Palący temat: problemy z integracją
14 października 2009Thilo Sarrazin był niegdyś berlińskim senatorem ds. finansów. Teraz zasiada w zarządzie Niemieckiego Banku Federalnego.
Za krytyczne opinie o cudzoziemcach Sarrazin słono zapłacił. Zarząd Bundesbanku okroił zakres jego kompetencji jako menedżera. Jak się twierdzi w obawie, że puszczenie ich płazem mogłoby zaszkodzić reputacji Bundesbanku.
Przypomnijmy: w wywiadzie dla czasopisma "Lettre International" Sarrazin powiedział, że nie musi uznawać i szanować nikogo, kto żyje na koszt państwa, kto państwo to neguje, nie zabiega o wykształcenie swoich dzieci i bez ustanku "produkuje masy nowych dziewczynek w chustach". Sarrazin zaklasyfikował 70 procent tureckiej i 90 procent arabskiej społeczności Berlina jako typy agresywne i atawistyczne, szydząc przy okazji z ilorazu inteligencji Żydów z Europy Wschodniej.
Tak ostre i bezpardonowe uwagi nie mogły przejść bez echa. Berlińska prokuratura rozważa, czy nie oskarżyć Sarrazina o nawoływanie do waśni na tle różnic narodowościowych. Sam autor wypowiedzi, co prawda, publicznie już za nie przeprosił, ale fala oburzenia nie opada.
Jego wypowiedzi wciąż komentują politycy, organizacje migranckie i inne zrzeszenia.
Rzecznik chadeckiego klubu poselskiego Otto Bernhardt powiedział w wywiadzie dla "Bild-Zeitung", że odsunięcie Sarrazina od władzy jest posunięciem niesłusznym i niezrozumiałym, ponieważ odebrano mu uprawnienia, które nie miały nic wspólnego z przedmiotem jego krytyki.
Poseł SPD do Bundestagu Peter Danckert skrytykował także decyzję szefa Bundesbanku Webera : "Można oczywiście dyskutować o wypowiedziach Sarrazina, ale ta dymisja nie jest właściwą oceną tego, co uczynił."
Oburzenie środowisk migrantów
Centralna Rada Muzułmanów domaga się pozbawienia Sarrazina wszystkich funkcji w zarządzie Bundesbanku. Sekretarz generalny rady Aiman Mazyek stwierdził w telewizji N24, że jego wypowiedzi były rasistowskie. "Dla takiego człowieka nie może być miejsca w zarządzie Bundesbanku".
Centralna Rada Żydów w Niemczech tym razem solidaryzuje się z muzułmanami. Stefan Kramer, sekretarz generany CRŻ stwierdził, że "przemyślenia Sarrazina dorównują refleksjom Goeringa, Goebbelsa i Hitlera".
Vox populi natomiast - wyrażany w listach do gazet czy na forach internetowych - potwierdza, że kwestia integracji cudzoziemców leży ludziom na sercach. Często cytuje się jeden z listów wysłany do redakcji FAZ: "Piętnuje i karze się kogoś, kto wreszcie odważył się powiedzieć prawdę". W podobnym tonie wypowiedziała się także Centralna Rada Ex-Muzułmanów.
Pełnomocnik federalny to za mało
Politycy natomiast rozważają, czy utworzenie federalnego ministerstwa d/s integracji cudzoziemców nie poprawiłoby procesu ich asymilacji w społeczeństwie niemieckim. Tego zdania jest landowy minister d/s integracji w rządzie Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet (CDU). Dla innych wystarczające wydaje się utworzenie takich ministerstw na szczeblu landowym, ponieważ to właśnie na tym szczeblu decyduje się na co dzień głównie o przedsięwzięciach integracyjnych. W Niemczech ministerstwa takie mają w tej chwili Nadrenia Północna-Westfalia i Dolna Saksonia.
Wiceszef klubu poselskiego chadeków Wolfgang Bosbach (CDU) twierdzi również, że problemy z integracją cudzoziemców trzeba nazywać po imieniu i - na przykład - obcinać zapomogi socjalne obcokrajowcom, którzy nie są chętni do nauki języka niemieckiego.
rtr/dpa/ Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Pawlak