Pięć lat dla byłego strażnika obozu koncentracyjnego - sąd skazuje i ... zwalnia Demianiuka
12 maja 2011Po ponad półtora roku zakończył się dziś (12.05.) w Monachium proces w sprawie 91-letniego Ukraińca Johna "Iwana" Demianiuka. Strażnik niemieckiego, nazistowskiego obozu zagłady w Sobiborze został skazany przez Sąd Krajowy w Monachium na pięć lat więzienia. Demianiuk jest winny śmierci 28 060 Żydów w 1943 roku. Wówczas Ukrainiec miał 23 lata. Po przeżyciu klęski głodu w swojej ojczyźnie, dostał się do niemieckiej niewoli, w której zdecydował się na współpracę z nazistami.
Prokuratura żądała sześciu lat pozbawienia wolności. Z kolei obrona wniosła o uniewinnienie. Adwokaci zapowiedzieli odwołanie się od wyroku. Sąd uznał, że oskarżony był strażnikiem w obozie i pomagał w zagładzie Żydów. „Dla wszystkich było jasne, co się tam wówczas wydarzyło. Łuna ognia unosząca się nad krematoriami widoczna była wszędzie. Oskarżony był częścią maszynerii zagłady” – powiedział podczas ogłoszenia wyroku przewodniczący składu sędziowskiego Ralph Alt.
Wprawdzie nie można było Demianiukowi przypisać żadnych konkretnych zbrodniczych czynów. Sąd oparł się jednak na argumentacji oskarżyciela: ponieważ obóz służył ludobójstwu, przyczynił się do niej każdy pełniący służbę w Sobiborze.
Demianiuk nie okazywał zdenerwowania podczas procesu i ogłaszania wyroku. Zrezygnował również z przemówienia końcowego. Wyrok został dobrze przyjęty przez izraelskie Centrum Szymona Wiesenthala w Jeruzalem. Jego dyrektor Efraim Zuroff powiedział, że decyzja zawiera „bardzo ważne przesłanie, mianowicie to, że sprawców można pociągnąć do odpowiedzialności również wiele lat po Holokauście”.
Adwokat skazanego zapowiedział apelację. W związku z podeszłym wiekiem i tym, że wyrok nie jest prawomocny, sędzia nakazał natychmiastowe zwolnienie Demianiuka z aresztu. Zdaniem sądu po dwuletnim pobycie w areszcie śledczym przetrzymywanie w nim starca stanowiłoby dla niego "szczególną dolegliwość". Ze względu na to, że Demianiuk jest bezpaństwowcem, sąd nie dopatrzył się niebezpieczeństwa ucieczki.
dpa / Monika Skarżyńska
Red. odp.: Bartosz Dudek