Ostatnia wizyta Merkel w USA: Transatlantyckie pobudzenie
15 lipca 2021„Do kogo mam zadzwonić, gdy chcę rozmawiać z Europą?”, miał lata temu pytać Henry Kissinger, chociaż były sekretarz stanu USA zaprzecza temu do dziś. W ostatnich latach telefony z USA w ważnych sprawach europejskich dzwoniły głównie u Angeli Merkel. Kanclerz z konserwatywnej CDU jest uważana za doświadczoną i szanowaną postać w polityce międzynarodowej.
Ale po 16 latach u władzy jest już tylko szefem rządu na wylocie – do wyborów do Bundestagu 26 września. Merkel nie kandyduje ponownie. Stany Zjednoczone wkrótce będą musiały dzwonić pod nowy numer telefonu.
Nowe zbliżenie po koszmarze Trumpa
Ale na to jest jeszcze czas. Czas na prawdopodobnie ostatnią ważną zagraniczną podróż Merkel: do Stanów Zjednoczonych. Prezydent Joe Biden zaprosił ją na dzisiaj (15.07.2021) do Białego Domu. Oba kraje chcą ponownie zbliżyć się do siebie po prezydenturze Donalda Trumpa, który zniechęcał do siebie sojuszników.
Powrót do transatlantyckiej harmonii – to motto spotkania. O jego szczególnym znaczeniu świadczy również fakt, że Merkel podczas pandemii koronawirusa podróżowała wyłącznie na duże międzynarodowe szczyty.
Zagrożenia stwarzane przez wirus będą miały duży wpływ na program dyskusji. Jak zapowiedział rząd USA, rozmowy będą dotyczyć także zmian klimatycznych, dobrobytu gospodarczego i bezpieczeństwa międzynarodowego „w oparciu o nasze wspólne demokratyczne wartości”. Niemniej jednak prawdopodobnie nie będzie to zwykła wizyta robocza.
Ulga dla podróżnych do USA?
– Angela Merkel jest u kresu swojej kadencji. Jej podróż ma więc wymiar pożegnalnej wizyty. I oczywiście Amerykanie trochę martwią się próżnią, jaką po sobie pozostawi – mówi w rozmowie z DW Markus Kaim, ekspert ds. transatlantyckich z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (to mniej więcej niemiecki odpowiednik warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich – główny ośrodek ekspercki pracujący na potrzeby instytucji państwa).
Dlatego możliwości polityczne Merkel są ograniczone. Merkel nie ma już bowiem zdaniem eksperta swobody działania, która pozwalałaby otwierać nowe tematy. Kaim przewiduje więc, że w stosunkach niemiecko-amerykańskich nie będzie daleko idących postulatów programowych, ale raczej niewielkie uproszczenia.
– Jednym z takich ulepszeń, na które wszyscy czekają, byłoby ponowne przyjęcie podróżnych ze strefy Schengen do USA. Cierpi na tym nie tylko wielu turystów, ale także wiele firm. To byłoby coś, co administracja rządowa mogłaby wykorzystać, by znacznie osłodzić pożegnanie Merkel – wyjaśnia Kaim.
Zatruta atmosfera z gazociągu
Na drodze do nowej transatlantyckiej harmonii stoją jednak przeszkody. Takie jak np. oczekiwanie USA, że Niemcy zwiększą wydatki obronne do uzgodnionego w ramach NATO poziomu 2 procent PKB oraz generalnie większe zaangażowanie Berlina – także militarne – w rozwiązywanie kryzysów międzynarodowych. Relacje szczególnie zatruł niemal ukończony już gazociąg Nord Stream 2, który ma dostarczać Niemcom więcej rosyjskiego gazu.
Pragmatyczna Merkel postrzega projekt jako element współpracy gospodarczej z Rosją. Podobnie jak jego poprzednik Trump, Biden postrzega trzymanie się gazociągu jako nielojalność europejskiego sojusznika. USA krytykują, że Niemcy i Europa staną się coraz bardziej zależne od Moskwy i osłabią pozycję Ukrainy, która dzisiaj jest krajem tranzytowym.
Także w walce z pandemią Niemcy i USA nie stały ramię w ramię, a rywalizowały o zakup maseczek oddechowych i szczepionek. Prawdziwa przyjaźń wygląda inaczej.
Taktyka zamrożonego konfliktu – z powodu Chin
Według Alexandra hrabiego Lambsdorffa, eksperta ds. polityki zagranicznej z niemieckiej opozycyjnej partii liberalnej FDP, sytuacja w epoce „po Trumpie” jest wciąż trudna. „Rząd niemiecki jest postrzegany w Waszyngtonie w dużej mierze krytycznie. Polityka zagraniczna kanclerz wobec Chin, która prawie całkowicie ogranicza się do kwestii gospodarczych, wywołuje gniew w Waszyngtonie. Niemcy są również uważane za niewiarygodne wobec Rosji, zwłaszcza z powodu Nord Stream 2. Bałtycki rurociąg jest postrzegany jako poważny błąd ponad podziałami partyjnymi w Ameryce” napisał Lambsdorff dla DW.
Patrząc trzeźwo, nie jest to najlepsza faza przyjaźni między Waszyngtonem i Berlinem. To raczej polityczni partnerzy biznesowi o częściowo pokrywających się interesach. Jest jednak mało prawdopodobne, aby Merkel i Biden pozwolili, by obecne konflikty trwale zepsuły relacje.
Wygląda na to, że najpierw trzeba będzie zamieść punkty sporne pod dywan. Na przykład Nord Stream 2. Biden próbował ostatnio łagodzić ten spór. – Ze względu na wspólne interesy w innych kwestiach, np. Chin, widzimy obustronne próby zamrożenia tego konfliktu – mówi Markus Kaim. – USA potrzebują Niemcy do innych rzeczy – dodaje ekspert.
USA są zainteresowane wpływowym i stabilnym partnerem w Europe, dlatego zdaniem Alexandra hrabiego Lambsdorffa z FDP duże znaczenie dwustronnego partnerstwa dla Stanów Zjednoczonych nie podlega dyskusji.
„Stosunki transatlantyckie mają ogromne znaczenie zwłaszcza w nowej administracji USA. Joe Biden jest przyjacielem Niemiec i Europy, sekretarz stanu Anthony Blinken nawet dorastał we Francji. To prawda, że największym strategicznym wyzwaniem naszych czasów jest wzrost znaczenia Chin ale nie oznacza to, że zaniedbuje się inne relacje” – pisze Lambsdorff.
Czerwony dywan dla Merkel
Dlatego szczyt Merkel-Biden 15 lipca w Białym Domu będzie najprawdopodobniej spotkaniem pełnym przyjaznych gestów i ciepłych słów. Sygnał odnowy w stosunkach dwustronnych. „America first” Trumpa („Po pierwsze Ameryka”) ma stać się „America is back” Bidena („Ameryka wróciła”). USA dały już tego przedsmak. Podczas swojej pierwszej wizyty w Berlinie jako sekretarz stanu USA Antony Blinken chwalił ogromne znaczenie Niemiec dla jego kraju: – Stany Zjednoczone nie mają lepszego partnera i lepszego przyjaciela niż Niemcy – mówił Blinken pod koniec czerwca.
Wcześniej prezydent Biden również znalazł pochlebne słowa. Na wspólnym spotkaniu na marginesie szczytu G7 w połowie czerwca w Anglii pochwalił Merkel jako „wielką szefową rządu”. – Mówiłem to także przed innymi szefami rządów: to liderka rządu, którą najbardziej podziwiam w Europie – powiedział prezydent USA w klipie wideo na swoim koncie na Instagramie.
Napisał również na Twitterze: „Więzi między naszymi dwoma narodami są silniejsze niż kiedykolwiek i nie mogę się doczekać powitania jej w Białym Domu w przyszłym miesiącu, aby kontynuować naszą pracę”. Retorycznie USA rozwinęły już zatem czerwony dywan dla niemieckiej kanclerz.