie nie nastąpiło. Między innymi dlatego, że Rosja go nie podpisała, choć, jak podkreśla Siemon Wezeman z SIPRI: "Rosja zawsze utrzymywała, że sprzedaż broni innym użytkownikom końcowym niż państwa jest zjawiskiem nielegalnym". Nawiązując do kryzysu ukraińskiego Wezeman twierdzi, że bardzo trudno jest udowodnić Rosji, że dostarcza broń separatystom, ale niektóre rodzaje broni przez nich używane są tak nowoczesne, że, jak mówi, "mogą pochodzić tylko z Rosji".
Helle Jeppesen / Andrzej Pawlak